Marszałek Sejmu E. Witek: nie mam problemu aby spotykać się z wyborcami
JAWOR. Ku ogromnemu zaskoczeniu Marszałek Sejmu Elżbieta WITEK, przyjęła zaproszenie od Rady Sołeckiej w Grzegorzowie i w minioną sobotę uczestniczyła w wiejskich dożynkach w sołectwie w gminie Mściwojów przylegającej do Jawora.
Z Marszałek Sejmu, poseł Elżbietą WITEK rozmawia Zbigniew Jakubowski.
Czyżby rozpoczęła pani Marszałek już kampanię wyborczą do Sejmu (Elżbieta Witek kandyduje w okręgu legnicko-jeleniogórskim na liście PiS z nr 2- przyp.red.)?
Elżbieta WITEK: - Nic podobnego. Zresztą przez 14 lat bycia posłem Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej, posłem Ziemi Jaworskiej, starałam się przy każdej sposobności spotykać się z mieszkańcami miast, miasteczek, wsi mojego okręgu wyborczego. W Grzegorzowie bywałam wielokrotnie o czym w swoim wystąpieniu wspominał pan Tomasz Kita przewodniczący Rady Sołeckiej. Bywałam na dożynkach, bywałam na imprezach organizowanych z okazji Dnia Dziecka. Jedyna różnica polega na tym, że do tej pory byłam witana przez mieszkańców wsi jako poseł a obecnie po raz pierwszy jako Marszałek Sejmu. Oczywiście może pojawić się opinia iż rozpoczęłam prowadzenie kampanii wyborczej, ale taką opinię wygłosi jedynie osoba nie znająca realiów mojej poselskiej działalności. Nie muszę rozpoczynać ani prowadzić kampanii wyborczej, bo wypełnianie poselskiej misji w terenie, w swoim okręgu wyborczym to w rzeczywistości jest owa kampania. O kampanii wyborczej muszą pomyśleć nowicjusze w życiu politycznym lub ci, którzy o swoich wyborcach pamiętają tylko przy okazji wyborów parlamentarnych lub samorządowych.
Czy dla pani udział w uroczystościach dożynkowych to szczególny moment w działalności?
- Oczywiście. A zwłaszcza w tak małych społecznościach jak liczący niespełna 100 mieszkańców Grzegorzów. To wspaniała wieś. Tutaj rolnicy znają co to rolniczy trud. I im należy oddać nisko pokłon, bo owocem tego trudu jest chleb. Dla mnie osobiście obrzędy dożynkowe to zarazem przejaw narodowej, polskiej tożsamości, przejawy dbałości o tradycje polskiej wsi. I dlatego miło mi było kiedy otrzymałam zaproszenie do udziału w dożynkach w Grzegorzowie. Dożynki to nasze podziękowanie dla rolników za ich trud.
Pamiętam jak przy każdej okazji akcentuje pani Marszałek iż dla pani ogromne znaczenie w kampanii wyborczej mają nie potężne kampanie telewizyjne, wielkie bilbordy lecz po prostu osobisty kontakt z mieszkańcami. Nic się w tej materii nie zmieniło?
- Nic. Dla mnie osobiście bez względu na to czy piastuje urząd ministra czy jestem Marszałkiem Sejmu na pierwszym miejscu zawsze jest kontakt z ludźmi. Nie inaczej jest dzisiaj. Po części oficjalnej dożynkowej, po zwiedzeniu całego sołectwa, praktycznie byłam przy każdym stole uczestników dożynkowych uroczystości. Rozmawialiśmy o wielu sprawach. I o wielkiej polityce, ale i o sprawach wsi, gminy czy powiatu. To był wzajemny przepływ informacji. Ja zaspakajałam "głód" ich wiedzy z zakresu wielkiej polityki, panów rządu itp, a oni mówili mi co trzeba w terenie zmienić, co usprawnić, co im przeszkadza itp. Nie prosili, ale po prostu mówili co rząd, co Sejm musi zrobić, aby w Polsce żyło się jeszcze lepiej. Po każdym takim spotkaniu nabieram przekonania, że chociaż w ostatnich czterech latach ogromnie wiele zmieniło się na lepsze, to jeszcze ogrom pracy przed nami. Każde takie spotkanie jest dla mnie dużym przeżyciem. Ja nie mam problemu aby spotykać się z wyborcami.
Wróćmy do wątku wyborczego. Jak pani jako kandydat na posła w okręgu legnicko-jeleniogórskim - postrzega listę kandydatów Prawa i Sprawiedliwość i na ile zdobytych mandatów pani liczy?
- Nasza lista kandydatów to 24 nazwiska osób, które aktywnie działają na rzecz swojego okręgu wyborczego. To bardzo dobra wyborcza drużyna, używając języka sprawozdawców sportowych - nastawiona mocno ofensywnie. Plan minimum to zdobycie 6 mandatów czyli powtórzenie wyniku sprzed czterech lat. Ale mam nadzieję, że nasza praca wspólna zaowocuje iż tych mandatów będzie więcej przynajmniej o jeden. Zdobycie 7 mandatów odzwierciedlałoby siłę Prawa i Sprawiedliwość w okręgu legnicko-jeleniogórskim.
Została pani Marszałkiem Sejmu w trudnym momencie. Czy ma pani jakiś patent na złagodzenie obyczajów panujących w Sejmie, których nie uniknięto nawet w dniu kiedy powierzano pani stanowisko Marszałka Sejmu?
- Nie mam czarodziejskiej różdżki, którą dotknę każdego z posłów i sprawię aby podczas obrad Sejmu było merytorycznie a nie kłótliwie. Mam cichą nadzieję, że moja osobowość, moje podejście do ludzi, sprawi iż coś się polepszy w koleżankach i kolegach zasiadających w łamach sejmowych po stronie opozycji.
Dziękuję za rozmowę.