ZLH: Powstrzymali erupcję Wulkanu (FOTO)
ZŁOTORYJA. Trzecia kolejka Złotoryjskiej Ligi Halowej zaczęła się z wysokiego „C”, bo od pojedynku wicelidera z obrońcą tytułu. W poprzednich sezonach mecze Tornada i Wulkanu elektryzowały miejscową publikę, więc tym razem nie mogło być inaczej, choć kadry obu ekip uległy sporym zamianom. Oparte na graczach Górnika Złotoryja Tornado sprawiło niespodziankę, dzieląc się punktami z faworyzowanym Wulkanem. Gola na wagę remisu, niespełna dwie minuty przed końcem spotkania zdobył wyróżniający się w tym meczu Maciej Haba.
Obaj trenerzy nie mieli tego dnia do dyspozycji najsilniejszych składów, bo w Tornadzie brakowało choćby Karola Nowosielskiego, Marcina Rabandy czy zawodników z Rokitek, natomiast Arkadiusz Paluch nie mógł skorzystać z Marcina Kraśnickiego oraz Bartłomieja Hanieckiego.
Mimo braków, kibice obejrzeli ciekawą rywalizację, którą błyskawicznym trafieniem rozpoczął Michał Pinczyński, strzałem pod poprzeczkę dobijając uderzenie jednego z kolegów. Moment później sytuacja Wulkanu mogła być nie do pozazdroszczenia, kiedy to Paweł Sułek po indywidualnej akcji pokonał Mateusza Leśniaka po raz drugi, lecz Wiesław Kobza trafienia nie uznał, dopatrując się opuszczenia przez piłkę placu gry. Sytuacje Tornada podziałały na Wulkan niczym zimny prysznic, bo podopieczni Arkadiusza Palucha zamknęli rywala na jego połowie, ale brakowało im wykończenia. Wreszcie obrońcy tytułu przebili się przez szczelny mur, raz po raz zatrudniając Pawła Kroczaka. Najpierw silny, niesygnalizowany strzał oddał Andrzej Ziembowski, zaraz dwa razy na bramkę uderzał Sławomir Rudnicki, ale do siatki trafił dopiero Fabian Gałaszkiewicz, który strzałem przy bliższym słupku zaskoczył bramkarza Tornada. Tuż przed przerwą świetną okazję do wyprowadzenia Wulkanu na prowadzenie miał Jacek Bochnia, lecz z przedłużonego rzutu karnego uderzył w sam środek bramki i Paweł Kroczak odbił piłkę.
W drugiej połowie od samego początku przeważał Wulkan, czego efektem było trafienie Ziembowskiego. Zawodnik Czarnych Rokitki wykończył podanie Bochni silnym strzałem pod poprzeczkę. Po zmianie stron mieliśmy niemal identyczną sytuację jak przed przerwą, czyli drużyna, która pierwsza zdobyła gola, została zepchnięta do defensywy. Mateusz Leśniak miał sporo pracy, bo najpierw na róg sparował uderzenie Pinczyńskiego, następnie słupek obił Mateusz Dudzic, a chwilę później w ostatniej chwili, wślizgiem zatrzymał go Leśniak. Wulkan miał szansę na ukłucie przeciwnika, ale Ziembowski w dobrej sytuacji zdecydował się dogrywać Gałaszkiewiczowi i piłka ostatecznie opuściła plac gry. Niespełna dwie minuty przed końcową syreną niewykorzystana szansa się zemściła. Szarżującego Pawła Sułka zatrzymał Leśniak, ale piłka spadła pod nogi Macieja Haby, która z zimną krwią umieścił ją pomiędzy interweniującym Jackiem Bochnią, a dalszym słupkiem bramki Wulkanu. Tornado mogło pójść za ciosem i zgarnąć pełną pulę, lecz Leśniak sparował silny strzał Haby.
Ostatecznie Wulkan zremisował z Tornadem, a taki rezultat z pewnością nie cieszy żadnej z ekip. Zespół Mirosława Zielenie spadł bowiem z drugiego miejsca na najniższy stopień podium, natomiast aktualny mistrz wypadł poza ramy grupy mistrzowskiej, która powstanie po pierwszej fazie rozgrywek. Jedna wygrana, jeden remis, jedna porażka i piąte miejsce po trzech kolejkach – na pewno nie tak początek rozgrywek wyobrażali sobie kibice dwukrotnego zwycięzcy Złotoryjskiej Ligi Halowej.
Wulkan – Tornado 2:2 (1:1)
Gałaszkiewicz, Ziembowski – Pinczyński, Haba
Wulkan: Leśniak – Bochnia, Gałaszkiewicz, Ł. Leśniak, Malik, Paluch, Szajer, Wakulski, Ziembowski
Tornado: Kroczak – Czaja, Dudzic, M. Franczak, R. Franczak, Haba, Pinczyński, Sułek, Tusiński
Fot. Ewa Jakubowska
{gallery}galeria/sport/18-12-16-zhl-Tornado-Wulkan-fot-ewa-jakubowska{/gallery}