R. Zbrzyzny faworytem starcia związkowych gigantów w wyborach do Rady Nadzorczej KGHM
LUBIN. Zaplanowane na 28 i 29 kwietnia 2021 r. wybory przedstawicieli załogi do Rady Nadzorczej KGHM Polska Miedź mogą znacząco zmienić dotychczasowy układ sił. Związek Zawodowy Pracowników Przemysłu Miedziowego, druga co wielkości centrala związkowa w miedziowej spółce, wytoczyła najcięższe działo – startuje sam przewodniczący Ryszard Zbrzyzny, który – wszystko na to wskazuje – rozbije monopol „Solidarności” w tym gremium. NSZZ „S” także wystawia przewodniczącego Józefa Czyczerskiego.
Można mówić o pewnym poruszeniu, by nie powiedzieć strachu, którym powiało w związku z Pana startem w wyborach na członka rady nadzorczej KGHM z wyboru załogi…
Ryszard Zbrzyzny: - Nie miałem zamiaru kogokolwiek straszyć, ale wobec tego, co dzieje się w KGHM podjąłem decyzję o starcie w wyborach. PiS, który zawładnął spółką i przyklaskująca mu „Solidarność”, niestety także w osobach reprezentantów załogi w radzie nadzorczej, są olbrzymim zagrożeniem dla przyszłości Polskiej Miedzi, jej pracowników i całego Dolnego Śląska. Zarząd, w którym nie ma ani jednej osoby wywodzącej się z naszego regionu musi być stale kontrolowany, w przeciwnym razie szkody, które wyrządza, już wkrótce okażą się nieodwracalne. Tajemnicą poliszynela jest, że Solidarność w pełni popiera PiS w sprawowaniu władzy i tej państwowej i gospodarczej w Polsce. Monopol władzy i nadzoru jest bardzo niebezpieczny. Wejście w skład rady nadzorczej będzie dla mnie legitymacją do reprezentowania, artykułowania i egzekwowania praw, interesów i potrzeb załogi. Naszym celem jest przywrócenie rady nadzorczej pracownikom, bo obecny skład, to statyści nisko kłaniający się rządzącym.
Jakie nieodwracalne szkody ma Pan na myśli?
Za kadencji PiS, ale i poprzedników nie uruchomiono ani jednej inwestycji w postaci budowy szybu górniczego, która – jak wiadomo - trwa ok. siedmiu lat. Jeśli takich decyzji nie podejmie się w najbliższym czasie, myślę głównie o obszarze górniczym Głogowa Głębokiego, KGHM będzie musiał zacząć zwalniać pracowników i to masowo. Po roku 2030 spółka nie będzie mogła się samofinansować. To nie są wyssane z palca zagrożenia. To fakty. Produkcja koncentratów miedziowych z własnej rudy na przestrzeni ostatnich 15 lat zmniejszyła się o jedną trzecią.
Za czasów prezesa Wiktora Błądka w KGHM z własnych wsadów produkowano ok. 500 tys. ton miedzi elektrolitycznej rocznie. Według danych, których się powszechnie nie publikuje, ale które można wyczytać ze sprawozdań spółki, tegoroczny plan zakłada produkcję 380 – 390 tys. ton miedzi z własnych wsadów. Gdzie zginęło ponad 100 tys. ton? Jednocześnie KGHM karmi nas wielkim sukcesami w produkcji miedzi elektrolitycznej na poziomie ok. 700 tys. ton. Nie mówi się jednak skąd ta „górka” pochodzi, a pochodzi z obcych, kupowanych koncentratów i złomu, a na tym zarobku nie ma. Jeśli tak dalej pójdzie, po roku 2030 będziemy produkować z własnych wsadów nie 380 tylko 200 tys. ton. Co wtedy z pracownikami? Analizując te fakty, można mieć uzasadnione obawy, że spółka niedługo z powodzeniem będzie mogła przenieść się do Warszawy, bo jak widać nasze złoża są marginalizowane, nie dba się o nie, nie szanuje się ich i nie inwestuje w ich udostepnianie. Zresztą plan przenoszenia centrali do Warszawy powoli i po cichu jest realizowany. Świadczą o tym zakupione połacie biurowe i około 50 osób, zatrudnionych w stolicy do obsługi pochodzących z niej członków zarządu. A to, jak wiadomo, początek końca KGHM i dramat naszego regionu.
W swoim programie mówi Pan o potrzebie poprawy skandalicznych warunków klimatycznych na oddziałach wydobywczych. Jest aż tak źle?
