Poważna awaria monitoringu
LEGNICA. Połowa kamer w systemie miejskiego monitoringu stała się... atrapą. Wszystko za sprawą awarii podzespołów, które teraz trzeba ściągnąć zza granicy. Niestety, na koszt miasta, bo gwarancja już się skończyła.
Na naprawę monitoringu potrzebne są nie tylko pieniądze, ale i... czas.
- Okazało się, że w Europie tego rodzaju podzespoły produkuje tylko jedna z brytyjskich firm i musimy na dostawę poczekać. Wtedy przyjdzie czas na montaż i wgranie oprogramowania - mówi Arkadiusz Rodak, rzecznik prasowy prezydenta Legnicy.
Rzecznik dementuje pogłoski, jakoby monitoring miejski zupełnie nie działał.
- Choć słyszę takie głosy - to nieprawda. Miasto nie utraciło „wzroku”. Po pierwsze: w tej chwili ponad 20 kamer wszystko widzi. Co więcej, w mieście jest jeszcze inny system - ITS z kamerami na skrzyżowaniach, które widzą nie tylko jezdnię i pasy ruchu, ale i pobliską okolicę. - wyjaśnia Arkadiusz Rodak.
Niestety, już wiadomo, że usunięcie awarii monitoringu będzie kosztowało miasto niemałe pieniądze- kilkadziesiąt tysięcy zł.
- Nie są to małe pieniądze, jednak monitoring powinien działać. To forma zabezpieczenia mieszkańców. - mówi urzędnik.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem - części zamienne do systemu powinny do Legnicy dotrzeć z Anglii w ciągu dwóch tygodni.