Kurator Oświaty: Chciałbym, żeby ZNP wycofało się z protestu
LEGNICA. Miał rozpocząć się w ubiegły wtorek, prawdopodobnie ruszy jutro. Mowa o proteście włoskim w szkołach. Termin przesunięto, bo nauczyciele w Polsce mieli wątpliwości, czy będą mogli do akcji przystąpić, skoro ZNP nie podjął stosownej uchwały w sprawie protestu.
Z ubiegłotygodniowych zapowiedzi prezesa Związku Nauczycielstwa Polskiego, Sławomira Broniarza wynika, że uchwała w sprawie strajku włoskiego zapadnie jutro, 22 października.
Nauczyciele mieliby wykonywać tylko te obowiązki, które wynikają z prawa oświatowego.
- Uważam, że jest to chybiona forma protestu - nie kryje swojego zdania Roman Kowalczyk, Dolnośląski Kurator Oświaty. I dodaje: - Nie wyobrażam sobie wywiadówek czy spotkań z rodzicami o godz. 15.00, albo sytuacji, w której wychowawca miałby nie jechać ze swoimi podopiecznymi na wycieczkę. Nauczyciel aktywny, ten, który kocha swój zawód nie będzie po aptekarsku wyliczał swojego czasu, że ma to być 45 minut i ani sekundy więcej.
Decyzja o wyborze strajku włoskiego zapadła po przeprowadzonej przez ZNP ankiecie. Ponad połowa ankietowanych opowiedziała się za protestem włoskim. Dolnośląski Kurator Oświaty zaznacza jednak, że w Polsce jest ponad 670 tys. nauczycieli, a udział w ankiecie wzięło 227 tys. pedagogów.
- Chciałbym, żeby ZNP wycofało się z tego protestu. On niczego dobrego nam nie przyniesie. Poszukajmy zgody, kompromisu. Jesteśmy otwarci - a mówię to również w imieniu pana Ministra - na rzeczowe rozmowy. Trzeba usiąść ze wszystkimi, ale w tym czasie nie ogłaszać protestu, który zaprowadzi nas na manowce - dodaje Dolnośląski Kurator Oświaty.
Decyzja o tym, czy dany nauczyciel przystąpi do strajku włoskiego czy też nie będzie jego indywidualną decyzją.