Zarządca nie odpowiada za tę tragedię

Przypomnijmy, 15 listopada ub. roku w jednym z mieszkań na parterze w kamienicy przy ul. Lotniczej znaleziono ciała dwóch mężczyzn w wieku 54 i 61 lat. Prokurator już wstępnie zakładał, że doszło do zatrucia tlenkiem węgla, kiedy bowiem na miejsce przybyli strażacy stężenie tego gazu było tak duże, że na fachowych miernikach zabrakło skali. Sekcja zwłok ostatecznie potwierdziła, że czad zebrał swoje śmiertelne żniwo.

- Są już wyniki sekcji zwłok, nieco opóźnione ze względu na panujący w kraju stan epidemii. Potwierdzają one wstępną hipotezę, iż przyczyną zgonu było zatrucie tlenkiem węgla. Doszło do nieszczęśliwego wypadku w następstwie niewłaściwego użytkowania piecyka - mówi Wojciech Turlej, prokurator Prokuratury Rejonowej w Legnicy.

Prokuratura badała w toku śledztwa także wątek ewentualnej odpowiedzialności zarządcy budynku.

- Tak, była taka sugestia, natomiast nie została ona potwierdzona w toku prowadzonego śledztwa. Natomiast jest potwierdzone, że co roku były tam przeprowadzane kontrole instalacji gazowej i przewodów kominowych. Wykazały one, że była to instalacja dopuszczalna, także zarządca tej wspólnoty nie ponosi odpowiedzialności za to zdarzenie. - dodaje prokurator Wojciech Turlej.

Dziś już wiadomo, że dwaj mężczyźni - właściciel mieszkania i jego znajomy - spożywali alkohol. Z niesprawnego piecyka gazowego zaczął ulatniać się tlenek węgla, który jest śmiertelnie niebezpieczny, bo jest gazem niewidocznym i niewyczuwalnym. Początkowo powoduje senność, wywołuje bóle głowy - a jeśli w porę nie nadejdzie pomoc- niestety, zabija.