Emocje i gole w złotym futsalu (FOTO)
ZŁOTORYJA. Trzecia kolejka Złotoryjskiej Ligi Halowej spełniła pokładane w niej nadzieję, bo już pierwszy mecz musiał dać kibicom wiele radości, a wynik starcia pomiędzy Lechią Rokitnica i Young Boys do końcowej syreny pozostawał sprawą otwartą. W kolejnych grach również nie brakowało emocji, jednak zarówno Wulkan jak i Wilkowianka Wilków wygrały bezdyskusyjnie, co oznacza, że po trzech seriach gier, to właśnie wspomniane ekipy przewodzą stawce. Ujemny Bilans w kiepskim stylu stracił pozycję lidera, aktualnie zajmując miejsce na najniższym stopniu podium.
Drużyny inaugurujące dzisiejsze zmagania nie miały na swoim koncie żadnych punktów, więc na parkiecie nie mogło brakować ambicji. W pierwszej połowie Lechia kompletnie zaskoczyła faworyzowanego rywala, po dwóch trafieniach Piotra Wocha i jednym golu Krzysztofa Tłuścika, prowadząc z Young Boys 3:1. Mimo dobrego wyniku, lechiści mogli pluć sobie w brodę, bo taka zaliczka na hali nie daje poczucia spokoju, a na domiar złego, gracze z Rokitnicy mieli masę okazji by poprawić swój dorobek.
Po zmianie stron podopieczni Jarosława Łuniewskiego ruszyli do odrabiania strat i dzięki kolejnemu trafieniu Kacpra Nogi oraz dwóm golom Damiana Kobzy było 4:3 dla zespołu spod szyldu Young Boys! Prawdziwe emocje rozpoczęły się dopiero po bramce wyrównującej Artura Durachty, który tchnął w Lechię dodatkowe pokłady energii. Jeden z szybkich ataków przyniósł niefortunną interwencję w szeregach drużyny opartej na zawodnikach Górnika II Złotoryja i Jakub Franczak pechowo skierował piłkę do własnej siatki.
Niespełna dwie minuty przed końcem spotkania Lechia prowadziła jednym golem, ale w ekipie Young Boys jakby panowało przekonanie, że losy tej rywalizacji można odwrócić, bo w krótkim odstępie czasu bramkę strzeżoną przez Krzysztofa Starowicza uderzali Bartłomiej Hajdun, Kacper Noga i Łukasz Głodowski. Najbliżej powodzenia był ten ostatni, gdyż obił słupek, jednak piłka wylądowała w siatce dopiero po kolejnej próbie Hajduna, który wykorzystał podanie Głodowskiego i na raty doprowadził do remisu.
Dla Lechii jeden punkt zdawał się nie wystarczać, bo kompletnie zapomniała o defensywie, szukając sposobu na pokonanie Maksymiliana Kucybały. Młody golkiper nie miał zbyt wiele pracy, bo wyręczała go skutecznie broniąca defensywa, jednak Krzysztof Tłuścik musiał uwijać się jak w ukropie, gdyż na jego bramkę sunęły kolejne kontrataki. Mimo kilku dogodnych okazji, Young Boys nie potrafili przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść, co oznacza, że obie ekipy dopisały do swoich kont po pierwszym punkcie.
W drugim z pojedynków podrażniony ubiegłotygodniową porażką Wulkan mierzył się z Kołowrotkiem Kondratów i od początku do końca kontrolował boiskowe wydarzenia. Mistrzowie z sezonu 2015/2016 mieli nieco szczęścia, bo bardzo szybko otworzyli wynik za sprawą samobójczego trafienia Filipa Chmary. Uchodzący za faworyta Wulkan nie potrafił udokumentować swojej przewagi, choć próbę Wojciecha Świętochowskiego zatrzymał Wiktor Kurowski, a defensorzy Kołowrotka skutecznie blokowali kolejne uderzenia zza pola karnego. Prym w tym elemencie wiódł Bartosz Haniecki, któremu tuż przed przerwą zostawiono odrobinę miejsca i soczystym uderzeniem podwyższył na 2:0. Kołowrotek nie ograniczał się do obrony, gdyż Mateusz Leśniak dwukrotnie musiał popracować przy strzałach Bartłomieja Kłosa, a Szymon Potaczek przymierzył tuż obok słupka.
Druga odsłona to absolutna dominacja Wulkanu, który bardzo szybko, za sprawą Hanieckiego i Marcina Franczaka zyskał cztery gole zapasu. Wysokie prowadzenie uśpiło czujność faworyta, co poskutkowało dwoma przyjętymi ciosami, a na listę strzelców wpisali się Kłos i Potaczek. Zwłaszcza drugi gol Kołowrotka mógł przypaść kibicom do gustu, ponieważ zawodnik na co dzień reprezentujący Górnika Złotoryja zaprezentował efektowny strzał z dalszej odległości.
Jeśli ktoś liczył, że te trafienia są zwiastunem dalszych emocji, musiał obejść się smakiem, bo najpierw Haniecki sfinalizował ładną zespołową akcję, następnie pokonał Kurowskiego strzałem z rzutu wolnego, a na 7:2 strzałem z powietrza podwyższył Marcel Tupaj.
Do końcowej syreny Wulkan stworzył kolejne świetne szanse, jednak ani Michał Michalski ani Haniecki nie zdołali wykorzystać sytuacji sam na sam z bramkarzem Kołowrotka.
