Moroch na ratunek Olimpii
Władysław MOROCH, doskonale znany w regionie szkoleniowiec poprowadził wczorajszy trening A-klasowej Olimpii Olszanica. To początek "akcji ratunkowej" piłkarskiej,okręgowej centrali dla małego klubu. O kłopotach Olimpii Olszanica informowaliśmy kilkukrotnie. Te w ostatnim czasie mocno się nasiliły, a po przegranej z Sokołem Krzywa z posady trenera zrezygnował Mirosław Chojecki. Tydzień później ostatni obecnie zespół III grupy A-klasy stanął nad przepaścią. Na spotkanie z Przyszłością Prusice udał się w siedmioosobowym składzie, opuszczając boisko po niespełna półgodzinie gry, przez zdekompletowanie drużyny. Już wtedy Olimpia przegrywała 0:11. Teraz pojawiło się jednak światełko w tunelu…
Po meczu z Przyszłością zawodnicy stwierdzili, że najlepszym rozwiązaniem byłoby zawieszenie klubu. Nic dziwnego, skoro w siódemce, która udała się do Prusic, najstarsi gracze mieli po 19 lat. Na czwartek zarządzono zebranie mające dać odpowiedź, co do dalszych losów Olimpii.
Zjawiła się na nim Maria Kajdan-prezes Okręgowego Związku Piłki Nożnej, pokazując, że los małych klubów nie jest jej obojętny. Pani Prezes na pewno w ten sposób zapunktowała, bo choć w cuglach wygrała wybory zainteresowała się sytuacją zespołu z Olszanicy. Wraz z Marią Kajdan przybył były szkoleniowiec między innymi Miedzi II Legnica, Prochowiczanki Prochowice, a ostatnio Kuźni Jawor – Władysław Moroch.
Po rozmowie Marii Kajdan z zawodnikami, doskonale znany w regionie szkoleniowiec przeprowadził zajęcia, jednak trudno oczekiwać nagłej poprawy, skoro w treningu brała udział zaledwie garstka zawodników, z których tylko kilku jest uprawnionych do gry w seniorach. Wyglądało to bardziej jakby pasjonat piłki przybył na wiejski Orlik, zachęcając młodzież do uprawiania sportu aniżeli poważny człowiek z ciekawą przeszłością podejmował się reanimacji dogorywającego klubu piłkarskiego.
W kuluarach można usłyszeć, że Moroch ma jeszcze raz przeprowadzić trening w Olszanicy. Prawdopodobnie dojdzie do niego w przyszłym tygodniu, więc pozostali zawodnicy będą mieli okazję na wygospodarowanie wolnego czasu.
Trzeba jednak postawić pytanie, co dalej? Dwa treningi przeprowadzone przez Morocha nie sprawią, że nagle Olimpia będzie mogła dzień przed meczem ustalać meczową „osiemnastkę”, a młodszych zawodników ogrywać w juniorach. Trudno wyobrazić sobie by ekstrener rezerw Miedzi Legnica chciał podejmować tak duże ryzyko i starać się ratować A-klasę dla Olszanicy, zwłaszcza, że meczów do rozegrania jest coraz mniej, a konkretnego planu naprawczego nie widać. Kolejna istotna rzecz to finanse. Nie oszukujmy się, era trenerów- pasjonatów działających od lat przy klubie z czystej miłości dobiegła końca. Teraz jak ktoś chce mieć wynik musi mieć szkoleniowca znającego się na rzeczy, ale za takich trzeba płacić. W Olimpii finansowego eldorado już nie ma, co w dużym stopniu spowodowało szybki rozpad dotychczasowej kadry.
Jeśli zabiegi prezes Marii Kajdan i Władysława Morocha postawią klub na nogi, w Olszanicy powinni być im dozgonnie wdzięczni, choć już pewnie są, bo chyba niewiele osób spodziewało się, że upadającym klubem zainteresuje się prezes Okręgowego Związku Piłki Nożnej.
Z drugiej jednak strony, może zespołowi potrzebne jest catharsis? Może spadek z hukiem do B-klasy pozwoliłby przejrzeć na oczy i zbudować klub od nowa, na zdrowych zasadach, bez opłacanych najemników, którzy nie umierali za Olimpię tylko jej pieniądze?
Trudno zadecydować, niemniej sprawie będziemy się przyglądać i informować na bieżąco o kolejnych decyzjach. W tym momencie możemy tylko przyznać, że działacze podczas niedawnych wyborów dokonali słusznego wyboru.