Wypadek w Hucie pod lupą prokuratury
LEGNICA. Prokuratura rejonowa w Legnicy wszczęła śledztwo w sprawie śmiertelnego wypadku przy pracy w legnickiej Hucie Miedzi. Postępowanie ma przynieść odpowiedź na pytanie co było przyczyną tej tragedii i - ewentualnie - kto ponosi za ten wypadek odpowiedzialność.
Do wypadku doszło w niedzielę na pierwszej zmianie na wydziale pieców anodowych w Hucie Miedzi Legnica.
- Ciało mężczyzny ujawniono w rowie technologicznym, poniżej posadzki, nad którą znajdowała się tzw. "karuzela" z formami, w które wylewana jest surówka anodowa. Z naszych ustaleń wynika, że mężczyzna nie powinien się tam znaleźć - mówi Liliana Łuksiewicz, rzecznik prasowy legnickiej prokuratury.
Mężczyzna, który w Hucie pracował od 22 lat, był suwnicowym. Po przerwie śniadaniowej nie wrócił na swoje stanowisko i jego obowiązki przejął inny pracownik. 48-latka zaczęto wówczas szukać.
- Pracownicy Huty zaniepokoili się, kiedy pracownik nie wrócił po przerwie śniadaniowej. Próbując go odnaleźć - sprawdzono jego pracowniczą szafkę, dzwoniono do niego, a gdy nie odbierał - rozpoczęły się poszukiwania na terenie zakładu pracy - dodaje prokurator Liliana Łuksiewicz.
Wówczas jeden z pracowników koło tzw. "karuzeli" zobaczył leżącego buta, a potem pod "karuzelą" znaleziono ciało mężczyzny. By go wydobyć - przerwano proces technologiczny.
Na czwartek zaplanowano sekcję zwłok.