Górnik wrócił na zwycięską ścieżkę (FOTO)
ZŁOTORYJA. Po domowym remisie z Konfeksem Legnica i wyjazdowej porażce w Osiecznicy, Górnik Złotoryja wreszcie wrócił na zwycięską ścieżkę. Dziś podopieczni Eugeniusza Oleśkiewicza pokonali 1:0 Włókniarza Leśna, jednak niżej notowany rywal napędził złotoryjanom sporo strachu. Gdyby Górnik stracił punkty, mógłby pluć sobie w brodę, ponieważ w przekroju całego spotkania był zespołem lepszym i dojrzalszym, ale kolejny raz przespał początek drugiej połowy, dodatkowo komplikując swoją sytuację czerwoną kartką kwadrans przed końcowym gwizdkiem.
Gospodarze mimo problemów kadrowych spowodowanych kontuzjami uchodzili za faworyta i od samego początku próbowali udowodnić swoją dominację. Już po kilku minutach Jakub Tycel zagrał w pole karne do pozostawionego bez opieki Maksymiliana Czai, jednak ten uderzył nad poprzeczką. Kilka chwil później na strzał z dystansu zdecydował się Jakub Olewnik, ale Mateusz Gilewski był na posterunku.
Zawodnicy Włókniarza pod „szesnastkę” Michała Piotrowskiego przedostawali się dalekimi wykopami defensorów i po jednym z takich zagrań omal nie zdobyli gola. Drugą piłkę zebrał jeden z graczy gości, oddał ją Pawłowi Urbaniakowi, a ten oddał niesygnalizowany strzał na bramkę ze sporej odległości i obił poprzeczkę zaskoczonego Piotrowskiego. Ostrzeżenie podziałało, bo od tego momentu atakowali głównie złotoryjanie, lecz na tablicy świetlnej nadal widniał bezbramkowy remis.
Stojący między słupkami Włókniarza Gilewski nie miał łatwego życia, broniąc prób gospodarzy, a dodatkowo będąc przez nich obijanym w powietrzu. W przeciągu kilku minut po stałych fragmentach dwukrotnie wpadł w niego Marcel Tupaj, co golkiper z pewnością odczuł.
W 34. minucie Górnik zmarnował najlepszą ze swoich dotychczasowych szans. Atak zainicjowało kiepskie wybicie Jakuba Gilewskiego, które padło łupem Mateusza Dudzica. Kapitan gospodarzy podał w pole karne do Karola Nowosielskiego, ten przepuścił piłkę Jakubowi Tyclowi, ale młody zawodnik skiksował, posyłając ją wysoko nad bramką. Dwie minuty przed przerwą napastnik odkupił swoje winy notując asystę.
Kolejny raz z dobrej strony pokazał się Olewnik rozpoczynający atak zagraniem do Tycla, który wyłożył futbolówkę Mateuszowi Dudzicowi i rozgrywający Górnika otworzył wynik spotkania.
Kiedy gospodarze poczuli krew, błyskawicznie mogli zadać rywalom drugi cios. Najpierw, po kolejnym dobrym podaniu Olewnika, silny strzał z ostrego kąta oddał Czaja, jednak Gilewski zdołał sparować piłkę na rzut rożny, a w ostatniej akcji pierwszej połowy z powietrza uderzał jeszcze Dudzic, ale i tym razem górą był golkiper przyjezdnych.
Druga część spotkania mogła zacząć się od mocnego uderzenia Włókniarza, bo stratę pod swoją bramką zanotował Marcin Franczak, jednak ostatecznie po interwencji Piotrowskiego goście mieli tylko rzut rożny. Ledwie kilka chwil później zawodnicy z Leśnej krótko rozegrali rzut wolny i Jakub Gilewski płasko huknął na bramkę miejscowych, lecz golkiper złotoryjan nie miał problemów z obronieniem tego strzału.
Po kilkunastu minutach bez poważniejszego zagrożenia, Górnik mógł dobić rywala, ale po podaniu Tycla, z kilku metrów obok słupka przymierzył Dudzic. Na obronę kapitana należy jednak dodać, że był naciskany przez Radosława Teske.
Czarne myśli w głowach złotoryjan mogły pojawić się kwadrans przed końcem, kiedy to drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Marcin Franczak. Zaraz po wykluczeniu defensora mógł paść gol… dla Górnika! Wprowadzony z ławki rezerwowych Jakub Radkiewicz wykorzystał swoją szybkość, z łatwością wyprzedził Rafała Wichowskiego, jednak kiedy już wpadł w pole karne, uderzył lekko i niecelnie.
Choć Eugeniusz Oleśkiewicz miał tego dnia sporo problemów, doszedł mu kolejny, bo z powodu kontuzji boisko musiał opuścić Tycel, przez co gospodarze kilka minut grali w dziewięciu. Im bliżej było końca regulaminowego czasu gry, tym bardziej na murawie oraz ławkach rezerwowych iskrzyło. Trójka sędziowska dobrze „czuła” dzisiejszy mecz, szybko zaprowadzając spokój wśród zawodników i zawody udało się dokończyć bez żadnych incydentów.
Tuż przed ostatnim gwizdkiem miejscowi zdołali jeszcze postraszyć Gilewskiego. Kolejny raz świetną robotę wykonał najlepszy na boisku Olewnik, najpierw spokojnie holując piłkę, a następnie posyłając ją do Damiana Kobzy, który oddał strzał w okolice środka bramki, nie sprawiając większych kłopotów golkiperowi.
Dzisiejszy komplet punktów miał dla złotoryjan niebagatelne znaczenie, ponieważ mająca tyle samo „oczek” Sparta Grębocice została rozbita przez Karkonosze Jelenia Góra, a plasująca się lokatę wyżej Odra Ścinawa po porażce z rezerwami Chrobrego Głogów spadła za plecy Górnika. Trwający weekend może być dla podopiecznych trenera Oleśkiewicza jeszcze lepszy, ponieważ ogranie Włókniarza pozwoliło zrównać się punktami z Orkanem Szczedrzykowice, który jutro podejmie Leśnika Osiecznica.
Dla złotoryjskich kibiców są również nieco gorsze wiadomości. Ich pupile w trzech najbliższych kolejkach zagrają kolejno z Apisem Jędrzychowice (wyjazd), Karkonoszami Jelenia Góra (dom) oraz Chrobrym II Głogów (wyjazd), a więc zespołami ze ścisłej ligowej czołówki.
Górnik Złotoryja – Włókniarz Leśna 1:0 (1:0)
Dudzic 43’
Czerwona kartka: M. Franczak (Górnik) – 75’ (za dwie żółte)
Górnik: Piotrowski – Czaja, M. Franczak, Tupaj, Kufel, Poparda (84. Kobza), Dudzic, Olewnik, Nowosielski, Trojniarz (71. Radkiewicz), Tycel (78. J. Franczak)
Włókniarz: M. Gilewski – Smurzyński, J. Gilewski, Teske, K. Kalka, Fedorowicz, M. Kalka, Rewers (69. Wichowski), Góraj, Urbaniak, Kwiatkowski (85. Dubiel).
Fot. Dawid Graczyk
{gallery}galeria/sport/08-05-21-Gornik-Zlotoryja-Wlokniarz-Lesna-fot-dawid-graczyk{/gallery}