Groził, że zastrzeli prezydenta
REGION/ BOLESŁAWIEC. Dodatkowe kamery, pracownicy ochrony, nowe drogi ewakuacyjne i nagrywanie rozmów. Po tym, jak mieszkaniec Bolesławca zagroził, że zabije prezydenta tego miasta, w tamtejszym urzędzie wprowadzono dodatkowe środki bezpieczeństwa.

Kiedy mężczyzna, który pojawił się w sekretariacie bolesławieckiego urzędu miasta, dowiedział się, że prezydenta nie ma, zapowiedział, że wróci, ale już z bronią.
- Ponieważ byłem wówczas nieobecny, mężczyzna poinformował panią sekretarkę, że w poniedziałek przyjdzie z bronią i zabije prezydenta. Natychmiast powiadomiliśmy policję i pół godziny później tę osobę zatrzymano - mówi Piotr Roman, prezydent Bolesławca.
Okazało się, że prezydentowi groził 50-letni Artur K., mieszkaniec Bolesławca. Sprawą zajęła się już prokuratura.
- W sprawie podjęte zostały czynności procesowe. Aktualnie oczekujemy na opinię sądowo-psychiatryczną dotyczącą badania podejrzanego. Opinia ta wyjaśni, czy w chwili popełnienia tego czynu podejrzany miał zachowaną w pełni poczytalność, czy miał tę poczytalność zniesioną bądź ograniczoną.- wyjaśnia Sebastian Woźniak, z-ca prokuratora rejonowego w Bolesławcu.
Po tym zdarzeniu w urzędzie miasta w Bolesławcu zaostrzono środki ostrożności.
- Tu nie chodzi o prezydenta, ale i o panią sekretarkę, i wszystkich innych pracowników. Podjęliśmy kroki, żeby tego typu osoby miały utrudnione wejście na teren ratusza, natomiast ja sobie nie wyobrażam, żeby prezydent miasta z tego powodu nie chodził po mieście i nie rozmawiał z mieszkańcami, tak jak dotychczas - mówi prezydent Piotr Roman, stanowczo przy tym zastrzegając, że osobistej ochrony nie zamierza zatrudniać.