Pobił na oczach dzieci za napis "psikus". Co zdecyduje sąd?
LUBIN. 30 grudnia ogłoszony będzie wyrok w sprawie przeciwko Krzysztofowi B. z Lubina, który 31 października 2018 na oczach dwóch 9 - letnich dziewczynek pobił młodą kobietę, siostrę jednej z nich. 18 grudnia odbyła się ostatnia rozprawa, na której wymiar sprawiedliwości wysłuchał zeznań żony oskarżonego. Krzystzofa B. nie było. Rodziny poszkodowanych liczą na sprawiedliwy wyrok, podkreślając, że dzieci do dziś borykają się ze skutkami zdarzenia z Halloween.
Choć prokuratury nie było na rozprawie 18 grudnia, to sąd przesłuchał żonę oskarżonego. Jak mówią matki poszkodowanych, kobieta nie mówiła prawdy. Jaka jest prawda zdaniem pobitej Jowity i dwóch małych dziewczynek?
31 października 2018 w ramach zabawy Halloween dzieci pod opieką młodej kobiety poszły zbierać słodycze. Do niecodziennego zdarzenia doszło na terenie jednej z posesji. Po tym, jak nikt nie otworzył drzwi, do których dzieci zapukały, dziewczynki napisały na nich słowo "psikus". Oddaliły się, a gdy były już za furtką, z domu wybiegł mężczyzna. Siłą wciągnął do mieszkania młodą kobietę, trzymając jej głowę pod pachą i rzucił ją na podłogę. Krzyczał, nie przebierając w słowach. Przerażone dzieci płakały, jedno z nich nie utrzymało moczu. Zszokowane dziewczynki i obolała Jowita wróciły do domu. Młoda kobieta w towarzystwie ojca udała się na policje, tam jednak nie chciano przyjąć od niej zgłoszenia. Policjanci musieli jednak interweniować później, na polecenie lekarza, który osobiście zadzwonił po tym, jak udzielił medycznej pomocy pobitej kobiecie. Przesłuchania miały miejsce pod koniec listopada. Oskarżony od początku nie przyznawał się do winy i tak karygodnego zachowania.
- Dziś jesteśmy w sądzie. Ma być ostatnia rozprawa. Przesłuchiwana będzie żona. Jestem dobrej myśli i mam nadzieję, że ten człowiek zostanie ukarany. To długo trwało. Ciężko było, bo policja nie chciała nam pomóc. Stwierdzili, że mamy to założyć jako sprawę cywilną. Odesłali nas z kwitkiem. Po wezwaniu lekarza policjanci przyjechali na SOR, sporządzili notatkę, której później nikt nie mógł znaleźć. Dopiero po czasie wszystko ruszyło. Nie tylko starsza córka była poszkodowana, bo dziewczynki przeżyły to bardzo mocno, odbiło im się to na ich psychice, bo widziały brutalną napaść. Moja córka to bardzo przeżywała, widząc, jak ktoś dusi jej siostrę. Jeździliśmy z nią po poradniach, bała się. Od tamtej pory reaguje płaczem na jakikolwiek krzyk. Teraz oczekujemy już tylko sprawiedliwość, by ten człowiek został ukarany, by wiedział, że przez głupi napis, który można zetrzeć dłonią, nie robi się takich rzeczy. Zadowoli mnie każdy wyrok, który go ukarze. - mówi Edyta, matka Jowity i jednej z małych dziewczynek.
Odczytanie wyroku nastąpi 30 grudnia w lubińskim sądzie.