Jest tragicznie! Podczas gdy panowie z zarządu, z prezesem Marcinem Chludzińskim na czele, kupują sobie tytuły typu „Człowiek roku” czy „Super Manager” załoga KGHM pracuje na dole w skrajnie trudnych warunkach, na dobrą sprawę niedopuszczalnych, gdzie temperatury przekraczają wszelkie normy, a wilgotność powietrza przypomina tropiki. Ludzie omdlewają i wywożeni są na powierzchnię kopalń przez służby medyczne. Choć o tym się nie mówi, odnotowano przypadki śmiertelne. Nie ma na to naszej zgody. Do czasu istotnej poprawy tych warunków żądamy wypłaty dodatków do płacy zasadniczej na poziomie 20 proc. ich wymiaru.
Co będzie priorytetem w pana działaniach, jako członka rady nadzorczej?
Oprócz poprawy warunków pracy, niezmiernie ważna jest integralność całej grupy kapitałowej. Nasza organizacja związkowa m.in. także z tego powodu wystawiła w tych wyborach lidera ZZPPM ze spółki KGHM Zanam S.A. kolegę Dariusza Skwarka. Każdy pracownik grupy kapitałowej Polskiej Miedzi może bezkolizyjne zagłosować na nas obu i w ten sposób zamanifestować tę jedność. Od wielu lat nie zrobiono nic, by pracownicy na równych zasadach partycypowali w wypracowanych zyskach. Ręczne sterowanie powoduje, że podczas, gdy centrala pławi się w luksusach, w spółkach córkach nie ma pieniędzy na inwestycje czy podwyżki wynagrodzeń. Do dziś – a upłynęła już jedna trzecia roku – trwają negocjacje w sprawie wzrostu wynagrodzeń w 2021 r. Zarząd KGHM nie zgadza się na wprowadzenie w pełnym, a więc 7 proc. wymiarze odpisu na Pracowniczy Program Emerytalny w spółkach, podczas gdy od kilkunastu lat taki odpis funkcjonuje w spółce matce.
Pracownicy od wielu lat mają przecież swoich przedstawicieli w radzie nadzorczej KGHM. Zarzuca im Pan bezczynność?
Rzuciliśmy obecnym reprezentantom pracowników w radzie nadzorczej KGHM koło ratunkowe, kierując do nich list otwarty i prosząc, by zechcieli zdać sprawozdanie ze swojej trzyletniej działalności. Wielu ludzi miało prawo zapomnieć, kogo do tej rady wybrało, a należy im się informacja, co ci panowie oprócz tego, że tam są, zrobili na rzecz pracowników, regionu i przyszłości tej firmy. Od trzech tygodniu nie otrzymaliśmy odpowiedzi, co potwierdza, że są w tym gremium wyłącznie statystami.
Z komunikatów prasowych spółki, z doniesień medialnych wynika, że KGHM jest obecnie w dobrej kondycji finansowej.
PR i promocja – to coś, co obecnemu zarządowi wychodzi najlepiej. Czasem mam wrażenie, że zajmują się głównie tym! Z niedowierzaniem przyglądam się i zbieram wszystkie informacje dotyczące sukcesów zarządu pana prezesa Chludzińskiego, kolejnych nagród i kolejnych wyróżnień. Jest to już całkiem spora kolekcja. Przez ponad dwa lata jego prezesury w KGHM zgromadziłem kilkadziesiąt komunikatów, w których głównym bohaterem, mniej lub bardziej spektakularnych sukcesów, jest pan prezes Chludziński. A przecież takie statuetki, takie wyróżnienia, takie tytuły się kupuje, opłacając redakcje, które takie konkursy ogłaszają, finansując gale i eventy poświęcone promocji tej osoby. KGHM jest w tej dziedzinie mistrzem świata. Zasiadając w radzie nadzorczej chcemy przyjrzeć się i przekazać załodze, ile tego typu sponsoring i reklama osoby pana prezesa kosztują.
Władzy się nie kłaniamy – piszecie Panowie w swojej deklaracji wyborczej. Skąd pracownicy mogą mieć pewność, że to się nie zmieni?
Mam komfortową sytuację, nie jestem dziś w żaden sposób uzależniony od zarządu KGHM. Jestem pracownikiem Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego, opłacanym przez ten związek i jedyne zobowiązanie jakie mam, to zobowiązanie wobec członków ZZPPM i pracowników grupy kapitałowej. Wiele lat pracy pod ziemią, wykształcenie górnicze i ekonomiczne, a także doświadczenie parlamentarne – predestynują mnie do tego, by w należyty sposób reprezentować załogę w radzie nadzorczej KGHM, by rozumieć o czym się tam mówi i kreować określone zachowania decydentów.
Dziękuję za rozmowę.