Na Pikniku w Lubinie, jak w puszce z sardynkami (FOTO)
LUBIN. Tyle ciekawych rzeczy do obejrzenia, a warunki kiepskie - mówili podczas pikniku wojskowego z okazji święta niepodległości lubinianie. Żołnierze z Świętoszowa i Bolesławca mieli mało miejsca na rozstawienie swoich pojazdów. Chwilami przeciśnięcie się wśród zaciekawionego tłumu zakrawało na cud. Matki z wózkami miały naprawdę trudne zadanie. Wśród lubinian krążyło jedno pytanie - dlaczego nie na błoniach, jak kiedyś?
Pojazdy wojskowe zawsze wzbudzają ciekawość, a święto niepodległości od lat jest okazją, by przyjrzeć im się z bliska. Tym razem lubinianie mieli jednak mniej komfortu, by podziwiać wojskowe maszyny.
- Jest tak ciasno, że nie ma jak przejść. O wiele lepiej było, gdy ta impreza była na błoniach. Łatwo zgubić tu dziecko - skarżyła się lubinianka. - W niektórych miejscach jest jak w przysłowiowej puszce z sardynkami - dodawał inny mieszkaniec Lubina, przeciskając się w tłumie wraz synem.
Problemem nie były ilości mieszkańców, którzy przyszli obejrzeć wojskowy sprzęt, ale miejsce, w którym zorganizowano imprezę, czyli tereny obok hali RCS. Na pojazdy wojskowe wyznaczony został bardzo mały teren. Resztę zajęła scena oraz ustawione punkty gastronomiczne.
- Rok temu też tu byliśmy, ale było mniej maszyn i stały szerzej rozstawione. W tym roku jest tragedia. Zdecydowanie lepiej było na błoniach. Tam nie trzeba było uważać, by kogoś nie rozdeptać - dodawał na koniec pan Zbigniew.
{gallery}galeria/wydarzenia/11-11-19-piknik-wojskowy-lubin{/gallery}