Cacek: „Razem” popiera pielęgniarki
LUBIN. Wśród bieżących, ogólnokrajowych problemów dość głośny stał się strajk pielęgniarek z Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Z ich problemami utożsamia się partia „Razem”, która popiera protest i tłumaczy trudną sytuację „białych specjalistek”.
Po 16 dniach zakończył się strajk pielęgniarek w warszawskim Centrum Zdrowia Dziecka. Wśród postulatów płacowych, strajkujący domagają się również zatrudnienia dodatkowych pracowników.
- Niski poziom płac i braki personelu uniemożliwiają skuteczną opiekę nad małymi pacjentami. Skrajne obciążenie pracą i nieatrakcyjne warunki doprowadziły do sytuacji braku zastępowalności pokoleń w tym zawodzie. Średnia wieku pielęgniarek zbliża się do 50 lat. Młode osoby, kończące studia, w większości decydują się na wyjazd i pracę za granicą. Tam mogą liczyć na pensję kilkukrotnie wyższą. Strajk ten był pokłosiem wieloletnich zaniedbań rządów. Wydatki na służbę zdrowia w Polsce są jednymi z najniższych wśród państw OECD. Do tego dochodzi absurdalne rozporządzenie z 2014, które pozwala dyrektorom szpitali zaniżać obsadę pielęgniarek na oddziałach. Mamy więc sytuację, że na 20-cioro dzieci, przypada jedna pielęgniarka. Taka sytuacja nie mogła dłużej być tolerowana w CZD. Pielęgniarki zdecydowały się na protest. Ignorowanie ich żądań, doprowadziło do zaostrzenia formy protestu. W odpowiedzi Ministerstwo Zdrowia podjęło kampanię zastraszania protestujących i przerzucania odpowiedzialności na pielęgniarki. Mówiło się np. o wysokich zarobkach w CZD. Jednak zabrakło już odwagi, żeby powiedzieć o tym, że przedstawiane kwoty są wynikiem pracy pielęgniarek na dwóch etatach. Gdy to nie pomogło i protest trwał nadal, próbowano opinii publicznej przedstawić strajkujące, jako bezduszne kobiety, dla których liczy się tylko wysokość zarobków. Odwoływano się do etosu pielęgniarki, która nigdy nie powinna odejść od łóżka pacjenta. Jednak musimy sobie coś wyjaśnić. Są różne sposoby dotarcia do ośrodków decyzyjnych. Bogaci i wpływowi biznesmeni, załatwiają swoje interesy w ministerstwach, przy pomocy lobbystów. Strajkujący pracownicy nie mogą sobie na to pozwolić. Muszą pokazać się opinii publicznej i zamanifestować. Nieraz w sposób kontrowersyjny, ale inaczej nikt by się z nimi nie liczył. Jednak wszystko odbywało się zgodnie z prawem, co potwierdził Rzecznik Praw Pacjenta. Ministrowi szczególnie zależało na złamaniu oporu strajkujących w CZD. Pracujące tam pielęgniarki są elitą. Pracują z bardzo chorymi dziećmi, są wysoko wyspecjalizowaną kadrą znającą swoją wartość. Dlatego, jeżeli udałoby się je zastraszyć, gdyby ministrowi udało się je złamać, to każdy kolejny strajk innych pielęgniarek byłby skazany na porażkę. Rządzący zdają się nie zauważać niezmiernie ważnej kwestii. Jeżeli płace pielęgniarek nie wzrosną w sposób odczuwalny, to będziemy mieli w Polsce problem z odpływem młodych, świetnie wykształconych pielęgniarek, co przy coraz bardziej starzejącym się społeczeństwie, które wymaga personelu opiekuńczego będzie poważnym problemem. „Razem” było z pielęgniarkami od pierwszego do ostatniego dnia strajku. Widzieliśmy ile wysiłku kosztuje taka a nie inna forma protestu. Wiedzieliśmy, jak ważne jest wsparcie. Dla strajkujących, których oficjalnie poparła tylko jedna z trzech central związkowych, każda pomoc była niezwykle istotna. Żadna z partii parlamentarnych nie zdecydowała się na oficjalne wsparcie. Kreujący się na oddolny ruch społeczny Komitet Obrony Demokracji, wydał tylko lakoniczne oświadczenie w 14-tym dniu strajku. Jak widać pielęgniarki potrzebne są tylko w okresie kampanii wyborczej – kończy dosadnie wypowiedź Damian Cacek, z lokalnego okręgu „Razem”.