Pobicie przed V LO - pokłosie sprawy kamerki
LEGNICA. Niepokojące są konsekwencje sprawy kamerki, która miała być rzekomo podłożona w damskiej toalecie V LO w Legnicy. W sieci aż huczy, pojawiają się nawet groźby - już nie tylko pod adresem samego ucznia, który został posądzony o podłożenie urządzenia. Ofiarami tej sytuacji i hejtu padli już nawet jego znajomi.
Dziś popołudniu przed V Liceum Ogólnokształcącym doszło do napaści na ucznia tej szkoły i jego znajomego, który niegdyś do tej szkoły uczęszczał. Z relacji poszkodowanych wynika, że bezpodstawnie oskarżono ich o to, że współdziałali z uczniem, który rzekomo miał kamerę podłożyć. Potem, w dobie internetu, plotka rozeszła się lotem błyskawicy. Skończyło się fatalnie - pobiciem.
- Zostałem niesłusznie posądzony razem z moim kolegą i zostałem napadnięty przed szkołą. Sprawa została zgłoszona na policję i będziemy prowadzić śledztwo, kto nas oczernił - mówi uczeń V LO, na którego wylał się hejt, jakoby współdziałał z uczniem oskarżonym o podłożenie w toalecie kamery.
Policja potwierdza, że otrzymała zgłoszenie o pobiciu przed V Liceum Ogólnokształcącym.
- Na chwilę obecną mogę potwierdzić, że policjanci otrzymali zgłoszenie pobicia jednego z uczniów V Liceum Ogólnokształcącego w Legnicy. Wyjaśniane są teraz wszystkie okoliczności tego zdarzenia- mówi kom. Jagoda Ekiert z Komendy Miejskiej Policji w Legnicy.
Kolejną ofiarą napaści jest były uczeń V LO. Codziennie jednak przychodzi pod szkołę po swoją dziewczynę.
- Znamy się z tym człowiekiem, który jest podejrzany o to, często widujemy się pod szkołą i witamy, bo ja mam tam dziewczynę. I kolega też. Skoro obaj mamy w tej szkole dziewczyny, pozbawione byłoby to zupełnie sensu, żebyśmy je nagrywali. Co za bzdury! Oczywiście, popieram prowadzenie postępowanie, by wyjaśnić czy ta kamera była podłożona czy nie, aczkolwiek nie można bez żadnych dowodów oskarżać ani tamtego chłopaka, ani tym bardziej nas, bo w żaden sposób nie jesteśmy powiązani z tą sytuacją - mówi były uczeń V LO.
Młodzi ludzie, jak sami mówią, już dostają groźby, choćby poprzez komunikatory.
- Widzieliśmy też tych ludzi w okolicach naszego miejsca zamieszkania i jest duży niepokój. Musimy na jakiś czas przestać mieszkać tam, gdzie mieszkamy- mówią ofiary hejtu.