Prezes MPK: To jest przestroga dla innych kierowców
LEGNICA. Nie było taryfy ulgowej. Kierowca MPK, który został przyłapany na tym, że wsiadł za kierownicę pod wpływem narkotyków, stracił pracę. Stało się to, zanim nadeszły wyniki badań toksykologicznych, które ostatecznie potwierdziły to, co wcześniej wykazał policyjny narkotest.
Przypomnijmy, 24 lipca kierowca legnickiego MPK został przebadany podczas akcji "Trzeźwy poranek" narkotestem. Wynik wyszedł pozytywny, ale z ogłoszeniem zarzutów policja czekała na wyniki z krwi pobranej mężczyźnie.
Z konsekwencjami nie czekał natomiast pracodawca.
- Już cztery dni po incydencie z kierowcą podjęliśmy procedury związane z rozwiązaniem umowy o pracę, dlatego, że kierowca od momentu zatrzymania przez policję nie pojawił się w firmie. Myślę, że zdawał sobie sprawę z tego, że te badania potwierdzą obecność narkotyków. - mówi Zdzisław Bakinowski, prezes MPK Legnica.
Pracodawca próbował skontaktować się z mężczyzną, ale bezskutecznie. Zapadła więc decyzja, że o rozwiązaniu umowy o pracę kierowca zostanie powiadomiony listem poleconym.
- W oparciu o art.. 52 par. 1 Kodeksu Pracy, w związku z utratą przez pracownika uprawnień do wykonywania zawodu kierowcy ( prawa jazdy) i absencją w firmie, zostało wysłane listem poleconym rozwiązanie umowy o pracę bez wypowiedzenia. To nabrało mocy, jeżeli chodzi o skuteczność dostarczenia 12 sierpnia, i z tą datą rozwiązaliśmy z pracownikiem umowę o pracę. Jest to przestroga dla innych kierowców- mówi Zdzisław Bakinowski.
38- latek w legnickim MPK przepracował blisko 7 lat.