Przerwana passa Górnika (FOTO)
BOLESŁAWIEC. Po dwóch remisach i ubiegłotygodniowym zwycięstwie, Górnik Złotoryja mógł jechać do Bolesławca z optymistycznym nastawieniem. O tym spotkaniu wszyscy będą chcieli jednak jak najszybciej zapomnieć, bo goście wyglądali dużo gorzej od BKS-u i ostatecznie przegrali 0:1. Paradoksalnie Górnik w pierwszej połowie zmarnował dwie stuprocentowe okazje, a gola decydującego o porażce stracił na dziesięć minut przed końcem pojedynku.
Rywalizacja miała sporo podtekstów, bo w kadrach znajdowało się kilka nazwisk łączących oba kluby. W szeregach Górnika wystąpili: Michał Piotrowski, Oskar Małecki i Daniel Ziółkowski, którzy w różnych okresach swojego życia reprezentowali BKS, natomiast w ekipie gospodarzy w pierwszym składzie wyszli Filip Zagórski – do niedawna zawodnik Górnika. Dodatkowego smaczku dodawała rywalizacja rodzinna, bo do dyspozycji Sebastiana Tylutkiego pozostawał były gracz Konfeksu Legnica – Gabriel Piotrowski, prywatnie brat golkipera złotoryjan.
Zespół z Bolesławca świetnie rozpoczął wiosnę, remisując z Karkonoszami, a następnie ogrywając Prochowiczankę. W starciu z Górnikiem BKS pokazał, że to nie przypadek, bo w przekroju całego meczu był po prostu drużyną lepszą.
Złotoryjanie mieli ogromne problemy z budowaniem akcji, brakowało im dokładności, a mimo to w pierwszej połowie… zmarnowali dwie stuprocentowe sytuacje do zdobycia gola. Już po kilku minutach piłka szczęśliwie spadła pod nogi Daniela Ziółkowskiego, ale napastnik Górnika z bliska posłał ją nad bramką, a tuż przed przerwą po rzucie wolnym Marcin Franczak idealnie zgrał do Krzysztofa Kaliciaka, ale ten główkował obok słupka.
BKS gościł pod bramką Michała Piotrowskiego częściej, jednak naprawdę groźnie zrobiło się tylko raz – kiedy Maciej Szewczyk z woleja trafił w słupek. Syn byłego Mistrza Polski z Zagłębiem Lubin – Zbigniewa Szewczyka mocno uprzykrzał życie defensywie Górnika, ale ta długo wychodziła z opresji obronną ręką.
Już na początku drugiej części gry soczyście kropnął Kamil Skiba, lecz piłka przeleciała tuż nad poprzeczką, a chwilę później po szybkiej kontrze BKS po raz drugi ostemplował słupek. Tym razem blisko powodzenia był Piotr Skiba.
Gospodarze dopięli swego nieco ponad dziesięć minut przed ostatnim gwizdkiem. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Michał Piotrowski wypuścił piłkę, co skrzętnie wykorzystał Jacek Bochnia, który zachował się najprzytomniej w polu bramkowym i z bliska wpakował ją do siatki.
Końcówka nie przyniosła jakiejś poważniejszej zmiany obrazu gry, co ostatecznie pozwoliło BKS-owi na dopisanie do swojego konta kolejnych trzech „oczek”. Dla Górnika jest to pierwsza wiosenna porażka, choć zespół Krzysztofa Kaliciaka zanotował też tylko jeden triumf. Okazja do rehabilitacji już w środę, kiedy złotoryjanie zagrają w Kunicach z tamtejszą Mewą.
BKS Bolesławiec – Górnik Złotoryja 1:0 (0:0)
Bochnia 79’
BKS: Hajduczek – Kowalonek (35. K. Skiba), Borowski, Kapusz, Zagórski (80. Sawicki), Szewczyk, P. Skiba (70. Piotrowski), Deka (52. Czarnecki), Bochnia, Spraski, Zapiór
Górnik: Piotrowski - Baszczak, Franczak, Małecki, Kufel, Maliutin, Dudzic, Bozhenko, Haniecki (64. Kułakowski), Kaliciak (74. Nowosielski), Ziółkowski
Fot. Dawid Graczyk
{gallery}galeria/sport/25-03-23-BKS-Boleslawiec-Gornik-Zlotoryja-fot-dawid-graczyk{/gallery}