Kto na prezydenta Legnicy?
LEGNICA. Zgodnie z kalendarzem wyborczym, kolejne wybory samorządowe powinny odbyć się jesienią 2023 roku, a to by oznaczało, że już wkrótce powinni oficjalnie pojawiać się kandydaci na najwyższe funkcje. Kto zatem wystartuje na prezydenta Legnicy? Typujemy.
Co prawda, zgodnie z kalendarzem wyborczym wybory na prezydenta miasta powinny odbyć się jesienią 2023 roku, ale pojawiła się też opcją o półrocznym przesunięciu na wiosnę 2024 roku. Tak czy inaczej, to czas w którym w głowach polityków kiełkuje myśl o swojej przyszłości. Po raz pierwszy w historii III RP kadencja samorządowców ma aż 5 lat. Zgodnie z prawem, które weszło w życie w 2018 roku, na stanowisku prezydenta, burmistrza bądź wójta w danej gminie można być maksymalnie 2 kadencje. To by oznaczało, że jeszcze w 2023 roku o miano prezydenta Legnicy będzie mógł powalczyć Tadeusz Krzakowski, który rządzi w mieście od 2001 roku.
Wiele wskazuje na to, że Krzakowski wystartuje też w kolejnych wyborach, choć niektórzy typują, że odda pole swojemu zastępcy Krzysztofowi Duszkiewiczowi. To jednak mało prawdopodobna wersja. Kto zatem będzie chciał wygrać z obecnym włodarzem?
W Platformie Obywatelskiej wszystko wskazuje na to, że kandydatem zostanie Maciej Kupaj. Radny opozycyjny od lat krytykuje magistrat i ma opinię ostrego polityka. Po niepowodzeniach Jarosława Rabczenki, w dwukrotnym starcie na prezydenta Legnicy, PO chce postawić na innego gracza. Kupaj nabierał doświadczenia jako radny miejski od 2014 roku.
Duży problem ma za to Prawo i Sprawiedliwość. Choć od dawna mówi się o kandydaturze Adama Babuśki, to z naszych informacji wynika, że obecny starosta legnicki nie pali się do startu w wyborach na prezydenta miasta, a szykowane jest dla niego miejsce na liście kandydatów do Sejmu. 4 lata temu, kiedy PiS wystawiał Arkadiusza Baranowskiego, w kuluarach mówiło się też dużo o komendancie straży pożarnego Adamie Koniecznym, lecz ten wolał pozostać przy swojej profesji i nie wybrał polityki. Nadal spełnia się na tym polu i dziś jest zastępcą komendanta głównego PSP w Polsce. Działacze PiS w Legnicy zastanawiają się zatem nad kandydatem... spoza Legnicy. Nieoficjalnie, ma to być mocne nazwisko.
Nie wiadomo co zrobi Lewica, bowiem ostatnio jej kandydat Michał Huzarski uzyskał najsłabszy wynik spośród wszystkich pretendentów, więc chętnych do walki może zabraknąć. To by nie było jednak dobrze odebrane w centrali, bowiem lewicowa partia powinna zaznaczać swoją obecność w miastach na prawach powiatu. To samo dotyczy Polska 2050 Szymona Hołowni, jednak struktury tego ruchu w mieście nie zaznaczyły dotąd swojej obecności. Co jakiś czas wraca też opcja kandydata z ruchów skupionych wokół Konfederacji. Ostatni raz, swojego reprezentanta prawicowcy wystawili w 2014 roku, jednak z marnym skutkiem. Jacek Bondarewicz z partii Korwina miał najsłabszy wynik.
Ambicji zdobycia Legnicy od lat nie ukrywał też Robert Raczyński, prezydent Lubina. Jego Bezpartyjni Samorządowcy w 2014 roku na kandydata postawili Tymoteusza Myrdę. Lubinianin jednak nie był zbyt dobrze odebrany i przegrał wybory zdecydowanie. Tym razem jednak ma być inaczej. O ile, o zdobycie funkcji prezydenta będzie niezwykle ciężko, o tyle lista kandydatów do Rady Miejskiej ma być silna i zdobyć kilka mandatów w Radzie Miejskiej. O to ma zadbać Jacek Kiełb, który możliwe, że będzie też startował na prezydenta miasta. Kiełb był legnickim radnym w latach 2010-2018.
W poprzednich wyborach kandydatem, spoza głównego trzonu partyjnego, był Adam Gizicki. Zajął 4 miejsce na 5 osób, ale zrobił pierwszy krok w rozpoznawalności swojego nazwiska. Niewykluczone, że wystartuje ponownie.
Na razie brakuje kandydatów nieoczywistych, lecz wyrazistych postaci w legnickiej polityce jest bardzo mało. Być może jednak ujawni się kandydat z ruchu społecznego i będzie nim kobieta?
Aktualnie trwa badanie swoich szans. W prognozie Ogólnopolskiej Grupy Badawczej z grudnia 2021 roku szanse prezydenta Krzakowskiego na reelekcję oceniane są na 50%. Druga tura wyborów jest więc niemal pewna. Do wyborów zostało jeszcze co najmniej 1,5 roku, jednak jedno jest pewne, wkrótce legniczanie ponownie poczują kampanię, choć ta zawsze zaczyna się na drugi dzień po poprzednich wyborach...