Wulkan na czele ZLH (FOTO)
ZŁOTORYJA. Dzisiejsza kolejka Złotoryjskiej Ligi Halowej miała kluczowe znaczenie dla dalszej rywalizacji, bo w przypadku zwycięstw Wilkowianki, Kołowrotka i Ujemnego Bilansu sezon należałoby uznać za rozstrzygnięty, gdyż tylko jakieś niespotykane wyniki mogłyby zmienić układ w tabeli. Uspokajamy. Emocje będą i to większe niż mogliśmy zakładać, bo wymieniona trójka przegrała swoje mecze, co oznacza dalszą walkę.
Tę serię gier inaugurowały drużyny zamykające tabelę, co dodawało rywalizacji Lechii Rokitnica z Kołowrotkiem Kondratów smaczku. Porażka właściwie grzebała lechistów na dnie tabeli, a pierwsza połowa mogła wskazywać, że tak się stanie.
Choć zespół z Rokitnicy łatwiej stwarzał okazje podbramkowe, w kluczowych momentach szwankowała skuteczność i Kacper Romejko na przerwę schodził z czystym kontem. Broniący dostępu do drugiej bramki Krzysztof Starowicz tyle szczęścia nie miał, bo Kołowrotek z minuty na minutę wyglądał coraz lepiej, aż wreszcie za sprawą Pawła Nowickiego otworzył wynik. Młodzi zawodnicy mieli szansę na kolejne gole, choćby po dobrej akcji Bartłomieja Skrzypczaka zakończonej uderzeniem w słupek, jednak na 2:0 trafili tuż przed syreną kończącą pierwszą połowę. Tym razem gola zdobył Maciej Piotrowski, zaskakując Starowicza strzałem z ostrego kąta.
Niemal natychmiast po wznowieniu bramkę kontaktową zdobył Łukasz Kurek, który miał udział w kolejnych próbach swojego zespołu, zakończonych niecelnymi uderzeniami Pawła Wocha i Krzysztofa Tłuścika. Odpowiedzialność za wynik musiał wziąć Piotr Woch, bez którego trudno sobie wyobrazić funkcjonowanie Lechii w ZLH i silnym strzałem z dalszej odległości wyrównał.
Lechiści poczuli krew, co przyniosło trzeci cios, zadany przez Pawła Wocha, a moment później mogli dobić rywala, jednak Łukasz Kurek zagrał zbyt samolubnie, posyłając piłkę obok bramki. Strzelec pierwszego gola dla zespołu z Rokitnicy zrehabilitował się niespełna minutę przed końcem meczu, kiedy to w sytuacji jeden na jeden z bramkarzem Kołowrotka przypieczętował wygraną Lechii.
Ten wynik oznacza, że lechiści po długich tygodniach opuścili ostatnie miejsce w tabeli, spychając tam swojego dzisiejszego przeciwnika.
Tego dnia wszyscy czekali na mecz Wilkowianki z Wulkanem i łatwo można było to dostrzec po trybunach w hali Tęcza, które zapełniły się przed spotkaniem, a tuż po nim opustoszały.
Nic dziwnego, bo Wilkowianka po zaskakującej wygranej w pierwszej części sezonu wyrosła na groźnego konkurenta faworyzowanego Wulkanu i powtórka tego wyczynu dziś, właściwie zapewniłaby jej wygraną w rozgrywkach.
Teoria to jedno, a praktyka drugie. Wulkan w takim składzie i takiej dyspozycji jest poza zasięgiem wszystkich rywali, co doskonale pokazują ostatnie wyniki. Mateusz Zatwarnicki przeciwko Wilkowiance rozgrywał dopiero swój trzeci mecz w sezonie, z miejsca stając się faworytem do tytułu najlepszego zawodnika ligi.
Sam mecz był od samego początku pod kontrolą Wulkanu, który mimo przewagi, sposób na Tomasza Maciejskiego znalazł dopiero po trzynastu minutach. Warto było poczekać, bo trafienie nowego lidera poprzedziła efektowna wymiana podań zakończona asystą Jakuba Tycela do Bartosza Hanieckiego.
Chwilę później lider klasyfikacji strzelców mógł mieć drugiego gola, lecz Kacper Zagrobelny sfaulował go tuż przed polem karnym, co przyniosło rzut wolny oraz żółtą kartkę dla gracza Wilkowianki. Z takiego obrotu spraw mógł być zadowolony Zatwarnicki, bo to on wykonywał stały fragment gry i zamienił go na bardzo ładnego gola.
W drugiej połowie Wulkan nie forsował tempa, choć ciągle trzymał przeciwników na dystans, samemu również dochodząc do sytuacji. Po jednej z nich piłka obiła słupek bramki strzeżonej przez Tomasza Maciejskiego, następnie świetny drybling zaserwował Jakub Olewnik, ale w kluczowym momencie fatalnie przestrzelił. Trzeci gol padł dopiero po rzucie karnym, który wywalczył Mateusz Zatwarnicki. Do siatki trafił Haniecki, notując swoją 17 bramkę w sezonie.
