Arkadiusz Paluch = trener sukcesu
ŚWIERZAWA. Choć największym sukcesem Pogoni Świerzawa są występy w III lidze, najbliższa kampania już rozpala wyobraźnię kibiców. Ich pupile przypieczętowali niedawno mistrzostwo jeleniogórskiej klasy Okręgowej i w przyszłym sezonie przyjdzie im rywalizować na piątym poziomie rozgrywkowym. Awans jest idealnym momentem by porozmawiać z Arkadiuszem Paluchem, który przejmował klub przeszło pięć lat temu, gdy zaglądało mu w oczy widmo spadku do B-klasy. O tej wspinaczce, planach, transferach oraz… lokalnych animozjach szkoleniowiec Pogoni opowiedział w rozmowie z Dawidem Graczykiem.
Emocje po zapewnieniu sobie awansu opadły, więc powiedz jak na chłodno ocenisz ten niewątpliwy sukces?
-Tak jak powiedziałeś, to dla Pogoni naprawdę duży sukces. Wiemy, że klub grał w III lidze, ale było to bardzo dawno temu. Ostatnio w Świerzawie na próżno szukać większych osiągnięć piłkarskich, dlatego wynik, który osiągnęliśmy cieszy jeszcze bardziej. Teraz przed nami znacznie trudniejsze zadanie, jednak chłopcy zasłużyli na ten awans i wierzę, że w nowej rzeczywistości również sobie poradzą.
Po rundzie jesiennej Waszym celem było miejsce na podium. W którym momencie uwierzyłeś, że możecie wygrać ligę?
- Jeśli mam być szczery, to bardzo szybko. Chociaż zimą nie chciałem pompować balonu, nawet w rozmowach z działaczami mówiłem o mierzeniu w podium, to w końcowy triumf wierzyłem już po inauguracyjnej wygranej w Bolesławcu. Trochę znałem tą ligę, wiedziałem, że BKS jest mocny, że powalczy o czołowe miejsca, a mimo to na jego tle wypadliśmy obiecująco i co najważniejsze, przywieźliśmy stamtąd trzy punkty.
Awans zapewniliście sobie przed tygodniem, w Warcie Bolesławieckiej, jednak najsłabszy zespół rundy wiosennej sprawił Wam trochę kłopotów. Presja dała się we znaki?
- Trochę? Ja nie poznawałem połowy swoich zawodników! Powiem szczerze, że odkąd pracuję w Pogoni, nie widziałem tego zespołu tak spiętego. Niektórzy pokazywali mniej niż połowę swoich umiejętności, ale był to mecz o niebywałym ładunku emocjonalnym. Przestrzegałem, że będzie ciężko, że Warta się przed nami nie położy, jednak powinniśmy zagrać lepiej i przypieczętować awans w mniej nerwowych okolicznościach.
To mistrzostwo musi mieć dla Ciebie wyjątkowy smak, bo gdy przejmowałeś klub, ten był już jedną nogą w B-klasie.
-Nie będę ukrywał, jestem bardzo zadowolony. Na pewno cieszy ta wspólnie przebyta droga, bo przecież do awansu przyczyniło się grono zawodników, którzy byli w klubie, gdy ja do niego trafiałem ponad pięć lat temu. Wspólnymi siłami odbudowaliśmy Pogoń, później stawialiśmy małe kroki do przodu, aż wreszcie zameldowaliśmy się w IV lidze. To jest ogromny skok jakościowy. Ci zawodnicy jedną nogą byli na ósmym, najniższym szczeblu w naszym regionie, a teraz swoją ciężką pracą weszli trzy półki wyżej! Wielokrotnie mówiłem, że cenię trenerów, którzy budują zespół w oparciu o graczy z regionu, a w Świerzawie realizujemy taki właśnie projekt, więc to mistrzostwo ma naprawdę wyjątkowy smak.
Którzy zawodnicy byli z Tobą w Pogoni od samego początku?
-Od razu przepraszam jeśli o kimś zapomnę, ale przychodząc do Świerzawy na pewno byli już Łukasz Krajewski, Wojtek Chlebosz, obecny prezes Emil Chlebosz, nasz kapitan i wiceprezes Marcin Hyndle. W tym samym czasie co ja, do klubu trafił Marcin Gajek, mający duży udział w utrzymaniu A-klasy. Zapewne tych nazwisk byłoby więcej, ale niektórych zawodników z gry wyeliminowały kontuzje, jak na przykład Grześka Zajdę czy Krzyśka Szpechta, którzy do momentu odniesienia urazów byli kluczowymi zawodnikami i gdyby nie one, zapewne nadal by tak było.
