Miejska Izba Wytrzeźwień bez lockdownu (FOTO)
LEGNICA. Kiedy wiosną większość placówek i instytucji za sprawą koronawirusa zamykała swoje podwoje- Miejska Izba Wytrzeźwień w Legnicy pracowała na pełnych obrotach. Tylko w maju na kilka dni placówkę zamknięto, bo podejrzewano, że osobą dowieziona z Chojnowa może być zakażona. Nie była - i wszystko wróciło "do normy".
- Jeśli chodzi o pandemię, to szpitale nie mogą w tym momencie wziąć tych zadań za nas i zajmować się przyjmowaniem osób nietrzeźwych. Szpital jest miejscem dla osób chorych, a nie dla osób nietrzeźwych, a więc funkcjonowaliśmy i funkcjonujemy normalnie. Nie odnotowaliśmy też spadku liczby osób doprowadzanych - mówi Marzena Danielewicz, dyr. Miejskiej Izby Wytrzeźwień w Legnicy.
Jednak, jak każda inna placówka, tak i Miejska Izba Wytrzeźwień musiała się dostosować do reżimu sanitarnego. Oprócz środków ochrony osobistej i środków dezynfekujących czy mierzenia temperatury - i w salach zaszły zmiany.
- Odległości między jednym łóżkiem a drugim są zachowane i to środkowe łóżko jest oznakowane, że nie może na nim leżeć osoba. Choć i tak staramy się -dla bezpieczeństwa - by w jednej sali była tylko jedna osoba- dodaje dyrektorka. W tym roku do Miejskiej Izby Wytrzeźwień w Legnicy trafiło już ok. półtora tysiąca osób. Opłata wynosi obecnie 290 zł. Do dziś personel pamięta historię sprzed 17 lat, gdy jeden z klientów zapłacił za pobyt jednogroszówkami. Była tego cała miska.
- Pamiętam, że koleżanka, która wówczas przyjmowała ten bilon przez godzinę naliczyła 13 zł. Do dziś nie wiemy, czy klient miał nazbierane w domu te góry grosza, czy poszedł do banku, ale po wyjściu z Izby wrócił za pół godziny z reklamówkami pełnymi bilonu - wspomina Marzena Danielewicz.
{gallery}galeria/wydarzenia/24-08-20-Miejska-Izba-Wytrzezwien-fot-jagoda-balicka{/gallery}