Spokojne prowadzenie oraz zmiany uśpiły czujność Wulkanu, co mogło się skończyć zmniejszeniem strat, jednak Daniel Pawlusiński oddał strzał w boczną siatkę. Z każdą minutą tempo spadało, lecz marazm przerwał duet Haniecki – Zatwarnicki. Pierwszy płasko wyłożył, drugi huknął pod poprzeczkę i było po meczu.
Wilkowianka robiła, co mogła by zdobyć przynajmniej honorowe trafienie, a jej starania zostały wynagrodzone. O ile przy pierwszej próbie Mateusz Leśniak zatrzymał Krystiana Kwietnia, to w kolejnej akcji nie mógł już nic zrobić, bo z bliska trafił Michał Maciejski, wykorzystując podanie Kwietnia.
Zawodnicy Wilkowianki przegrali pierwszy raz w tym sezonie od razu tracąc pozycję lidera. Na trzy kolejki przed końcem mają dwa „oczka” mniej od Wulkanu, a także nieznacznie gorszy terminarz.
Siódmą kolejkę wieńczył bój, którego stawką było miejsce na najniższym stopniu podium i podobnie jak we wcześniejszych starciach, wygrana zespołu sklasyfikowanego wyżej, kończyłaby zabawę.
Zarówno Ujemny Bilans jak i Young Boys nie mieli dobrych wspomnień z ostatniej kolejki, bo podopieczni Jarosława Łuniewskiego zostali rozbici przez Wulkan 15:1, natomiast zawodnicy Ujemnego Bilansu zremisowali z Lechią, komplikując własny los.
Young Boys byli w o tyle gorszej sytuacji, że swój margines błędu wykorzystali na początku, kiedy długo czekali na pierwszą wygraną. Teraz, jeśli marzą o podium, muszą zdobywać punkty, a najważniejsze spotkanie rozgrywali właśnie dzisiaj.
Choć w szeregach Young Boys nie było większości doświadczonych zawodników, to na parkiecie prym wiódł Kacper Noga, który najpierw zaskakującym strzałem pod poprzeczkę dał swojej drużynie prowadzenie, a następnie je podwyższył.
Ten sam zawodnik jeszcze przed przerwą mógł skompletować hat- tricka, lecz obił słupek. W drugiej części Ujemny Bilans usiłował odwrócić losy rywalizacji i kiedy bramkę kontaktową zdobył najlepszy strzelec zespołu – Piotr Gajek, zdawało się, że mogą tego dokonać.
Ostatnie słowo należało jednak do Damiana Kobzy, który przypieczętował wygraną Young Boys. Drużyna trenera Łuniewskiego, pomagającego dziś również z wysokości parkietu, zbliżyła się do podium na dwa punkty i ma znacznie lepsze perspektywy na kolejne tygodnie.
Lechia Rokitnica – Kołowrotek Kondratów 4:2 (0:2)
Kurek 2, Piotr Woch, Paweł Woch – Nowicki, M. Piotrowski
Lechia: K. Starowicz – Andruszczyszyn, Doszczeczko, Durachta, Gliwa, Kozłowski, Kurek, Ł. Starowicz, Tłuścik, Patryk Woch, Paweł Woch, Piotr Woch
Kołowrotek: Romejko – Brewko, Chmara, Kramek, Łaba, Nowicki, Dominik Piotrowski, Maciej Piotrowski, Potaczek, Skrzypczak
Wulkan – Wilkowianka Wilków 4:1 (2:0)
Haniecki 2, Zatwarnicki 2 – M. Maciejski
Wulkan: M. Leśniak – Franczak, Haniecki, Ł. Leśniak, Łuniewski, Olewnik, Świętochowski, Tupaj, Tycel, Zatwarnicki
Wilkowianka: T. Maciejski – Kityk, M. Maciejski, Pawlusiński, Pazdej, Skrzypczyk, Szeliga, Termyna, Zagrobelny
Young Boys – Ujemny Bilans 3:1 (2:0)
Noga 2, Kobza – Piotr Gajek
Young Boys: Kucybała – Bigos, Franczak, Gontarek, Kobza, Łuniewski, Makowski, Noga, Piętoń
Ujemny Bilans: M. Gajek – Bober, Borycki, Paweł Gajek, Piotr Gajek, Fela, Piotrowski
Tabela:
1. Wulkan 18 52:12
2. Wilkowianka 16 22:8
3. Ujemny Bilans 10 23:21
4. Young Boys 8 18:37
5. Lechia 5 18:36
6. Kołowrotek 3 16:35
Klasyfikacja strzelców:
1. Haniecki (Wulkan) – 17 goli
2. Piotr Gajek (Ujemny Bilans) – 10 goli
3. Marcel Tupaj (Wulkan) – 8 goli
{gallery}galeria/sport/23-01-22-zhl-fot-dawid-graczyk{/gallery}