Neurochirurgia w wersji "zakaźnej"

Kiedy na początku kwietnia okazało się, że dwóch lekarzy pracujących na legnickiej neurochirurgii jest zakażonych koronawirusem, pracę na oddziale wstrzymano, a pacjentów i personel poddano testom. Wyniki okazały się ujemne (poza dwoma lekarzami), ale teraz brakuje rąk do pracy, by neurochirurgia mogła wrócić na normalne tory. - Ze względu na zmniejszoną obsadę osobową nie będzie funkcjonował podstawowy oddział neurochirurgii w dużym budynku. Pacjenci, którzy będą wymagać pomocy neurochirurgicznej będą przyjmowani przez inne szpitale na Dolnym Śląsku. Mowa tu jednak o tych pacjentach, którzy nie są podejrzewani o nosicielstwo wirusa i tych, którzy nie są zakażeni. - mówi Tomasz Kozieł, rzecznik prasowy legnickiego szpitala.

Jest też plan awaryjny, na wypadek, gdyby pacjent wymagał natychmiastowej pomocy neurochirurga. - W przypadkach nagłych, gdyby potencjalne przekazanie pacjenta do innego szpitala mogło stanowić zagrożenie życia, zabiegi wykonane zostaną u nas, a pacjenci zaopiekowani będą na oddziale chirurgii. - dodaje rzecznik szpitala.

Tymczasem najpóźniej jutro w legnickim szpitalu (w tzw.mały budynku) ruszy neurochirurgia, ale w wersji "zakaźnej".

- Zgodnie z decyzją wojewody oddział ten świadczyć będzie usługi na rzecz pacjentów potencjalnie zarażonych koronawirusem oraz z potwierdzonym COVID-em. W tej chwili w małym budynku organizowane są kwestie związane ze sprzętem medycznym. Będzie tam bowiem nie tylko leczenie niezabiegowe. Również będą tam wykonywane zabiegi neurochirurgiczne. - wyjaśnia Tomasz Kozieł. W małym budynku legnickiego szpitala chorzy na COVID-19 lub z podejrzeniem zakażenia otrzymają pomoc nie tylko z zakresu neurochirurgii, ale i neurologii, kardiologii i okulistyki.