Beniaminek postawił się Górnikowi (FOTO)
ZŁOTORYJA. Po czterech meczach bez zwycięstwa, Górnik Złotoryja przerwał kiepską passę pokonując na własnym terenie Kaczawę Bieniowice. Zwycięstwo zrodziło się w bólach, a gol na wagę trzech punktów padł w piątej minucie doliczonego czasu gry, kiedy goście grali w osłabieniu po czerwonej kartce dla Dawida Śliwińskiego. Beniaminek mimo porażki utrzyma czternaste miejsce w tabeli, bo Pogoń Świerzawa przegrała ze Spartą Rudna.
W mecz lepiej weszli miejscowi, ale nie wynikało z tego zbyt wiele, bo po dobrych dośrodkowaniach z obu skrzydeł, w polu karnym brakowało zawodnika mogącego je wykończyć strzałem. Kaczawa zaczęła grać nieco odważniej po upływie kwadransa i bardzo szybko wywalczyła rzut wolny z niebezpiecznej odległości, jednak Michał Piotrowski zdołał sparować uderzenie Karola Nikodema.
Jak się później okazało, ten strzał był ostrzeżeniem dla Górnika, ponieważ w 21. minucie Michał Raczkowski uruchomił Szymona Janeczko, ten uciekł defensorom i w sytuacji sam na sam z bramkarzem posłał piłkę tuż przy słupku, wyprowadzając Kaczawę na prowadzenie.
Radość z gola nie trwała długo, bo złotoryjanie błyskawicznie wyrównali stan rywalizacji. Po wyrzucie z autu Marcina Baszczaka futbolówka krążyła między Krzysztofem Kaliciakiem i Karolem Nowosielskim, aż wreszcie pierwszy z nich wygrał walkę o pozycję z obrońcą bieniowiczan i trafił do siatki.
Miejscowi po bramce wyrównującej zdecydowanie odżyli, lecz brakowało im szczęścia. Jakub Olewnik oddał techniczny strzał zza pola karnego, ale trafił w słupek, następnie jego los podzielił Mateusz Poparda, który dobijał uderzenie jednego z kolegów.
Górnik dopiął swego trzy minuty przed przerwą, a istotne role znów odegrali Nowosielski i Kaliciak. Akcję bramkową zainicjował jednak Dawid Kufel posyłając płaskie dośrodkowanie w pole karne, Nowosielski przytomnie przepuścił piłkę i ustawiony przy dalszym słupku Kaliciak posłał ją pod poprzeczkę.
Druga odsłona rozpoczęła się podobnie do pierwszej, bo znowu to złotoryjanie wyglądali nieco lepiej, ale gola zdobyła Kaczawa. Rafał Stępień zacentrował w „szesnastkę”, a Szymon Janeczko po raz drugi wpisał się na listę strzelców, tym razem pokonując Piotrowskiego uderzeniem głową.
Zespół Krzysztofa Synowca mógł myśleć o pełnej puli, jednak sytuacje mocno skomplikował Dawid Śliwiński, który po pojedynku w narożniku boiska z Marcelem Tupajem w niezbyt przyzwoitych słowach skomentował decyzję podjętą przez sędziego i obejrzał drugą żółtą kartkę.
Jeśli ktoś myślał, że grający w przewadze Górnik stłamsi gości, to solidnie się zdziwił, bo na boisku właściwie nie było widać różnicy, a podopieczni trenera Kaliciaka do ostatniej minuty doliczonego czasu stworzyli sobie tylko jedną dogodną okazję, którą strzałem prosto w ręce Emila Orłowskiego zakończył Jakub Tycel.
Kiedy na zegarze upływała już 96. minuta, złotoryjanie wywalczyli rzut rożny, będący ich ostatnią nadzieją. Mogło się wydawać, że Tycel dośrodkował zbyt mocno i ostatecznie nic z tego nie będzie, jednak Marcin Franczak zgrał głową przed bramkę, a tam czyhali już Mateusz Poparda i Kacper Kaśczyszyn. Ostatecznie futbolówkę złapał zawodnik pozyskany z KS-u Legnickie Pole i uderzeniem z powietrza zapewnił Górnikowi bardzo ważne trzy punkty.
Górnik Złotoryja – Kaczawa Bieniowice 3:2 (2:1)
Kaliciak 23’, 41’, Kaśczyszyn 90+6 – Janeczko 21’, 60’
Górnik: Piotrowski – Tupaj, Franczak, Baszczak, Olewnik, Tycel, Haniecki (67. Zagórski), Kaliciak, Nowosielski (67. Kaśczyszyn), Kufel, Poparda
Kaczawa: Orłowski – Domagała, Karpowicz, Pulikowski, Janeczko, Nikodem (83. Kluzowicz), Komaniecki, Raczkowski (50. Stępień), Urbański, Śliwiński, Ceglarski
Fot.Dawid Graczyk
{gallery}galeria/sport/24-04-22-zlotoryja-kaczawa-fot-dawid-graczyk{/gallery}