Bolków, Chocianów, Chojnów, Gaworzyce, Głogów, Grębocice, Jawor, Krotoszyce, Kunice, Legnica, Legnickie Pole, Lubin, Męcinka, Miłkowice, Mściwojów, Paszowice, Pielgrzymka, Polkowice, Prochowice, Przemków, Radwanice, Rudna, Ruja, Ścinawa, Wądroże Wielkie, Zagrodno, Złotoryja

Co dalej z bonem żłobkowym?

LEGNICA. Nie było na sesji mowy o bonie żłobkowym, byli natomiast prowadzący prywatne żłobki i kluby dziecięce. Przedsiębiorcy stawiają sprawę jasno - jeśli stracą miejskie dopłaty – placówki mogą przestać istnieć.

Co dalej z bonem żłobkowym?

Przypomnijmy, legniccy radni PO przygotowali projekt uchwały mówiący o tym, że dotacje z budżetu miasta - zamiast na konta prywatnych placówek - trafiać będą do rąk rodziców. Rada nie zajęła się jednak tym tematem, bo prezydent Legnicy nie zaopiniował projektu uchwały.

- Ja zdecydowałam się na uruchomienie niepublicznego żłobka tylko dlatego, że wiedziałam, że będą te dopłaty. Weszłam na rynek z najniższym czesnym - 500 zł, bo wiedziałam, że drugie 500 zł dostanę dotacji. Teraz będę zmuszona podwyższyć czesne do tys. zł, bo przecież jak każda publiczna placówka - ponoszę koszty - mówi Martyna Kubicka, właścicielka niepublicznego żłobka, która specjalnie przyszła na październikową sesję.

- Zabranie nam pieniędzy i utrzymanie czesnego na obecnym poziomie jest niemożliwe. Żeby to miało jakąkolwiek opłacalność musi być adekwatne do przedszkoli publicznych, do których miasto dopłaca dużo więcej i nikt z tego nie robi problemu. Dlaczego dziecko żłobkowe ma być gorsze? - pyta Sylwia Lamek, właścicielka klubu dziecięcego.

- Dla mnie taka pretensja prywatnych przedsiębiorców i zapowiedź, że jeśli "zabierzemy" im dopłaty, to oni podwyższą czesne, jest niezrozumiała. Czesne w ubiegłym roku i w tym roku jest na takim samym poziomie. Nic się nie zmieniło, to skąd ta strata? Ta dopłata miała ulżyć rodzicom, a nie przedsiębiorcom - mówi Maciej Kupaj, wiceprzewodniczący rady miejskiej Legnicy.

Prowadzący prywatne placówki obawiają się, że dla rodziców gra niewarta będzie świeczki i zrezygnują z posyłania pociech do prywatnych żłobków czy klubów malucha.

- Obawa nasza wynika stad, że wymogi jakie będą musieli rodzice spełnić mogą ich zniechęcić. Rodzic, który musi przedłożyć komplet dokumentów, łącznie z oświadczeniem podatkowym, ostatecznie zechce zostawić dziecko w domu. Rodzice nie mają czasu biegać do MOPS-u czy urzędu i stać w kolejkach, żeby załatwić formalności związane z dopłatą - dodaje.

Przypomnijmy, od września tego roku do każdego dziecka w żłobku niepublicznym miasto dopłaca 500 zł, a w klubie malucha- 200 zł. Temat bonu żłobkowego powróci prawdopodobnie na listopadowej sesji rady miejskiej.