„Wąż? To aż nieprawdopodobne”
LEGNICA. Niecodzienny przypadek w centrum Legnicy. Jak już pisaliśmy, w pobliżu jednej z galerii handlowych mieszkaniec Legnicy natknął się na żmiję zygzakowatą (czytaj TUTAJ). Znany przyrodnik, Krzysztof Strynkowski, mówi, że takie spotkanie „to wręcz ewenement”. Martwego węża do utylizacji zabrała wyspecjalizowana firma.
- Zauważyłem, że przez ulicę pełznie wąż. Rozjechał go samochód, więc poczekałem chwilę, by sprawdzić czy żyje - opowiada Maciek z Legnicy, który wczoraj późnym wieczorem natknął się w centrum miasta na żmiję zygzakowatą.
Legniczanin, jak sam mówi, za sprawą swojej pasji, od razu rozpoznał, co to za wąż.
- Sam hoduję w domu węże, więc z miejsca rozpoznałem, że to była żmija zygzakowata. Zdziwiłem się, bo te węże żyją na obrzeżach lasów, w wilgotnych miejscach, pod kamieniami, dlatego też zgłosiłem straży miejskiej sprawę. Ten wąż był bardzo młody, niedawno się wykluł, dlatego ostrzegłem innych na facebooku - mówi Maciek z Legnicy.
Zaskoczony tym, że w sercu miasta pojawiła się żmija zygzakowata jest i znany przyrodnik, Krzysztof Strynkowski: - Przyznam szczerze, że na terenie miasta Legnicy żmii zygzakowatej nie widziałem, także takie spotkanie jest wręcz ewenementem. Moglibyśmy się jej spodziewać np. w lasku złotoryjskim czy nawet na terenie cmentarza komunalnego, ale w centrum miasta to aż nieprawdopodobne.
Przyrodnik zapewnia, że żmija zawsze będzie uciekała od człowieka. Zaatakuje tylko, gdy nie będzie miała możliwości wycofania się.
- Ukąszenia zdarzają się tylko wtedy, gdy np. niechcący na żmiję nadepniemy czy rozłożymy kocyk na trawie, w której leżała żmija - mówi Krzysztof Strynkowski.
Jeśli zdarzyłoby nam się stanąć oko w oko z wężem - należy zachować spokój. Wystarczy nie iść w kierunku zwierzęcia, a ono na pewno się wycofa.
- Jeżeli zauważymy żmiję nawet z odległości 2-3 metrów, to wystarczy nie iść w jej kierunku, a na pewno nas nie zaatakuje. Warto wiedzieć, że wszystkie węże są głuche, nie pomoże zatem odstraszanie typu "a sio, sio!". Lepiej tupnąć nogą, bo żmija wyczuje drgania przenoszone przez podłoże - podpowiada przyrodnik, Krzysztof Strynkowski.
Fot. czytelnik