Za szlagier trzeciej serii gier uchodziło spotkanie Wilkowianki Wilków z Ujemnym Bilansem, a więc jedynych drużyn, które dotychczas miały na swoim koncie komplet punktów. Stawką tego pojedynku było pierwsze miejsce, co mogło mieć wpływ na jego przebieg.
Początkowo oglądaliśmy piłkarskie szachy, z których należałoby wyróżnić strzał Jarosława Feli z okolic linii środkowej. Na pierwszy atak Wilkowianki trzeba było poczekać nieco dłużej, ale kiedy już do niego doszło, Marcin Gajek musiał sięgać do siatki. W roli głównej wystąpił Michał Maciejski, który podobnie jak w poprzedniej kolejce zademonstrował próbkę możliwości technicznych, minął rywala i ładnym uderzeniem zmusił do kapitulacji bramkarza. Niedługo później powinno być 2:0, jednak tym razem Maciejski nie wykorzystał fatalnego błędu Kamila Urody i w sytuacji sam na sam został zatrzymany przez Gajka.
Mimo zmarnowanej „setki”, Wilkowianka ostatecznie dopięła swego, jeszcze przed przerwą podwyższając prowadzenie. Podanie za plecy obrońców trafiło do Daniela Pawlusińskiego, a ten mierzonym strzałem między nogami bramkarza umieścił piłkę w siatce.
Już po kilkudziesięciu sekundach gry w drugiej połowie sam na sam z golkiperem Ujemnego Bilansu wychodził Szymon Szeliga, ale w ostatniej chwili do obrony wrócił Piotr Gajek, przerywając atak.
Chociaż to spotkanie najmocniej interesowało kibiców, nie przyniosło spodziewanych fajerwerków. Po zmianie stron sędziowie często musieli przerywać grę po kolejnych faulach lub zagraniach ręką, a zawodnicy Ujemnego Bilansu nie potrafili znaleźć porozumienia wewnątrz zespołu.
Na dziesięć minut przed końcem meczu Wilkowianka miała już pięć przewinień, co oznaczało, że każdy kolejny faul podopiecznych Tomasza Maciejskiego będzie skutkował przedłużonym rzutem karnym. Początkowo zawodnicy z Wilkowa wystrzegali się niesportowego zachowania, jednak wreszcie Szymon Szeliga sfaulował Pawła Gajka i byliśmy świadkami pierwszego w tej edycji przedłużonego rzutu karnego.
Naprzeciw siebie stanęli Piotr Gajek oraz Tomek Maciejski, a górą był bramkarz gościnnie reprezentujący Wilkowiankę. Ta odpowiedziała w najlepszy możliwy sposób, bo po ładnej trójkowej akcji Krystiana Kwietnia, Szymona Szeligi i Daniela Pawlusińskiego, do siatki trafił ten ostatni.
Przed końcem padły jeszcze dwa gole – po jednym dla każdej z drużyn. Najpierw Piotr Gajek wykorzystał kolejną okazję z przedłużonego rzutu karnego, a wynik spotkania ustalił Szeliga, dopełniając formalności po podaniu Pawlusińskiego.
Lechia Rokitnica – Young Boys 5:5 (3:1)
Piotr Woch 2, Tłuścik, Durachta, Franczak (sam) – Kobza 2, Noga 2, Hajdun
Lechia: K. Starowicz – Doszczeczko, Durachta, Gliwa, Gorzelny, Kozłowski, Ł. Starowicz, Tłuścik, Patryk Woch, Piotr Woch
Young Boys: Kucybała – Bigos, Franczak, Głodowski, Gontarek, Hajdun, Kobza, Makowski, Meller, Noga, Piętoń
Kołowrotek Kondratów – Wulkan 2:7 (0:2)
Kłos, Potaczek – Haniecki 4, Franczak, Tupaj, Chmara (sam)
Kołowrotek: Kurowski – Brewko, Chmara, Chodor, Kłos, Kramek, Łaba, Nowicki, D. Piotrowski, M. Piotrowski, Potaczek
Wulkan: M. Leśniak – Franczak, Haniecki, Ł. Leśniak, Michalski, Olewnik, Tupaj, Tycel
Wilkowianka Wilków – Ujemny Bilans 4:1 (2:0)
Pawlusiński 2, M. Maciejski, Szeliga – Piotr Gajek
Wilkowianka: Maciejski – Kwiecień, M. Maciejski, T. Maciejski, Pawlusiński, Pazdej, Szeliga, Termyna, Zagrobelny, Żyła
Ujemny: M. Gajek – Bober, Borycki, Fela, Paweł Gajek, Piotr Gajek, Pawelec, Piotrowski, Uroda
Klasyfikacja strzelców:
1. Haniecki (Wulkan) – 7 goli
2. Gajek (Ujemny Bilans) – 6 goli
3. M. Maciejski (Wilkowianka) – 4 gole
Tabela:
1. Wilkowianka 9 11:2
2. Wulkan 6 13:6
3. Ujemny Bilans 6 12:5
4. Kołowrotek 3 9:15
5. Lechia 1 8:15
6. Young Boys 1 8:18
Fot. Dawid Graczyk
{gallery}galeria/sport/12-12-21-zhl3-fot-dawid-graczyk{/gallery}