List, który wzruszył lekarzy do łez
LEGNICA. Najpierw pojawiła się gorączka. W ciągu kilku godzin przestały pracować nerki i płuca. Rozwinęła się sepsa. W takich przypadkach szanse na przeżycie są niewielkie. Pani Aldonie się jednak udało. Jak sama twierdzi - wszystko dzięki determinacji i zaangażowaniu lekarzy legnickiego szpitala.
Zaczęło się dzień przed Wigilią. Pani Aldona źle się poczuła, tak, jakby miała ją dopaść grypa. Położyła się do łóżka, a rano, gdy wstała, zemdlała i trafiła do szpitala.
- Okazało się, że jest to inwazyjna choroba meningokokowa. Kiedy przestały pracować nerki i płuca, zostałam wprowadzona w śpiączkę - wspomina pani Aldona Górna, która blisko rok spędziła w szpitalach, z czego większość na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej w legnickim szpitalu.
- Bardzo rzadko chorują na te chorobę osoby dorosłe, nie ma nawet wytycznych postępowania w przypadku dorosłych. To jest choroba, przy której umiera ponad 80 proc. chorujących - mówi Beata Maćkowiak, lekarz kierujący oddziałem.
Przez 3 miesiące pani Aldona była w śpiączce. Potem przez kilka kolejnych miesięcy, jak sama mówi, była jak między jawą, a snem. Jedno wie na pewno: - Lekarze robili naprawdę wszystko. Nie poddawali się. Dali mi drugie życie. Będę się za nich modlić do końca życia. Teraz, gdy czuję się już dobrze, a każdy dzień jest dla mnie świętem - postanowiłam napisać list z podziękowaniami do dyrekcji szpitala.
List pani Aldony:
"Nazywam się Aldona Górna, w grudniu 2015 roku bardzo zachorowałam i trafiłam na oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii pod kierownictwem dr Beaty Maćkowiak. Prawie przez okres jednego roku byłam leczona przez zespół lekarzy tego oddziału. Chciałam tą drogą bardzo im podziękować. Niedługo minie rocznica, kiedy to zostałam wypisana do domu. Dzięki ich ogromnej wiedzy i determinacji żyję i mogę cieszyć się każdym dniem. Nie było łatwo, inwazyjna choroba meningokokowa, sepsa, większość ludzi umiera, lecz lekarze się nie poddawali i walczyli. Dziękuję Im za tę walkę, jesteście wspaniali. Nie znajduję słów, którymi bym mogła wyrazić swoją wdzięczność. Dziękuję Bogu, że na Was trafiłam. Jeszcze raz bardzo dziękuję lekarzom i pielęgniarkom tego oddziału za leczenie i opiekę. Daliście mi nowe życie, będę się za Was modlić, byście żyli w zdrowiu i mogli ratować jeszcze niejedno życie. DZIĘKUJĘ!!!"
Dyrekcja szpitala list przekazała wraz z gratulacjami personelowi oddziału. Nie obeszło się bez łez wzruszenia: - Cieszymy się bardzo. Dziś wzruszamy się chyba jeszcze bardziej niż kiedyś. Szczególnie wtedy, kiedy widać, że nasza praca nie idzie na marne - mówi dr Maćkowiak.