Wiatr reżyserem boiskowych poczynań ale emocji i goli nie brakło
PROBOSZCZÓW. Dzisiejszy pojedynek pomiędzy Huraganem Proboszczów, a Orłem Zagrodno nie mógł uchodzić za reklamę futbolu w niższych ligach, jednak trudno tu mieć pretensję do zawodników obu zespołów, bo karty pod Ostrzycą rozdawał silnie wiejący wiatr. W tych nienajlepszych warunkach lepiej odnaleźli się przyjezdni, przed przerwą obejmując prowadzenie, a po zmianie stron kontrolując przebieg wydarzeń. Losy spotkania mogły mieć nieco inny przebieg, jednak przy stanie 4:2 dla Orła, miejscowi zmarnowali rzut karny, posyłając piłkę nad poprzeczką.
Już przed meczem wiadomo było, że tego dnia w Proboszczowie nie uświadczymy wielkiego futbolu, bo silny wiatr mocno utrudniał zarówno grę defensywną jak i ofensywną. W pierwszej połowie goście wielokrotnie mieli problem ze wznowieniem od bramki, bo zdecydowana większość piłek wykopanych przez Dawida Muchę zatrzymywała się w powietrzu, a niekiedy nawet wracała na połowę Orła.
Mimo niekorzystnych warunków to właśnie zespół Krzysztofa Kaliciaka objął prowadzenie już w 3. minucie, kiedy to Damian Kroczak zagrał na wolne pole w kierunku Kamila Kroczaka, ten wygrał pojedynek biegowy z obrońcą i pokonał Dawida Wawera. Huragan nie potrzebował wiele czasu by odrobić straty, bo po dośrodkowaniu Arkadiusza Witkowskiego, głową trafił Mateusz Nowaczewski, wcześniej wygrywając walkę o pozycję z obrońcą gości.
Wymiana ciosów trwała w najlepsze, czego efektem były następne okazje. Na 2:1 podwyższył Kacper Jaz, wykorzystując kolejne świetne zagranie Damiana Kroczaka, a kilka chwil później w sytuacji sam na sam z bramkarzem Michał Kaliciak obił słupek.
Gospodarze nie pozostawali dłużni, choć prym w ostrzeliwaniu bramki Muchy wiódł… Grzegorz Sokołowski. Golkiper Orła musiał solidnie się napocić, ale najpierw efektowną paradą zbił na rzut rożny próbę wybicia swojego defensora, a następnie zrobił to samo, gdy Sokołowski próbował zablokować soczyste uderzenie jednego z graczy Huraganu, lecz ostatecznie piłka po rykoszecie nadal zmierzała w światło bramki. Za trzecim razem Mucha nie mógł już nic zrobić.
Kwadrans przed końcem obrońcy Orła wybili futbolówkę przed swoje pole karne, jednak dopadł do niej Dariusz Olechno i bez zastanowienia kropnął w kierunku bramki. Znów na drodze piłki stanął Sokołowski, który został trafiony w głowę, myląc golkipera swojego zespołu.
Gospodarze od samego początku grali bardzo wysoko, co pomagało im przy budowaniu ataków, lecz kompletnie zawodziło w fazie bronienia. Podopieczni Krzysztofa Kaliciaka przeprowadzili kolejną, niemal identyczną akcję, jednak tym razem w rolę podającego wcielił się Paweł Sitko, który wypuścił w bój Michała Kaliciaka, a napastnik Orła będąc oko w oko z Wawerem, zdobył gola „do szatni”.
W drugiej połowie goście mieli nieco łatwiej, bo nie dość, że wynik był dla nich korzystny, to jeszcze grali z wiatrem, co ułatwiało transportowanie piłki pod pole karne Huraganu. Na nieco ponad pół godziny przed końcem spotkania zespół Orła szybko wznowił grę wrzutem z autu i moment później miał rzut karny, bo sędzia odgwizdał przewinienie na Damianie Kroczaku. Do piłki ustawionej jedenaście metrów od bramki podszedł Michał Kaliciak i chociaż Dawid Wawer wyczuł jego intencję, nie zdołał zatrzymać uderzenia.
Podobnie jak przed przerwą, Huragan nie zamierzał odpuszczać, co przyniosło efekt w postaci rzutu karnego, podyktowanego za faul Damiana Grzeszczyka na Mateuszu Nowaczewskim. Z „wapna” straty mógł zmniejszyć Arkadiusz Witkowski, jednak oddał strzał, który przeleciał nad poprzeczką.
Od tego momentu przewaga Orła nie podlegała dyskusji, gdyż gospodarze do końcowego gwizdka tylko raz poważniej zagrozili bramce strzeżonej przez Muchę, ale w tej sytuacji nie zdołali zmusić golkipera do interwencji, bo na drodze kolejny raz stanął Sokołowski, tym razem skutecznie blokując próbę miejscowych.
Pod drugą bramką było znacznie ciekawiej, choć drużyna trenera Kaliciaka również miała ogromne problemy z wykończeniem akcji. Wprowadzony z ławki rezerwowych Szymon Kaliciak wyszedł sam na sam z bramkarzem rywali i trafił prosto w niego, finalizujący centrę z lewego skrzydła Kamil Kroczak z kilku metrów główkował w boczną siatkę, a Marcin Hyski dwukrotnie miał dopełnić formalności stojąc tuż przed linią bramkową, jednak ostatecznie zakończył mecz bez jakiejkolwiek zdobyczy.
Strzelecka niemoc została przełamana dopiero w doliczonym czasie gry, gdy kolejnym dobrym podaniem popisał się Damian Kroczak i Michał Kaliciak ustalił wynik spotkania, kompletując tym samym hat- tricka.
Ten duet odegrał kluczową rolę w ofensywie, bo o ile gole napastnika zawsze mają swoją wymowę, to należy docenić postawę rozgrywającego, który wywalczył rzut karny i dorzucił trzy ostatnie podania.
Mimo porażki, Huragan zachował status quo, ponieważ swój mecz przegrał będący tuż za jego plecami imiennik z Nowej Wsi Złotoryjskiej, a Orzeł dzięki pełnej puli powrócił na drugie miejsce, wykorzystując wczorajszą porażkę Chojnowianki Chojnów w Złotoryi.
Huragan Proboszczów – Orzeł Zagrodno 2:5 (2:3)
M. Nowaczewski 10’, Sokołowski 30’ (sam.) – K. Kroczak 3’, Jaz 19’, M. Kaliciak 45’, 58’(k), 90+2’
Huragan: Wawer – Wróbel, Maciejski, Witkowski, D. Nowaczewski, Olechno (58. Buchowski), M. Nowaczewski, Rzeźwicki, Jadach, Semeniuk, Kowalczyk
Orzeł: Mucha – Grzeszczyk (66. Sz. Kaliciak), Sokołowski, Prośniak, Graczyk, Radkowski, Sitko (71. Hyski), Jaz, D. Kroczak, M. Kaliciak, K. Kroczak