Kaliciak show (FOTO)
Na zakończenie listopadowego maratonu, Michał Kaliciak zafundował zebranym w Zagrodnie kibicom teatr jednego aktora. Napastnik Orła niemal w pojedynkę rozprawił się z Nysą Wiadrów, aplikując rywalowi aż cztery gole. W szeregach gości widoczne były trudy piątkowego starcia z Fenixem Pielgrzymka, bo po zmianie stron Nysa zupełnie oddała inicjatywę Orłowi, dając sobie wbić aż pięć goli. Porażka sprawiła, że podopieczni Roberta Matkowskiego spadli z podium na czwartą pozycję.
Przed meczem minimalnym faworytem byli goście, lecz w Zagrodnie stawili się w mocno okrojonym składzie. – Niestety, czkawką odbija nam się pojedynek z Fenixem, w którym otrzymaliśmy dwie czerwone kartki, a kilku zawodników jest mocno poobijanych – mówił szkoleniowiec Nysy.
W pierwszej połowie kibice oglądali wyrównany, zacięty bój, w którym sytuacje stwarzali sobie zarówno jedni jak i drudzy. Jako pierwsi do siatki trafili gospodarze, a mianowicie Michał Kaliciak, który wykorzystał rzut karny po faulu na Damianie Kroczaku. Przed przerwą odpowiedział Krzysztof Radomski, pokonując Marcina Toczka uderzeniem z dystansu.
Druga część spotkania miała zgoła odmienny przebieg. Od początku grę prowadził Orzeł, spychając Nysę do momentami głębokiej defensywy. W przeciągu kilku minut zawodnicy Krzysztofa Kaliciaka czterokrotnie zagrozili bramce strzeżonej przez Mariusza Bielicza. Już po sześciu minutach gry najlepszy strzelec gospodarzy wyprowadził swój zespół na prowadzenie, dobijając uderzenie Szymona Kaliciaka, moment później do siatki trafił Szymon Kaliciak, lecz sędzia odgwizdał faul. Kolejny atak nie przyniósł już żadnych zastrzeżeń i Michał Kaliciak po podaniu Damiana Kroczaka skompletował hat-tricka. Niespełna kwadrans przed końcem snajper Orła trafił po raz czwarty, tym razem oddając płaski strzał z pola karnego, a przewagę powiększył Szymon Kaliciak, przytomnie dobijając silne uderzenie z dystansu Bartłomieja Bieleckiego. Goście nie składali broni, próbując zmniejszyć rozmiary porażki i ich starania zostały wynagrodzone w 84. minucie. Podanie na długi słupek przejął Daniel Nowacki, ograł Piotra Baranowskiego, lecz jego strzał instynktownie sparował Toczek. Piłka jednak wróciła do gracza Nysy, który tym razem ulokował ją w bramce. Ostatnie słowo należało do miejscowych, a konkretnie do Michała Kaliciaka, który najpierw wywalczył rzut karny, by pewnie go wykorzystać i ustalić wynik meczu.
- W pierwszej połowie mecz był wyrównany, żadna z drużyn nie chciała się otworzyć, ale po faulu w polu karnym objęliśmy prowadzenie, które jednak szybko straciliśmy po pięknym golu zawodnika Nysy. Po zmianie stron wyglądaliśmy zdecydowanie lepiej pod względem kondycyjnym i mieliśmy Michała Kaliciaka, który imponował dziś skutecznością. Kontrolowaliśmy przebieg spotkania, jednak nie udało ustrzec się błędów, przez co straciliśmy drugiego gola w końcówce. Dziś spotkały się zespoły o zbliżonych umiejętnościach, zagraliśmy dobre zawody pod każdym względem i zawodnikom należy się ogromny szacunek za to jak wytrzymali kondycyjnie po zaledwie jednym dniu przerwy od ostatniego spotkania – podsumował trener Krzysztof Kaliciak.
- Przyjechaliśmy do Zagrodna w mocno okrojonym składzie i to było widać na boisku. Z Pielgrzymką posypały się kartki, do tego doszły kontuzje, a na temat sędziowania w tamtym spotkaniu lepiej się nawet nie wypowiadać, bo to było karygodne. W tej lidze ludzie poświęcają swój czas wolny żeby dla przyjemności pograć w piłkę, rezygnują z wielu rzeczy, a później przychodzi taki mecz, że cię kopią, a sędzia nie reaguje, natomiast kiedy my zwrócisz uwagę zaczyna sypać kartkami na prawo i lewo. Spotkanie z Orłem w pierwszej połowie było wyrównane, ale na drugą wyszliśmy mało skoncentrowani, szybko tracąc gola. Zaraz popełniamy błąd, tracimy trzecią bramkę i w takiej sytuacji trudno coś zrobić. Osobiście uważam, że granie dwóch meczów w ciągu trzech dni, to w amatorskiej piłce zbyt dużo, bo sporo zawodników odczuwa jeszcze trudy poprzedniego spotkania, a tu już trzeba grać kolejne, zwłaszcza, że większość zespołów nie ma nadzwyczajnie szerokich kadr. Nam trafiło się tak, że w piątek straciliśmy dwóch zawodników, grając w dziewięciu musieliśmy poświęcić zdecydowanie więcej sił i dzisiaj nie wytrzymaliśmy kondycyjnie – powiedział opiekun gości, Robert Matkowski.
Orzeł Zagrodno – Nysa Wiadrów 6:2 (1:1)
M. Kaliciak 8’ (k), 52’, 64’, 72’, 87’(k), Sz. Kaliciak 78’ – Radomski 17’, Nowacki 84’
Orzeł: Toczek – Ł. Bielecki (52. Markiewicz), Janczyszyn (75. Piotr Baranowski), Karasiński, B. Bielecki, Gut, Paweł Baranowski, D. Kroczak, Sz. Kaliciak, K. Kroczak, M. Kaliciak
Nysa: Bielicz – Buroń, Główka, Kuźnia, Lewicki, Litawa, Murzyn, Nowacki, Palczak, Radomski, Rojak
{gallery}galeria/sport/13_11_16_Orzel_zagrodno_nysa_wiadrow_fot_Graczyk{/gallery}