Strajkujący "zdobyli" Ratusz. Sesja przerwana (FOTO)
LEGNICA. Blisko 300 strajkujących pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Legnicy, DPS-u, a także matki z dziećmi, które wskutek strajku nie mogły być przyjęte do miejskich żłobków, "zdobyło" Ratusz, wciskając się do Sali Rajców. Na wniosek radnego Macieja KUPAJA zmieniono program sesji Rady Miasta i od razu radni postanowili pochylić się nad strajkiem "pomocy społecznej" w Legnicy. Po trzech godzinach, momentami gorącej dyskusji, wystąpień radnych kwitowanych na przemian oklaskami protestujących lub głośnym buczeniem dezaprobaty, obrady zostały przerwane do środy. - Wielkie emocje, ale głównie po naszej stronie, po stronie osób strajkujących - mówiła Aneta MAZUR szefowa Solidarności, przywódczyni strajku określanego przez radnych największym w powojennej Legnicy. - Z biegiem czasu dyskusja na sesji stawała się coraz bardziej jałowa. Pojawiliśmy się w Ratuszu, aby usłyszeć od pana prezydenta propozycji spełnienia naszych finansowych postulatów. Tymczasem w miarę upływu czasu rozpoczęły się polityczne gierki radnych.
Według prezydenta Tadeusza Krzakowskiego, budżet nie daje mu możliwości zrealizowania postulatów płacowych strajkujących. Chodzi o 1,2 tys. zł podwyżki z wyrównaniem od 1 stycznia 2022 r. oraz 400 zł podwyżki z wyrównaniem od 1 stycznia 2023 r. To oznacza konieczność znalezienia w budżecie ok. 19 mln zł.
Skala emocji była tak wielka, że przegłosowano ograniczenie czasu wystąpienia prezydenta Tadeusza Krzakowskiego do 10 minut. Stało się to po blisko godzinnej przemowie mającej wyjaśnić meandry polityki finansowej ratusza. - Ten blisko godzinny monolog pana prezydenta nic nie wniósł do poprawy sytuacji strajkujących, a dla nas była to tylko strata czasu - grzmiał radny Maciej KUPAJ.
- Mamy dość traktowania nas jako pracowników gorszego sortu - mówiła do prezydenta Tadeusza Krzakowskiego Aneta Mazur. - Pana bierność doprowadziła do tego, że potrzebujący nie otrzymują świadczeń, a domy pomocy społecznej i Dom Samotnej Matki pracują w bardzo ograniczonym zakresie. Pan prezydent wiele spraw tłumaczy sytuacją gospodarczą, wojną zza wschodnią granicą, pandemią, a ja chciałbym zwrócić uwagę, że nasz spór zaczął długo przed wybuchem pandemii. I prezydentowi miasta zabrakło chęci do rozmów z nami, chęci do osiągnięcia kompromisu finansowego.
Radna Aleksandra Krzeszewska mówiła, że prezydent ma możliwość przedłożenia uchwały zmieniającej budżet, a jej klubowa koleżanka Karolina Jaczewska-Szymkowiak publicznie przypomniała nazwiska radnych z klubu prezydenta oraz PiS-u, którzy w grudniu zagłosowali za budżetem na 2023 r., w którym nie zabezpieczono środków na realny wzrost płac w MOPS i DPS. Ripostował radny Ignacy Bochenek wymieniając z kolei nazwiska radnych z KO i PiS, którzy byli przeciwni podwyżce podatku od nieruchomości...
Jaka była ta zaledwie 3-godzinna sesja? Opozycja, co zrozumiałe, "grillowała" prezydenta na wszelkie możliwe sposoby. W końcu jakikolwiek strajk to dla opozycji znakomita okazja do pokazania oznak życia... Radny Łukasz Laszczyński nie zostawił nawet suchej nitki na projekcie Ratuszowego pijaru pn. "Spotkań kobiet". Projektu w czasach niedowładu finansowego Legnicy potrzebnego jak pięść do nosa...
A prezydent Krzakowski? Bezradny, słaby w chwilach kryzysu zasłaniający się dyrektorami podległych placówek lub radnymi, kompletnie nie radzący sobie z frontalnym atakiem opozycji, i nie mający jakiegokolwiek wsparcia ze strony radnych swojego ugrupowania, dający się prowokować i... wciąż uparty. Zamiast szukać kompromisu ze strajkującymi, trwa z uporem przy czymś, co nie do końca przynosi mu sławę i chwałę.
Fot. Zbigniew Jakubowski{gallery}galeria/wydarzenia/27-02-23-sesja-mops-fot-zbigniew-jakubowski{/gallery}