Bolków, Chocianów, Chojnów, Gaworzyce, Głogów, Grębocice, Jawor, Krotoszyce, Kunice, Legnica, Legnickie Pole, Lubin, Męcinka, Miłkowice, Mściwojów, Paszowice, Pielgrzymka, Polkowice, Prochowice, Przemków, Radwanice, Rudna, Ruja, Ścinawa, Wądroże Wielkie, Zagrodno, Złotoryja

Nasi strażacy będą szkolić Kenijczyków

To już druga wyprawa do Afryki kpt. dra Pawła Dąbrowy - Zastępcy Dowódcy JRG w Chojnowie i zarazem debiut ratownika sekc. inż. Piotra Kubicy z Komendy  Powiatowej PSP w Złotoryi. Do Kenii jadą w ramach wolontariatu by szkolić afrykańskich strażaków.

Nasi strażacy będą szkolić Kenijczyków

Szkolenia dla afrykańskich służb ratowniczych zostały zorganizowane w ramach pomocy rozwojowej przez fundację Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej. Kenijska straż potrzebuje wparcia, gdyż brakuje wyposażenia, odpowiedniej ilości ratowników, a także systemów szkolenia, które nauczą jak postępować w sytuacjach kryzysowych. Tym razem do Afryki wyjedzie aż dwóch strażaków z naszego regionu – chojnowianin Paweł Dąbrowa i złotoryjanin Piotr Kubica.

Kpt. Paweł Dąbrowa jedzie do Kenii już po raz drugi: – Będzie to kontynuacja szkoleń, które przeprowadziliśmy w zeszłym roku. Szkolenia cieszyły się dużym zainteresowaniem, a na ich efekty nie musieliśmy długo czekać. Dotarła do nas informacja, iż dzięki umiejętnościom nabytym podczas szkolenia z zakresu ratownictwa wysokościowego, miejscowym ratownikom udało się uratować człowieka w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia. Bardzo dobrze wspominam mój pierwszy wyjazd. Fajnie się z nimi współpracuje, wzbudzaliśmy także ogólne zdziwienie. Byliśmy jedynymi białymi osobami w ponad 100 tys. mieście, więc nie dało się nigdzie przejść obojętnie. Miejscowi prosili o pamiątkowe zdjęcie, podchodzili, rozmawiali. Jednak przyznaje, że na początku musiałem przywyknąć do ich kultury, obyczajów, języka i akcentu oraz do lokalnego jedzenia – opowiada chojnowianin.

Jak wspomina kpt. Paweł Dąbrowa najtrudniejsze na początku wyprawy było przestawienie się do mentalności lokalnej społeczności, którzy np. praktycznie nie używają zegarka w europejskim tego słowa znaczeniu. - Pierwszego dnia mieliśmy rozpocząć szkolenie o godzinie 9.00. Nauczony aby nie spóźniać się na umówione spotkania i zakładając, iż należałoby się oswoić z nowym miejscem szkoleniowym przybyłem z 20 minutowym wyprzedzeniem. Dużym zaskoczeniem był dla mnie fakt, że o godzinie 9.15 nikt się jeszcze nie pojawił. Pierwsze osoby zaczęły się schodzić około godziny 10.00, a ostatecznie szkolenie rozpoczęło się kolejne 20 minut później. Proszę wyobrazić sobie moje zdziwienie, kiedy zaraz po rozpoczęciu otrzymałem informację, że o godzinie 10.30 planowana jest przerwa na herbatę i snacka. Na szczęście i takie początkowe trudności udało się zwalczyć i wypracować zadowalający obie strony kompromis – opowiada strażak.

- Przepaść sprzętowa również jest bardzo duża. Kiedy zobaczyliśmy sprzęt będący na ich wyposażeniu okazało się, iż spora jego część jest składowana na magazynie gdyż nie ma kompetentnych osób mogących go obsłużyć. Pamiętam zabawną sytuację, kiedy dokopaliśmy się do sprzętu ochrony indywidualnej, specjalnych kurtek ratowniczych, obuwia, rękawic itp. i  wszystkie one okazały się w być jednym rozmiarze. Sprzęt został zakupiony w ujednoliconym, zawyżonym rozmiarze, aby niezależnie od postury, każdy ratownik mógł z niego korzystać. I tak w obuwiu o rozmiarze 46 chodził i rosły mężczyzna i drobna kobieta. Kolejną rzeczą na którą warto zwrócić uwagę jest ich system szkolenia. Kenijczycy byli pod wrażeniem naszej uniwersalności i tego, że w Polsce jesteśmy szkoleni kompleksowo. Nasi strażacy są w stanie obsłużyć sprzęt ratowniczy, znają techniki z zakresu ratownictwa technicznego, wysokościowego, wodnego oraz potrafią udzielić kwalifikowanej pomocy medycznej. Oni posiadają swoje specjalności, często bardzo okrojone. Ratownik, który jest odpowiedzialny za prowadzenie samochodu niekoniecznie będzie w stanie udzielić pierwszej pomocy medycznej bądź wykorzystać techniki ratownictwa wysokościowego – wspomina chojnowianin.

Kpt. Paweł Dąbrowa do kolejnego wyjazdu zarekomendował strażaka ratownika sekc. Piotra Kubicę. – Jestem pewny że sobie poradzi. Ma swoje doświadczenia z podróży, zna język angielski. Wiem, że nie zginę kiedy on będzie stał z boku. Trzeba dobierać takie osoby, z którymi wiesz, że dobrze ci się będzie współpracować. Miałem okazję pracować z Piotrem jeszcze za czasów kiedy byłem ratownikiem w złotoryjskiej straży i jestem pewien jego osoby – mówi Paweł Dąbrowa.

- Nie mam większych obaw związanych z wyjazdem, już wcześniej udało mi się zobaczyć kawałek świata i bez wahania mogę powiedzieć, iż to jak dotąd najlepiej zorganizowana wyprawa w jakiej brałem udział. Dzięki Pawłowi wiem również jak wygląda sytuacja na miejscu, na co muszę zwrócić szczególną uwagę i jak się zachować. Nie boję się bariery językowej ani podróży, Fundacja zadbała o to, żebyśmy byli zabezpieczeni przed chorobami i innymi zagrożeniami. Do wyjazdu skłoniła mnie głównie chęć pomocy oraz w dalszej kolejności szansa zdobycia nowych doświadczeń, odświeżenie języka. Poznanie kultury, ludzi i części świata, którego być może nie miałbym okazji nigdy zobaczyć – opowiada Piotr Kubica.

- Teraz też dużo łatwiej jest się spakować. Wiem, już czego nie muszę zabierać, bo jest to dostępne na miejscu, a co jest mi niezbędne. Ale bagaż wcale nie zmalał, bo tym razem bierzemy zabawki dla tamtejszych dzieci. Kupiliśmy sporą ilość małych samochodzików strażackich oraz strażackich figurek. Myślę, że setka dzieci będzie zadowolona – mówi Paweł.

Nasi strażacy wyjeżdżają już w sobotę i spędzą tam trzy tygodnie w ramach wolontariatu reprezentując członków OSP w Rokitkach i OSP w Prusicach. W tym roku przeprowadzą szkolenia z zakresu walki z pożarami, ratownictwa wodnego, wysokościowego i technicznego oraz procesu zarządzania podczas działań ratowniczych.