Tatra bez Motyla
NOWY KOŚCIÓŁ. Do niespodziewanej zmiany doszło w klubie B-klasy. Po ponad czterech latach, Krzysztof Motyl przestał pełnić funkcję trenera Tatry Krzeniów. Szkoleniowiec był jednym z założycieli zespołu i jego pierwszym opiekunem, od początku istnienia, czyli od sezonu 2011/2012. „Piwosze” pod jego wodzą systematycznie rośli w siłę, a po rundzie jesiennej zajmują bardzo dobre piąte miejsce z dziesięcioma punktami straty do pierwszego Fenixa Pielgrzymka.
Tatra powstała w maju 2011 roku i jej pierwszym trenerem został właśnie Motyl. W debiutanckim sezonie „Piwosze” zajęli trzecie miejsce od końca z czternastoma punktami na koncie. Później była również ósma lokata, tym razem w dwunastozespołowej grupie. W sezonie 2013/2014 Tatra zajęła szóste miejsce, natomiast rok później uplasowała się lokatę wyżej. Tę pozycję obroniła w rundzie jesiennej obecnych rozgrywek.
- Trudno było mi pogodzić to wszystko. Nie odchodzę z klubu, tylko z funkcji trenera. Nadal będę wspierał Tatrę, ale nie wiem w jakiej roli. Nie chciałem angażować się w trenerkę na pół gwizdka, a przez pracę tak to właśnie wyglądało, że zawodnicy przez dwa tygodnie musieli trenować sami, co zupełnie mijało się z celem – wyjaśnił powody rezygnacji Krzysztof Motyl.
Pod jego wodzą, Tatra rozegrała 98 spotkań, w których zdobyła 146 punktów, co daje niezłą średnią 0,67 punktu na mecz. Wszystkich kibiców jednak uspokajamy, turniej Tatra Cup nie jest zagrożony, bo jak były już szkoleniowiec nas zapewnił, zrobi, co w jego mocy, by kolejna edycja wypadła jeszcze lepiej niż poprzednia.
- Początkowo nikt nie wierzył, że zdołamy założyć drużynę. Dawano nam pół roku, wszyscy byli pewni, że Tatra zostanie rozwiązana, jednak my istniejemy już cztery lata i nie dopuszczę, żeby kiedykolwiek ten zespół przestał istnieć. Zbyt wiele pracy nas to kosztowało, by odpuścić. Pierwszy sezon w roli trenera i działacz był niesamowitą przygodą, a na niektórych meczach mieliśmy po trzydziestu zawodników! Część z nich pierwszy raz grała w piłkę w meczu ligowym, ale dzięki ambicji podejmowaliśmy walkę z każdym przeciwnikiem. Tę rundę uważam za bardzo udaną, choć niejednokrotnie głupio traciliśmy punkty. Na pewno cieszę się, że wygraliśmy dwa z trzech ostatnich meczów derbowych, które są tu naprawdę wielkim świętem. Z Tatrą się nie żegnam. Będę nadal działał w klubie i już myślę nad zimowym obozem. Może tym razem zmienimy nieco klimat i zamiast Czech wybierzemy Słowację. Nie zapominam również o Tatra Cup, który jest moim priorytetem na najbliższe kilka lat. Zrobimy wszystko by turniej z roku na rok stał na jak najwyższym poziomie sportowym o organizacyjnym – kończy Motyl.