Bolków, Chocianów, Chojnów, Gaworzyce, Głogów, Grębocice, Jawor, Krotoszyce, Kunice, Legnica, Legnickie Pole, Lubin, Męcinka, Miłkowice, Mściwojów, Paszowice, Pielgrzymka, Polkowice, Prochowice, Przemków, Radwanice, Rudna, Ruja, Ścinawa, Wądroże Wielkie, Zagrodno, Złotoryja

Na sali sądowej: "Żałuję i przepraszam"

LEGNICA. Dobiega końca proces Marcina M., który w listopadzie 2017 r. zaatakował nad ranem przy ul. Chojnowskiej w Legnicy przypadkową ofiarę – 65-letniego niepełnosprawnego mężczyznę, który - jak co dzień - wyszedł rano po chleb. Dziś prokurator i obrońca wygłosili w Sądzie Okręgowym w Legnicy mowy końcowe.

Na sali sądowej: "Żałuję i przepraszam"

28-letni wówczas Marcin M. tego tragicznego dnia był pod wpływem narkotyków. Najpierw agresywnie zachowywał się na miejskim bazarze, a gdy jedna z kobiet wezwała policję – ruszył w stronę ulicy Chojnowskiej. Tu natknął się na 65-latka, którego nigdy wcześniej nie widział. Marcin M. zaatakował mężczyznę i - jak opisywał prokurator - m.in. wielokrotnie kopał swoją ofiarę po twarzy. W wyniku doznanych obrażeń 65-latek zmarł na miejscu zdarzenia.

- Materiał dowodowy prowadzi do jednego wniosku: oskarżony działał w zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia pokrzywdzonego. Nie powstrzymał się od zadawania ciosów nawet wtedy, gdy pojawili się policjanci. Pokrzywdzony, mówiąc potocznie - na miejscu został zmasakrowany brutalnym atakiem. Obrażenia twarzy były tak rozległe, że poszkodowanego nawet fachowiec - lekarz nie był w stanie zaintubować, by móc mu uratować życie - mówił prokurator Artur Socha.

Oskarżyciel wnosił w mowie końcowej o karę dożywotniego więzienia dla Marcina M.

Tymczasem obrońca oskarżonego argumentował z kolei, że Marcin M. nie był wcześniej agresywny, nigdy nie miał problemów z pracą, ma dobry kontakt ze swoją rodziną, jest ojcem małych dzieci i nigdy nie był karany i w końcu, że był muzykiem.

- Oskarżony sam przyznał, że na tyle mu zależało, żeby móc nagrać płytę - że "zawarł pakt z szatanem." A - jak sam oskarżony przedstawił - w osobie pokrzywdzonego doszukiwał się jakiegoś demona - mówił z kolei oskarżyciel.

Adwokat przekonywał, że clou problemu tkwi w uzależnieniu Marcina M. od środków odurzających. Stąd wniosek o umieszczenie oskarżonego w ośrodku leczniczym, jeszcze przed rozpoczęciem odbycia kary.

- Wnoszę o wymierzenie kary 15. lat pozbawienia wolności, bo taka kara będzie adekwatna z punktu widzenia społecznych odczuć, ale także pozwoli oskarżonemu wyleczyć się i powrócić do społeczeństwa w takim momencie, aby mógł jeszcze naprawić swoje życie - mówił Błażej Gazda, obrońca oskarżonego. - Naprawdę proszę o danie szansy oskarżonemu – nie zasłużył na tak surowe traktowanie.

- Nie jestem w stanie cofnąć czasu, ani zwrócić życia pokrzywdzonemu. Bardzo żałuję. Żebym wiedział, mając 14 lat, że narkotyki doprowadzą mnie do tego miejsca... nigdy w życiu bym nie wziął. Wiem, że stoję tutaj, jako osoba, która dopuściła się strasznej zbrodni, ale wierzę z całego serca, że uda mi się kiedyś wrócić do moich dzieci. I jeszcze raz przepraszam rodzinę pokrzywdzonego i moją rodzinę. Nie chciałem tego zrobić... Żałuję - mówił łamiącym się głosem Marcin M.

Wyrok w tej sprawie ma być ogłoszony 20 marca br.