Walczyli jak Sokół z Orłem (FOTO)
KRZYWA. W przedmeczowej zapowiedzi pisaliśmy, że starcie Sokoła Krzywa z Orłem Zagrodno powinno być ciekawe, ponieważ zestawienie ze sobą tych ekip niemal zawsze przynosi masę emocji. I trzeba przyznać, że trafiliśmy w „dychę”, choć początek nie zwiastował wielkiego spektaklu, bo Sokół po niespełna kwadransie prowadził… 3:0! Goście zaprezentowali jednak niesłychaną ambicję, po dziesięciu kolejnych minutach doprowadzając do stanu 3:2, a po przerwie wyrównując losy rywalizacji. Ostatnie słowo należało jednak do zawodników Łukasza Kurczaka, którzy zdołali przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
Nim kibice wygodnie zajęli miejsce na trybunie, gospodarze już objęli prowadzenie! Dośrodkowanie z prawej strony zamknął Krystian Staszak i miejscowi mogli unieść ręce w geście triumfu. Jeśli ktoś liczył, że szybko stracona bramka zmotywuje Orła, to był w ogromnym błędzie, bo dosłownie moment później Damian Sopkowicz popisał się celnym strzałem głową po rzucie rożnym i było już 2:0. Nim upłynął kwadrans, Sokół wbił trzeciego gola. Tym razem Sopkowicz wcielił się w rolę asystenta, idealnie dogrywając Ariuszowi Hawrylów, a ten w sytuacji sam na sam z Marcinem Toczkiem przymierzył pod poprzeczkę. Orzeł stanowił wyblakłe tło dla rywala, ani razu nie podchodząc nawet pod pole karne, o zagrożeniu bramkarzowi nie wspominając.
Zawodnicy z Zagrodna wyprowadzili pierwszy atak w 23. minucie i po zagraniu ręką jednego obrońców, otrzymali rzut karny, który na gola zamienił Michał Kaliciak. W kolejnej akcji strzelec pierwszego gola dla Orła został sfaulowany w „szesnastce” i sędzia znów wskazał na jedenasty metr! Tym razem Bartosz Kożuchowski wyczuł intencję strzelającego, ale nie zdołał odbić piłki. Do przerwy zawody były wyrównane, lecz więcej goli nie padło.
Po zmianie stron takich fajerwerków jak na początku spotkania już nie uświadczyliśmy, choć obie ekipy miały swoje okazje. Próbował Hawrylów, próbował Staszak, po drugiej stronie Kożuchowskiego niepokoili Szymon oraz Michał Kaliciak, jednak wynik nie ulegał zmianie. Orzeł zyskał delikatną przewagę, zaznaczając ją wyrównującym trafieniem, kiedy to po trafił do siatki po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Wydawało się, że goście pójdą za ciosem, ale raz zabrakło im wykończenia, a raz jeden z obrońców w ostatniej chwili „zdjął” piłkę z głowy Szymona Kaliciaka. Kwadrans przed końcem Sokół przechwycił piłkę w okolicach środka boiska, ruszył z kontrą i Mirosław Mikołajczyk z bliska dopełnił formalności. Przyjezdni szukali wyrównania, nadziewając się na kolejne kontrataki i po jednym z nich blisko szczęścia był Hawrylów, bo piłka po jego strzale obiła nogi Bartłomieja Bieleckiego, a następnie trafiła w słupek. W końcówce Orzeł postawił wszystko na jedną szalę, lecz nie zdołał kolejny raz wyrównać, dzięki czemu Sokół, podobnie jak na inaugurację sezonu, zgarnął trzy punkty.
Sokół Krzywa – Orzeł Zagrodno 4:3 (3:2)
Bramki: Staszak 3’, Sopkowicz 7’, Hawrylów 14’, Mikołajczyk 75’ – M. Kaliciak 23’ (k), 25’ (k), Kroczak 67’
Sokół: Kożuchowski – Bratko (65. Ginowicz), Szajer, Porczak, Salachna, Marciniak (60. Kuśmierz), Fila (88. D. Trocki), Hawrylów (86. M. Trocki), Staszak (55. Zdanowski), Wojtczak, Sopkowicz (55. Mikołajczyk)
Orzeł: Toczek – B. Bielecki, Karasiński, Grzeszczyk (70. Piotr Baranowski), D. Kroczak, Gut, Paweł Baranowski (46. Sz. Kaliciak), Miklas (60. Graczyk), K. Kroczak, Markiewicz (70. Ł. Bielecki), M. Kaliciak
{gallery}galeria/sport/11-03-17-Sokol-Krzywa-Orzel-Zagrodno-fot-dawid-graczyk{/gallery}