Górnik na szóstkę (FOTO)
ZŁOTORYJA. Górnik na szóstkę… jednak z dużym minusem, bo w pierwszej połowie gospodarze robili, co mogli by sprezentować gola Iskrze Księginice, ale drużyna Andrzeja Kisiela była na tyle zaskoczona niefrasobliwością rywala, że marnowała kolejne świetne okazje. Złotoryjanie nie mieli takich problemów, wykorzystując swoje szanse i zasłużenie ogrywając beniaminka 6:1. Chociaż obie defensywy zaoferowały w pierwszej połowie radosny futbol, to postronni kibice z pewnością nie mieli prawa narzekać, bo liczbą świetnych sytuacji można obdzielić nawet kilka spotkań!
Od samego początku nieco lepiej wyglądali miejscowi, którzy częściej operowali piłką, ale Iskra pokazała, że nie zamierza ograniczać się do defensywy i kilkukrotnie sprawdziła czujność szeregów obronnych Górnika. W ekipie Krzysztofa Kaliciaka początkowo wszystko grało jak należy, co trudno powiedzieć o przyjezdnych, bo już po kwadransie Roman Staszak stracił w polu karnym piłkę na rzecz Kacpra Kaśczyszyna, a pozyskany z Legnickiego Pola zawodnik po minięciu bramkarza otworzył wynik meczu. Ten kiks zapoczątkował istną nawałnicę błędów, czego efektem była próba Jakuba Olewnika i… gol Krzysztofa Kaliciaka. Złotoryjanie przejęli piłkę po złym rozegraniu Iskry, ta trafiła pod nogi grającego trenera, a Kaliciak płaskim strzałem przy dalszym słupku pokonał Piotra Krysę.
Golkiper gości nie zdążył się dobrze wyprostować po drugim trafieniu, a już musiał sięgać do siatki, bo znowu pokonał go Krzysztof Kaliciak, tym razem z łatwością mijając dwóch obrońców, Krysę i wbijając piłkę do pustej bramki.
Napór złotoryjan nie malał, co mogło przynieść kolejne trafienie szkoleniowca Górnika, ale tym razem Damian Migacz wślizgiem przeciął podanie Olewnika, ratując z opresji swojego bramkarza. Jeśli ktoś myślał, że to koniec emocji, ogromnie się mylił, bo wysokie prowadzenie uśpiło czujność gospodarzy, którzy swoimi poczynaniami defensywnymi przebili wcześniejsze wyczyny rywali.
Różnica polegała jednak na tym, że Górnik z prezentów korzystał, a Iskra je marnowała, bo w odstępie dwóch minut pojedynki z Michałem Piotrowskim przegrali Maciej Srebniak i Maciej Bar. Ten drugi niemal od połowy boiska wychodził sam na sam z golkiperem, ale to nie wystarczyło by zmniejszyć straty. Festiwal nieporadności trwał w najlepsze, bo kolejny błąd stworzył okazję Mateuszowi Łodejowi, który pędził na bramkę z lewego skrzydła, jednak ostatecznie po interwencji Piotrowskiego piłka zatrzymała się tylko na bocznej siatce. W 33. minucie złotoryjanie wykorzystali już limit szczęścia. Tym razem piłka krążyła między Barem oraz Łodejem i kiedy wydawało się, że drugi z nich poszuka strzału, wyłożył futbolówkę Maciejowi Zasadniemu, a ten przy pierwszej poważniejszej szansie, nie zawiódł, uderzając obok wychodzącego z bramki golkipera.
W międzyczasie, po zbyt krótkim wybiciu dośrodkowania, z dystansu strzelał jeszcze Marcin Baszczak, lecz trafił prosto w ręce Piotra Krysy, a niedługo po golu dla Iskry, swoje drugie trafienie mógł zanotować Kaśczyszyn, jednak z rzutu wolnego obił poprzeczkę.
Druga odsłona w wykonaniu obrońców obu drużyn była o niebo lepsza. Na pierwsze okazje kibice musieli czekać blisko dwadzieścia minut, co w perspektywie wyjątkowo otwartej gry przed przerwą, mogło wydawać się wiecznością. Ostatecznie po zmianie stron padł tylko jeden gol mniej, choć okazji również nie brakowało.
Wprowadzony na boisko z ławki rezerwowych Jakub Tycel mógł błyskawicznie zaznaczyć swoją obecność, ale jego strzał z rzutu wolnego nieznacznie minął cel, po drodze trafiając jeszcze jednego z zawodników gości, co poskutkowało kornerem dla Górnika. Stały fragment omal nie przyniósł gola, bo przed dobrą szansą stanął Mateusz Dudzic, lecz główkował w boczną siatkę.
Niedługo później silnym strzałem popisał się Karol Nowosielski, ale Piotr Krysa stanął na wysokości zadania i przeniósł piłkę nad poprzeczką.
W 73. minucie gospodarze wywalczyli rzut wolny z narożnika pola karnego, a następnie za sprawą Jakuba Olewnika zamienili go na ładnego gola, kompletnie odbierając nadzieję przyjezdnym. Pogodzona z porażką Iskra pozwoliła zadać sobie jeszcze dwa ciosy. Najpierw Zasadni sfaulował w polu karnym Marcina Baszczaka, co poskutkowało „jedenastką”, skutecznie egzekwowaną przez Tycla, a już w doliczonym czasie gry efektowne podanie Baszczaka równie efektownie przyjął Olewnik, wyłożył piłkę Karolowi Nowosielskiemu i ten z najbliższej odległości ustalił wynik meczu.
Górnik Złotoryja – Iskra Księginice 6:1 (3:1)
Kaśczyszyn 15’, Kaliciak 20’, 21’, Olewnik 73’, Tycel 84’ (k), Nowosielski 90+2’ – Zasadni 33’
Górnik: Piotrowski – Tupaj, Baszczak, Franczak, Olewnik, Kaśczyszyn (61. Tycel), Dudzic (81. Kobza), Firlej (46. Poparda), Kaliciak (55. Nowosielski), Zagórski (73. Jankowski), Kufel
Iskra: Krysa – Migacz, Staszak, Szotkiewicz (82. Kocot), Zasadni, Akacki (69. Szymański), Bar, Jankowiak, Staniecki (46. Wiatrowski), Srebniak, Łodej (62. Tadla).
Fot.Dawid Graczyk
{gallery}galeria/sport/11-09-21-gornik-zlotoryja-iskra-ksiegienice-fot-dawid-graczyk{/gallery}