Za fikcyjnego ucznia nie zapłacą
- Mimo wszelkich dowodów na różnego rodzaju sytuacje, mechanizm prawny był taki, że byliśmy wszyscy bezsilni i pieniądze przepływały praktycznie w sposób nieograniczony - mówi Tadeusz Krzakowski, prezydent Legnicy.
Na najbliższej sesji legniccy radni pochylą się nad projektem uchwały zmieniającej zasady naliczania i rozliczania pieniędzy, które otrzymują niepubliczne placówki oświatowe. Ustawa o finansowaniu zadań oświatowych z października 2017 r. daje bowiem samorządom większe możliwość w zakresie kontroli niepublicznych placówek oświatowych.
- Nawet sprawa kontroli była utrudniona, bo kiedy nasze służby szły z wizytą, odsyłano nas np. do Łodzi, bo tam znajduje się siedziba firmy - dodaje Tadeusz Krzakowski.
Przykładami nieprawidłowości gospodarz Legnicy sypie jak z rękawa: do szkoły kończącej się egzaminem maturalnym zapisywali się np. pięćdziesięciokilkuletni uczniowie nie tylko z maturą, ale i z wyższym wykształceniem. W związku z tym, że pieniądze szły za każdym zapisanym we wrześniu uczniem - na listę wpisywane były całe rodziny, a większość zapisanych w ogóle nie uczęszczała na zajęcia.
- O tym wiedziało i Ministerstwo, i prokuratura, i parlamentarzyści, a wszystko działo się w majestacie prawa - dodaje prezydent Legnicy.
W projekcie uchwały przygotowanej przez prezydenta Legnicy mowa m.in. o tym, jakie dane i do kiedy mają być przedstawiane przez placówki, by mogły otrzymać pieniądze. Jest też wymóg, że uczeń musi uczęszczać przynajmniej na połowę zajęć. Kontrole z kolei mają być prowadzone w miejscu, gdzie odbywa się kształcenie, a przy wypłacie pieniędzy brany będzie pod uwagę wskaźnik efektywności nauczania (np. ilu uczniów zda egzamin końcowy).