Suczka karmi wiewiórkę
LEGNICA. Bez pomocy człowieka by nie przeżyła. Kilkudniowa wiewiórka trafiła do jednej z lecznic weterynaryjnych w Legnicy. Tu znalazła opiekę nie tylko lekarza, ale i ... psiej karmicielki.
- Mamy taką małą istotkę, ktoś z mieszkańców Legnicy przyuważył, że wypadły wiewiórki z gniazda. Jedna, niestety, nie przeżyła, druga została przyniesiona do nas. Była karmiona butelką preparatem mlekozastępczym, ale zdarzyła nam się cesarka i właścicielka suczki Shih tzu zgodziła się, żeby nam tutaj pomóc w odchowaniu wiewióreczki - mówi Danuta Pawłowska, lekarz weterynarii.
I tak właścicielka Shih tzu codziennie stawia się razem ze świeżo upieczoną psią mamą w lecznicy, by suczka mogła wykarmić maleństwo. Całą resztą musi się zająć już lekarz weterynarii.
- Po każdym karmieniu musi być masowany brzuszek, żeby maleństwo się wypróżniło W gnieździe robi to każda matka ssaka, natomiast w tej sytuacji to zwierzątko jest zdane na nas - dodaje Danuta Pawłowska.
Młode wiewiórki otwierają oczy w miesiąc po urodzeniu. Osesek z lecznicy jeszcze ich nie otworzył, ale już przyzwyczaja się do zapachu i dotyku człowieka. Jak zobaczy świat - zobaczy ludzi i ich potraktuje jak swoje stado. Prawdopodobnie wiewiórka już nie wróci na wolność, ale w lecznicy będzie miała zapewnione dogodne warunki.