Podziękowania za interwencję w pociągu
LEGNICA. Koleje Dolnośląskie i Komendant Wojewódzki Policji we Wrocławiu oficjalnie dziękują trzem funkcjonariuszom służb mundurowych, którzy interweniowali w pociągu wobec agresywnego mężczyzny. Najbardziej jednak wdzięczni są sami pasażerowie, którzy poczuli się zagrożeni.
31 stycznia br. Do pociągu Kolei Dolnośląskich relacji Wrocław- Ścinawa wsiada mężczyzna. Kiedy konduktorka pyta o bilet - staje się agresywny i wulgarny. Według relacji pasażerów mężczyzna miał nawet krzyczeć, że do więzienia na pewno nie wróci.
Na szczęście na pokładzie pociągu było trzech mundurowych. Wszyscy po służbie, ale w pełnej gotowości do działania. Zatrzymali agresywnego mężczyznę do czasu przyjazdu policji.
- Skończyło się całkiem szczęśliwie, dzięki trzem funkcjonariuszom służb mundurowych po godzinach pracy, którzy nie pozostali obojętni na wydarzenia, których byli świadkami. Było to dwóch funkcjonariuszy służby więziennej i jeden policjant. Nie wiem, jak ta sytuacja by się zakończyła bez ich pomocy. Na szczęście, zareagowali w porę i nie doszło choćby do naruszenia nietykalności cielesnej pracowników Kolei Dolnośląskich - mówi Bartłomiej Rodak, rzecznik prasowy Kolei Dolnośląskich.
Pociągi Kolei Dolnośląskich wyposażone są w wewnętrzny monitoring, który rejestruje to, co na pokładzie się dzieje. To element bezpieczeństwa. Co oprócz tego może zrobić załoga pociągu?
- Oczywiście, zawsze staramy się rozmawiać z pasażerami, nawet tymi, którzy nie do końca mają na to ochotę, są agresywni, a są i tacy, którzy udają, że ich w pociągu w ogóle nie ma. Najczęstszą przyczyną jest po prostu podróż bez biletu i brak reakcji na wskazanie najbliższej stacji i konieczności opuszczenia pociągu. Oczywiście, konduktor niezwłocznie zawiadamia policję, która już na stacji oczekuje na takiego pasażera. Pomocny jest oczywiście monitoring, a jak pokazała ta ostatnia sytuacja, możemy też - w tych podbramkowych sytuacjach -liczyć na pomoc naszych pasażerów - dodaje Bartłomiej Rodak.
Warto pamiętać, ze konduktorzy, kierownicy pociągu i maszyniści to funkcjonariusze publiczni. Za atak na nich odpowiada się tak samo jak chociażby za napaść na policjanta na służbie. Taka agresja może się skończyć nawet 3-letnia odsiadką.