Puchar Europy siłaczy w Złotoryi
ZŁOTORYJA. Andrzej Kocyła to z pewnością człowiek czynu. Niedawno minęły dwa miesiące od jego ostatnich zawodów w wyciskaniu sztangi leżąc, będących chlubą całej Złotoryi, a siłacz znów zaatakował, puszczając w eter informację o zmianie rangi tejże imprezy. Dotychczas rywalizowano o tytuł najsilniejszego człowieka w Polsce, a w listopadzie tego roku do złotego miasteczka zjedzie zdecydowanie więcej nacji i staną do walki o Puchar Europy RAW bench press.
W świecie sportów siłowych Kocyła nie jest postacią anonimową, a jego rozległe znajomości sprawiały, że złotoryjskie zawody z roku na rok rosły w siłę. Pamiętam pierwsze edycje, które na kolana może nie rzucały, ale miały swój niepowtarzalny klimat. Klimat, który tworzył Kocyła, wkładając we wszystko masę czasu, pracy i chęci. Pamiętam jak Kocyła pokazywał nagrody, które udało mu się „ugrać” od sponsorów. Odżywki, telewizory, konsole, statuetki, puchary – kosmos! Widać było, że żyje tym wydarzeniem, co dobrze rokowało na przyszłość. Wówczas pół jego mieszkania było wyłączone z użytku, bo zajmowały je najróżniejsze fanty, które w dniu zawodów trafiały do zawodników, a także biorącej udział w różnych konkursach publiczności.
W końcówce ubiegłego roku odbyła się już XI edycja zawodów, które na przełomie lat zmieniały swoją nazwę. Początkowo były Mistrzostwami Polskich Siłaczy, a ostatnio ewoluowały w Mistrzostwa Polski – jednak tylko z nazwy, bo zagraniczni goście nikogo w Złotoryi nie dziwili. Pod ciężarem sztangi kładli się między innymi Niemcy, Słowacy czy Węgrzy, którzy przywozili piekielnie silną reprezentację, a popisy Laszlo Meszarosa dźwigającego ponad 300 kilogramów rozgrzewały widownię do czerwoności.
Teraz, organizowane przez Andrzeja Kocyłę zawody zrobiły kolejny krok do przodu i otrzymały rangę Pucharu Europy w Wyciskaniu RAW federacji WRPF. Wiadomo, że do Złotoryi zawitają przedstawiciele wielu europejskich krajów, takich jak choćby Armenia. Wszystko wskazuje na to, że w złotym miasteczku stawią się również przedstawiciele krajów spoza Starego Kontynentu, co jednak nie powinno być dla organizatorów żadną przeszkodą, bo Kocyła i jego armia spod znaku Wilkołaka, każdego roku zawieszają poprzeczkę wyżej, by później z kilkucentymetrowym zapasem nad nią przeskoczyć.
Wszyscy miłośnicy wyciskania sztangi powinni więc na czerwono zakreślić sobie datę 4 listopada i tego dnia zawitać do Złotoryi, bo emocji na pewno nie zabraknie.