"To nie polowanie. To walka z ASF"

- Mieliśmy w powiecie głogowskim przypadki padłych dzików z chorobą afrykańskiego pomoru świń. Nie ukrywam, że też jest bardzo duża presja ze strony Niemiec, którzy się boją przejścia przez Odrę i Nysę Łużycką tej choroby. Zresztą, u nich ten odstrzał sanitarny jest dużo większy - mówi Jarosław Obremski, wojewoda dolnośląski.

Zdaniem leśników, nawet kiedy wyeliminuje się 90 proc. dzików na danym terenie, ich populacja odradza się w ciągu roku. Co więcej, z każdym kolejnym pokoleniem zwierzęta coraz mniej boją się ludzi. Widok dzika w mieście przestał już właściwie dziwić, ale za każdym razem stwarza to zagrożenie.

- Tam, gdzie mieszkam, na peryferiach Wrocławia przez kilka lat dzików nie było, a teraz znowu są. Widzę, że ta populacja się odbudowała i we Wrocławiu mamy co jakiś czas problemy, bo te zwierzęta wchodzą do centrum miasta. Chyba 2 lata temu wykoleiły tramwaj - to niesamowite, ale prawdziwe - dodaje wojewoda.

Tymczasem nie tak dawno całą Polskę obiegła wieść o dziku, który w Legnicy dzieciom ukradł i... zjadł pierogi. (czyt. TUTAJ)

- Przyjechała policja, dzik się nikogo nie bał. Policjant podszedł, dzik pomachał ogonem do policjanta, no i go przepędzili "kogutami". Pobiegł sobie w stronę parku. Z tego co wiem, to on sobie chodzi po całym mieście, bo ostatnio koleżanka wychodziła z galerii i za galerią stał. Wszyscy się go boją, bo to dzik i nie wiadomo, jak zareaguje - mówi mieszkanka Legnicy.

Z "dolnośląskiej puli" sanitarnego odstrzału dzików z terenu byłego województwa legnickiego (teren obejmujący powiat jaworski, polkowicki, złotoryjski, głogowski i legnicki) wyeliminowanych ma być 1136 dzików, z czego w samym powiecie legnickim - 223 sztuki.