Pół godziny szczęścia a potem... horror
LEGNICKIE POLE. 7-osobowa rodzina z pięciorgiem dzieci, u której podejrzewano zatrucie czadem (pisaliśmy o tym wczoraj), spędziła noc w jednym z legnickich hoteli. Po przebadaniu przez lekarzy w szpitalu okazało się, że rodzice z pięciorgiem dzieci, zdążyli na tyle szybko uciec z zadymionych pomieszczeń, że nic im się nie stało. Okazało się jednak , że nie mają gdzie wrócić.
To miał być dla rodziny państwa Chrostków dzień spełnienia marzeń. Właśnie się wprowadzili do przydzielonego im przez gminę Legnickie Pole mieszkania socjalnego w Gniewomierzu.
- Byliśmy tam zaledwie pół godziny. Rozpaliłem w piecu, a kiedy na dole sąsiadka też rozpaliła, u nas zrobiło się czarno od dymu; wezwaliśmy straż pożarną i... wylądowaliśmy tutaj - mówił na szpitalnym korytarzu Rafał Chrostek, ojciec pięciorga dzieci.
- Nie mamy teraz gdzie wrócić - nie kryła łez Małgorzata Chrostek. - Gdzie pójdziemy z 5-ciorgiem dzieci? Do zimnego mieszkania?
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że powodem tego zadymienia - prawdopodobnie - była nieszczelność przewodów kominowych. Będzie to jednak ustalała specjalna komisja - mówił kpt. Dominik Bochenek, dyżurny operacyjny z legnickiej straży pożarnej.
Ostatecznie rodzina znalazła kąt, by móc spokojnie i w cieple przenocować. Wójt gminy Legnickie Pole, Henryk Babuśka zapewnił im nocleg w jednym z legnickich hoteli.
Całą sytuacją oburzony jest jednak radny gminy Legnickie Pole, Jacek Swacha: - Kiedy ktoś wchodzi mieszkać już na dany lokal - to powinno być wszystko posprawdzane. Będę chciał zobaczyć dokumenty, kto przeprowadzał w tym mieszkaniu socjalnym remont, kto robił odbiory. Tam mogło dojść do zaczadzenia! - mówi radny Jacek Swacha.
Stanowisko wójta gminy Legnickie Pole mamy poznać jeszcze dzisiaj.