Przychodząc do Świerzawy wierzyłeś, że to się tak potoczy? Że spędzisz tu tyle lat? Że awansujesz z Pogonią do IV ligi?
-Jeśli mam być szczery to nie. Owszem, miałem przekonanie, że uratujemy tą A-klasę, a później, patrząc na bazę i rozmawiając z ówczesnym prezesem, gdzieś tam z tyłu głowy kiełkowała myśl o ewentualnym awansie do klasy Okręgowej. O IV lidze nie myślałem, tym bardziej, że na początku naszej drogi, podczas rozmowy z jednym z działaczy, padło stwierdzenie "jesteśmy w A-klasie, ale gdyby udało się awansować do Okręgówki, to byłaby to dla nas taka mała Liga Mistrzów i to nam wystarczy". Jak doskonale wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia, okrzepliśmy, zbudowaliśmy swoją pozycję na tym szóstym szczeblu, a dalszy rozwój i wzmocnienia pozwoliły wykonać kolejny krok.
Mistrzostwo to jedno, ale sprawy organizacyjno - finansowe w IV lidze mogą wiele zespołów przerosnąć. Pogoń jest gotowa na awans?
-Czasami czytam jakieś komentarze, że organizacyjnie nie dorośliśmy do IV ligi. Takie rzeczy piszą osoby, które albo są bardzo złośliwe i źle nam życzą, albo nie mają pojęcia o realiach funkcjonowania Pogoni. Jeśli chodzi o organizację, to jesteśmy na dobrym poziomie i w tej kwestii IV liga nie powinna nas zaskoczyć. W kwestii finansów, mamy zapewnienie od Burmistrza, że dotacja dla klubu zostanie zwiększona, pojawiło się również zainteresowanie sponsorów chcących wspomóc klub, więc naprawdę możemy spać spokojnie. Owszem, od kilku drużyn pod tymi względami na pewno będziemy będziemy odstawać, ale na tle ogółu Pogoń nie ma się czego wstydzić.
Możemy spodziewać się rewolucji w składzie czy może obecna kadra wystarczy na IV ligę?
-Nie ma, co się oszukiwać, ten potencjał nie wystarczy, jednak rewolucji też nie będzie. Chcemy się dozbroić, wzmocnić rywalizację, jednak to wszystko musi być zrobione z wyczuciem. Jeśli ktoś myśli, że Pogoń teraz sprowadzi tabun najemników, którzy zabiorą miejsce architektom awansu, to jest w dużym błędzie. Owszem, liczę na wzmocnienie każdej formacji przynajmniej jednym zawodnikiem, jednak zależy nam na graczach młodych, chcących się rozwijać i promować poprzez grę w IV lidze. Nie po to budowaliśmy ten zespół przez lata, by teraz wszystko zniszczyć.
Za kulisami można usłyszeć, że w przypadku spadku Górnika Złotoryja, Pogoń chętnie się wzmocni jego zawodnikami.
- Tak, też już o tym słyszałem. Pogoń jest klubem, który przed nikim nie zamyka drzwi i gdyby jakiś zawodnik Górnika chciał do nas dołączyć, to nawet nie zamierzam kryć, że damy mu szansę, bo jest tam kilku wartościowych graczy, którzy by nam się przydali. Jednak nie jest tak, że kogoś namawiam czy buntuje, a takie rewelacje również do mnie dotarły. Na pewno nie życzę Górnikowi spadku i nie mam zamiaru podbierać mu zawodników, niemniej jeśli ktoś zechce zasilić szeregi Pogoni, nie zostanie odrzucony.
Zostańmy jeszcze przy Górniku. Dla Ciebie jako byłego zawodnika i trenera tego klubu, świerzawsko- złotoryjskie derby miałyby wyjątkowy smak?
-Wydaje mi się, że nie. Owszem, jestem wychowankiem Górnika, przeżyłem w tym klubie sporo miłych chwil, ale z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że Pogoń traktuje z taką samą sympatią. Czuję się zżyty z ludźmi ze Świerzawy, po części można mnie nazwać jednym z nich. W obu miejscach spotkało mnie wiele pozytywnych momentów, na pewno w stosunku do Górnika nie czuję jakiejś złej krwi, chociaż są ludzie próbujący to podważyć, ale to już ich sprawa. Jeśli dojdzie do meczu Pogoni z Górnikiem, chciałbym aby mówiono o nim w kontekście czysto sportowym, a nie o podtekstach.
Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w IV lidze.