Prywatne uczelnie nie płacą składek ZUS
LEGNICA. 14 uczelni na Dolnym Śląsku zalega ze składkami na ubezpieczenie społeczne. Dług wobec ZUS ma 10 szkół wyższych we Wrocławiu, trzy w Wałbrzychu i jedna w Legnicy. Kwota zaległości dolnośląskich uczelni to 3 318 390,57 zł. Największym dłużnikiem Zakładu Ubezpieczeń Społecznych jest uczelnia Legnicka, która już nie istnieje, bo zbankrutowała. Uczelnia jest winna ZUS aż 963 374,88
Pierwszy krok ZUS – u to wysyłanie pism do zadłużonych uczelni wyższych z przypomnieniem o konieczności opłacenia zaległych składek. Jednocześnie szkoły dostają od Zakładu informację, że dług można rozłożyć na raty, co może pomóc w bieżącym regulowaniu należności i normalnym funkcjonowaniu uczelni.
- Niestety bardzo często nasze listy pozostają bez odpowiedzi. W przypadku tych uczelni, z którymi nasza korespondencja trwa od kilku lat i jest zupełnie bezskuteczna podejmujemy bardziej radykalne kroki. Mianowicie dochodzimy należności z prywatnego majątku władz uczelni, które doprowadziły do zadłużenia – mówi Iwona Kowalska-Matis Regionalny Rzecznik Prasowy ZUS na Dolnym Śląsku. – Tak było w przypadku jednej ze szkół wałbrzyskich. Tutaj, przeniesieniu odpowiedzialności na osobę zarządzającą uczelnią weszliśmy na hipotekę prywatnej, położonej w atrakcyjnym miejscu działki przeznaczonej pod budownictwo mieszkaniowe – przestrzega rzeczniczka.
Odzyskanie należności od prywatnych uczelni nie jest proste gdyż bardzo często nie mają one żadnego majątku a swoją działalność prowadzą w wynajmowanych budynkach, wyposażonych w sprzęt w leasingu. Obowiązujące w Polsce prawo nie daje Zakładowi możliwości wystąpienia o upadłość wyższej uczelni, jak to się dzieje w przypadku innych nierokujących dłużników. Dlatego ZUS po raz pierwszy w swojej historii chce sięgnąć po bardziej radykalne środki w postaci zajęcia prywatnego majątku władz uczelni, które doprowadziły do zadłużenie.
- Komornik będzie mógł zlicytować nieruchomości i ruchomości takie jak działka, dom, mieszkanie lub samochód np. rektora – wyjaśnia Iwona Kowalska-Matis.
Taką możliwość daje ustawa Ordynacja podatkowa, która przewiduje odpowiedzialność osób zarządzających firmą czy – jak w tym przypadku uczelnią – za powstałe podczas pełnienia obowiązków, zobowiązania. Dodatkowo Zakład rozważa przejęcie wierzytelności zadłużonych wyższych uczelni, które te mają u swoich studentów. Oznacza to, że student, który ma zadłużenie z tytułu nieopłaconego czesnego, będzie je spłacał nie na konto uczelni, ale do ZUS.
Skąd się w szkołach wyższych wzięło zadłużenie? Powodów jest kilka. W niektórych uczelniach ZUS kwestionował umowy o dzieło podpisywane z pracującymi na uczelniach wykładowcami a to wiązało się z wydaniem decyzji o spłacie zaległych składek na ubezpieczenie społeczne. W innych uczelniach dług rósł z powodu niżu demograficzny, który sprawia, że liczba studentów z roku na rok spada i będzie spadać aż do 2025 roku. Rachunek jest prosty, mniej studentów oznacza, że mniej osób płaci czesne i uczelnie, które zmagają się z brakiem pieniędzy - przestają odprowadzać składki emerytalne i rentowe za swoich wykładowców oraz innych zatrudnionych pracowników.
W całej Polsce długi wobec ZUS mają już 184 prywatne uczelnie wyższe. Najwięcej zadłużonych prywatnych uczelni jest w województwie mazowieckim - 43, dalej jest wielkopolskie 18, łódzkie 16 i dolnośląskie, pomorskie i śląskie. Rekordzistą jest jedna z warszawskich uczelni, która od 2001 do 2018 nie przelała na konta swoich 263 pracowników aż 14 mln zł składek.