Ligowa strzelanina roku? 42:1 juniorów Górnika
ZŁOTORYJA. W lokalnej piłce, zwłaszcza tej młodzieżowej, zdarzają się kuriozalne mecze, ale rezultat ze spotkania Górnika Węgliniec z Górnikiem Złotoryja przejdzie do historii. Goście ze Złotoryi rywalizują w rozgrywkach II Ligi Okręgowej Juniorów Starszych i pokonali swoich oponentów… 42:1, całą drugą połowę grając w dziewięciu! Imiennik z Węglińca zdecydowanie odstaje od reszty stawki, jednak dotychczas przegrywał znacznie niżej.
Złotoryjanie gościnnie występują w jeleniogórskiej okręgówce, gdzie rozgrywki prowadzone są systemem szkockim, oznaczającym cztery mecze z każdym rywalem w trakcie sezonu. W ostatni weekend zespół prowadzony przez Jarosława Łuniewskiego udał się do Węglińca, by zagrać z ostatnim w tabeli Górnikiem.
Gospodarze byli skazywani na porażkę, bo w dotychczasowych dwunastu spotkaniach nie zdobyli choćby punktu, podczas gdy imiennik ze Złotoryi miał ich na koncie 21 i zajmował czwartą pozycję.
Szybko zdobyty gol nie mógł jeszcze zwiastować takiego obrotu spraw, bo Tymon Kot strzelanie rozpoczął „dopiero” w 4. minucie spotkania. Po kwadransie złotoryjanie prowadzili już 5:0, a na przerwę schodzili z… siedemnastoma bramkami przewagi!
Drugą połowę goście rozpoczęli w dziewięcioosobowym składzie, ponieważ dwóch zawodników miało wystąpić w niedzielnym meczu rezerw Górnika Złotoryja z Wilkowianką Wilków. Ubytki nie wpłynęły negatywnie na postawę gości, którzy błyskawicznie ruszyli do kolejnych ataków.
Przy wyniku 35:0 gospodarze z Węglińca zdołali trafić do siatki, ale w ciągu pozostałych niespełna dziesięciu minut przyjęli kolejne ciosy.
Ostatecznie Górnik Złotoryja zwyciężył 42:1, lecz jak słyszeliśmy, w klubie nikt nie jest zadowolony z tego spotkania. I nie chodzi wcale o masę zmarnowanych przez złotoryjan okazji, ale brak jakiejkolwiek wartości szkoleniowej.
- Mecz kuriozum, który nie miał wiele wspólnego z piłką nożną. Różnica umiejętności to jedno, ale tutaj kluczowe było podejście do tego pojedynku, jakieś zaangażowanie. Jesteśmy zdegustowani, bo chcemy grać, trenujemy, szukamy wzmocnień, a jedziemy na mecz nie dający żadnej wartości, gdzie jest więcej jakiejś zabawy czy wygłupów niż gry w piłkę – ocenił sobotni wyjazd Jarosław Łuniewski.
Z kronikarskiego obowiązku dodamy, że po stronie Górnika Złotoryja na listę strzelców wpisało się dziewięciu zawodników, siedmiu skompletowało przynajmniej po hat- tricku, a najczęściej do siatki trafiał Tymon Kot, autor dwunastu goli.
Dla Górnika strzelali:
Tymon Kot – 12 Kacper Gliwa – 9 Szymon Potaczek – 6 Kacper Wilczyński – 3 Jakub Bonielewicz – 3 Kacper Rybak – 3 Andrzej Gryszówka -3 Filip Wróbel – 2, Karol Siwak – 1