Sąd: "Mściwość trzeba leczyć"
LEGNICA. Surowy wyrok zapadł w Sądzie Okręgowym w Legnicy. Na 25 lat więzienia skazany został Tomasz P., który wbił swojej byłej partnerce siekierę w głowę. Mężczyzna będzie mógł się starać o warunkowe zwolnienie dopiero po upływie 20 lat. Poszkodowanej kobiecie ma zapłacić nawiązkę w wys. 50 tys. zł. Przez 15 lat nie może się zbliżać, ani kontaktować się z pokrzywdzoną.
Do dramatu doszło 3 grudnia 2012r. w jednym z legnickich biur. Nad ranem Tomasz P. z Bytomia, uzbrojony w siekierę i nóż, przyszedł do pracy swojej byłej partnerki. Wywołał kobietę do sekretariatu i tam ją zaatakował.
– Zadaje uderzenia obuchem i ostrzem. Wlecze kobietę, która próbuje się bronić - chwytać biurka, wybiec na korytarz, gdzie zadaje kolejne uderzenia. Kiedy kobieta przed nim klęczy, zadaje jej z góry cios siekierą w głowę, na tyle mocny, że siekiera utkwiła w kościach czaszki – przytaczał fakty sędzia Jan Ryszard Nowak.
Dzięki temu, że współpracownicy poszkodowanej zachowali zimną krew, kobietę udało się uratować. Niestety, nigdy nie wróci do pełni zdrowia. Dziś niedowidzi, ma też niedowład ręki.
- Nie widzimy innej kary, która dawałaby zadość normalnej, ludzkiej sprawiedliwości, nie widzimy innej kary z uwagi na skutki tego przestępstwa i na postawę oskarżonego. To człowiek mściwy, a mściwość trzeba leczyć. Jakże fałszywie brzmiały składanego przez niego na tej sali deklaracje, że chce pokrzywdzonej pomóc i wyrównać poniesione szkody - uzasadniał sędzia.
Zdaniem sędziego, każde słowo wypowiedziane przez oskarżonego, obliczone było na "tani efekt" albo na potrzeby kamer.
- Rzadko się zdarza, żeby w tak teatralny sposób wykonać tak przestępczy czyn. Ten proces całkowicie obnażył „ubranko”, w które się ubierał oskarżony. Jest to - jak stwierdzili biegli - człowiek o charakterze psychopatycznym. Perfidny, pozer. Nie jest w stanie wznieść się na jakikolwiek poziom empatii. Traktuje ludzi instrumentalnie – argumentował sąd.
Zadowolenia z wyroku nie krył prokurator: – Ten wyrok był bardzo odważny - surowy, ale przede wszystkim to triumf sprawiedliwości. Sąd wskazał na wszystkie elementy, które podkreśliły zło tkwiące w czynie, zło tkwiące w oskarżonym – powiedział prokurator Mariusz Kluczyński.
W chwili ogłaszania wyroku na sali sądowej nie było ani oskarżonego, ani pokrzywdzonej. Ojciec kobiety uznał wyrok za sprawiedliwy, ale przyznał, że dla córki koszmar wciąż trwa: – Ona się go obawia dalej, może wyjazd z kraju by ją całkiem uspokoił.
Wyrok nie jest prawomocny.