Poszły zbierać słodycze, wróciły przerażone i z pobitą siostrą
LUBIN. 10 miesięcy rodziny poszkodowanych dzieci i pobitej wówczas 22 - latki czekali aż ruszy machina sprawiedliwości. W Sądzie Rejonowym w Lubinie odbyła się pierwsza rozprawa przeciwko Krzysztofowi B., który, jak relacjonują poszkodowane dziewczynki i młoda kobieta, 31 października 2018 w święto halloween pobił najstarszą z nich, a najmłodsze przeraził do tego stopnia, że korzystały z pomocy psychologów i do dziś pamiętają zajście.
Nie było łatwo doprowadzić do procesu - opowiadają rodziny poszkodowanych dzieci i pobitej 23 - letniej już dziś Jowity z Lubina. Tuż po zdarzeniu lubińska policja odmówiła przyjęcia zgłoszenia, sugerując, by poszkodowana zawiadomiła prywatnie sąd.
Jak doszło do pobicia? Z opowieści wówczas 10 - letnich dziewczynek, dwudziestokilkulatki i ich rodziców wynika, że 31 października 2018 w ramach zabaw halloween dzieci pod opieką 22 - letniej Jowity udały się na osiedle domków jednorodzinnych nieopodal sklepu Auchan w Lubinie. Tam w jednym z domostw spotkały Krzysztofa B. , któremu napis "psikus", jaki dzieci kredą umieściły na jego drzwiach nie spodobał się do tego stopnia, że siłą wciągnął 22 - latkę do domu, wymuszając na niej umycie drzwi. Jak relacjonuje poszkodowana i dzieci, mężczyzna dusił kobietę, szarpał, a gdy prowadził ją do domu zrobił to, jak mówią dziewczynki "jak policjant", czyli chwycił głowę kobiety pod pachę i tak prowadził, naruszając wówczas prawdopodobnie jej kręgosłup. Po zdarzeniu Jowita długo nosiła kołnierz ortopedyczny. Z opowieści dzieci wynika, że sprawca wziął Jowitę za chłopca. Kobieta jest bowiem drobnej budowy i ma krótkie włosy. Co nie zmienia faktu, że nadużywanie siły i wulgaryzmów przeraziło zarówno dzieci, jak i młodą lubiniankę.
Rodziny przestraszonych dzieci i pobitej młodej kobiety zareagowały natychmiast. Najpierw próbowano zgłosić sprawę na policji. Tam jednak odbito się od ściany, bo zdarzenie miało miejsce na terenie prywatnej posesji, a takie zdarzenie można wówczas zgłosić prywatnie w sądzie. Kolejny raz policję wezwał lekarz dyżurujący na ZOR, który udzielał młodej kobiecie pomocy. Cierpienie fizyczne to jedno, ale psychika zarówno Jowity, jak i dwóch małych dziewczynek została mocno nadszarpnięta. Nie obyło się bez psychologów i konsekwencji po dziś dzień.
- Każda jedna sytuacja stresowa, krzyki sprawiają, że córka mówi od razu "to tak, jak na halloween". Wszystko co złe jej się z tym kojarzy - mówi mama jednej z dziewczynek, które były świadkami pobicia Jowity. - Dzieci rozmawiały w szkole z pedagogiem, psychologiem, z nami, a potem w poradni psychologiczno - pedagogicznej. - mówi lubinianka. Jak relacjonuje mama pobitej Jowity i drugiej 11 - latki, po rozprawie, najwyraźniej za namową adwokata mężczyzna podszedł, by przeprosić. Nie omieszkał też zasugerować, że zadośćuczynienie jest z jego strony zrozumiałe i spytał czego jeszcze od niego oczekują.
- Chcemy tylko sprawiedliwości. Chcemy, by został ukarany przez sąd. Tak nie może być - mówią rodzice. - Ten człowiek kłamał w sądzie. Sędzia go pytał o groźby pozbawienia życia, jakie kierował pod adresem naszej córki, o to jak to się stało, że pobił Jowitę. Ten człowiek nie przyznał się do tego. Twierdził, że wziął córkę za rękę, zaprowadził ją do drzwi, by je wyczyściła. A to, że w pewnym momencie leżał na niej na podłodze i ją dusił, to nie wie jak się stało. Twierdził, że może się szarpali, może córka ich przewróciła. Przecież to duży mężczyzna, prawie 2 metry, a moja córka jest drobna - dodaje matka Jowity, która waży 55 kg.
23 - latka relacjonowała w listopadzie, że ma wrażenie, że Krzysztof B. czekał tylko, aż dzieci przestaną pisać napis "psikus" na jego drzwiach, by zareagować. - Gdy tylko odeszłyśmy od drzwi, to od razu się otworzyły. Krzyczał, przeklinał. Kiedy mu powiedziałam, że to tylko żart halloweenowy, to się do mnie rzucił, wziął mnie za kark, prowadził i wrzucił mnie do domu. Przyszpilił mnie kolanem , a moja siostra i jej koleżanka to widziały - mówiła Jowita.
- Jego żona i córka krzyczały na nas czy w każdym domu tak robimy, a my przecież pisałyśmy tylko mały napis :psikus" - opowiadały jesienią dziewczynki.
Kolejną rozprawę sąd wyznaczył na 18 października.