Kabaret radnych męczących... Za darmo w Ratuszu!
LUBIN. Polska kabaretem stoi. Mimo że jest ich wiele to cieszą się niesłabnąca popularnością. Ludzie płacą całkiem niezłe pieniądze żeby dostać się na występy tych najpopularniejszych. Niewielu się orientuje, że mniej więcej raz w miesiącu, w Lubinie, można obejrzeć program lokalnego kabaretu i to za całkowitą darmochę. Ba! Jest on na żywo transmitowany w Internecie. Kabaret ten jest bardzo nierówny jeżeli chodzi o poziom występów, jednak ostatni program może stać się hitem – przebił swoim poziomem chyba wszystkie inne dotychczasowe. Siedziba kabaretu to lubiński Ratusz. A jego nazwa to Rada Miejska.
Kabaret nie chce się przyznać do tego, że jest kabaretem stąd jego występy nazywają się sesjami. Dodajmy, że nie wszyscy aktorzy tam występujący nie chcą być identyfikowani z kabaretem i często nie zgadzają się z mającą większość grupą stanowiąc tzw. opozycję. Tak też stało się podczas ostatniej sesji. Ta zaczęła się od próby zmiany ustalonego wcześniej porządku sesji...
Przewodnicząca Rady Miejskiej chciała wprowadzić pod obrady punkt mówiący o uchwaleniu Planu Zagospodarowania Przestrzennego dla części miasta. Radni opozycyjni stwierdzili, że mają za mało czasu na zapoznanie się z tą uchwałą i postanowili nie wziąć udziału w głosowaniu. Kiedy podliczono głosy okazało się, że 11 osób było „za”. Kiedy Przewodnicząca chciała ogłosić zmianę w porządku obrad jeden z radnych opozycyjnych zauważył, że jest to niemożliwe. Otóż bowiem prawo stanowi, że do dokonania zmian w porządku obrad potrzebna jest bezwzględna większość głosów w Radzie. A w przypadku Lubina wynosi ona… 12 głosów. Nastąpiła konsternacja. Zarządzono przerwę, konsultowano to z prawnikiem (nie wiadomo po co - taki zapis widnieje wprost w Ustawie o samorządzie Gminnym) by w końcu… przerwać sesję.
Przewodnicząca bez podania przyczyn zarządziła koniec obrad na dzień obecny i ich wznowienie dnia następnego. Opozycja nie miała złudzeń: zrobiono to po to żeby móc wprowadzić nowy punkt do porządku. Podczas obrad na sali zabrakło dwóch radnych rządzącego ugrupowania należącego do zwolenników prezydenta Lubina. Następnego dnia jeden z nich miał się pojawić i umożliwić zmianę porządku obrad. I opozycja miała rację. Częściowo. Punkt o Planie Zagospodarowania to pikuś – nic nie znaczący element. Kluczowym powodem, i mam co do tego przekonanie graniczące z pewnością, były kolejne punkty obrad. Otóż miano głosować najpierw nad wotum zaufania, a potem nad absolutorium dla Prezydenta Miasta.
W obu tych głosowaniach wymagana jest BEZWZGLĘDNA większość czyli 12 głosów "za".
Gdyby sesja trwała, to prezydent miasta, siłą rzeczy, nie uzyskałby ani wotum zaufania ani absolutorium nawet gdyby wszyscy jego radni głosowali "za". Było ich za mało. I to była prawdziwa przyczyna przerwania sesji. Brak wotum zaufania i absolutorium to byłby potężny cios wizerunkowy. Nie mówiąc już o tym, że gdyby wotum zaufania nie dostał także w roku przyszłym to konsekwencją tego byłoby referendum o jego odwołanie. Na taką porażkę wizerunkową obóz rządzący nie mógł się zgodzić. Proste? A jakże! Kabaret? Oczywiście!
Na wznowioną następnego dnia sesję przybyli tylko zwolennicy Prezydenta. W liczbie jakiej? Niespodzianka – 12 osób. Opozycja nie przyszła z prostych powodów – nie byli w stanie opuścić kolejnego dnia pracy, mieli wizyty lekarskie lub byli wcześniej poumawiani z klientami, którym świadczą usługi.
Kabaret trwał nadal. Przewodnicząca tak się spieszyła, że w głosowaniu nad porządkiem spytała tylko kto jest "za" i chciała zamknąć głosowanie. Dopiero uwaga asystentki spowodowała, że raczyła zapytać o to czy ktoś jest przeciw lub się wstrzymał. Charakterystyczne prawda? Jesteśmy sami więc przecież nikt przeciw nie będzie. Kabareciarze czuli się coraz pewniej nie mając opozycji obok siebie. Przegłosowali porządek obrad, przegłosowali wotum zaufania dla prezydenta i absolutorium dla niego bez żadnej debaty – nie było na nią chętnych. Nikt nie miał żadnych pytań, wątpliwości, wszystko było jasne – podnieść rękę „za”. I - bardzo śmieszny obrazek po każdym głosowaniu – rzęsiste brawa dla samych siebie. Śmieszne?
Tak, ale i straszne. Bo takie zebrania kabaretowe, wyreżyserowane co do każdego odezwania się już przerabialiśmy przed laty. Egzekutywa PZPR się to nazywało. Niczym się to nie różniło – takie samo ślepe posłuszeństwo.
To jednak nie koniec. Ostatnim punktem były interpelacje radnych. Kilka z nich złożył jeden z radnych opozycyjnych. „Czytaj tylko nagłówki” rzucił do przewodniczącej jej zastępca, zapominając o włączonym mikrofonie. Bardzo charakterystyczne dla aroganckiej władzy prawda? Tak samo jak uwagi podszyte pogardą i arogancją, jakie przewodnicząca czyniła odczytując interpelacje – miała za złe radnemu, że śmiał je złożyć. Żeby było śmieszniej, podczas tego czytania, przewodnicząca zorientowała się, że z sali wyszło trzech radnych – członków prezydium, a tym samym nie było quorum i Rada… nie mogła obradować. Nastąpiła kolejna przerwa. Po paru minutach radni łaskawie wrócili i ten program Kabaretu Rada Miejska mógł dobiec końca.
To, że próbuję w tym felietonie być nieco prześmiewczym, stanowi wyraz mojej bezradności wobec metod postępowania rządzącego w Lubinie ugrupowania. To niszczenie demokracji i wprowadzanie sobiepaństwa jest zniechęcające mnóstwo ludzi do aktywności społecznej. Niechęć do wprowadzenia budżetu obywatelskiego, niezdolność do uchwalenia regulaminu przedstawiania uchwał z inicjatywy obywateli, niechęć do stworzenia Młodzieżowej Rady Miasta to wszystko powoduje powstanie syndromu „ I tak zrobią co chcą” i totalnego zniechęcenia mieszkańców. Radni rządzący zapomnieli słowa przysięgi, którą składali: to co robią nie jest ani godne radnego, ani uczciwe ani rzetelne. To zwykłe sobiepaństwo. Tacy są radni z obozu radzącego Lubinem od lat. Mamy demokrację i nikt w demokratyczny sposób nie jest w stanie tej szopki zmienić... Taki kabaret.
P.S. Retransmisje z obrad Rady - z obu dni, będzie można zobaczyć na stronie BIP Urzędu Miejskiego w Lubinie. Ukażą się one z pewnym opóźnieniem gdyż muszą na filmie zostać umieszczone napisy dublujące to co się mówiło.