Za rok bitwa z jeszcze większym rozmachem?
Ledwie zeszli z pola walki, otarli twarze, a już zaczęli się zastanawiać, co zrobić, by za rok było jeszcze lepiej. - Chcielibyśmy, żeby bitwa pod Legnicą z 1241r. była drugą po Grunwaldzie tak wielką imprezą historyczną - nie kryje Marek Mojecki, odtwórca roli Henryka Pobożnego.
W tegorocznej inscenizacji bitwy pod Legnicą z 1241r., przygotowanej w ramach imprezy „Legnickie Pole- tu można stracić głowę”, wzięło udział ok. 300 rekonstruktorów z różnych bractw. Wygląda na to, że w przyszłym roku walka będzie zorganizowana z jeszcze większym rozmachem.
- Po zakończeniu inscenizacji, jak zjechaliśmy do obozu, konie zostały rozkulbaczone, ściągnęliśmy uzbrojenie, przemyliśmy twarze z bitewnego kurzu i na bieżąco staraliśmy się podsumować tę bitwę. Jesteśmy z niej bardzo zadowoleni - bardzo podniosła nam poprzeczkę, i już myślimy o przyszłorocznej inscenizacji - mówi Marek Mojecki z Bractwa Rycerskiego Ziemi Legnickiej, który wcielił się w rolę Henryka Pobożnego.
Rekonstruktorzy, którzy w tym roku pojawili się na polu bitwy po raz pierwszy zadeklarowali, że w przyszłym roku też przyjadą i to ze wzmocnioną ekipą.
- Panowie z grup rekonstrukcyjnych z końmi powiedzieli, że za rok stawią się w komplecie i postarają się ściągnąć jeszcze więcej kolegów i przyjaciół. Zatem, na pewno będziemy mieli jeszcze więcej koni niż w tym roku. Szacuję, że może nawet 30, a to już bardzo dużo. Konie są najbardziej widowiskowe - dodaje Marek Mojecki.
Oby w przyszłym roku dopisała pogoda. Tegoroczny deszcz na dzień przed inscenizacją sprawił nieco kłopotu organizatorom (grząskie parkingi), ale i namieszał w scenariuszu.
- Oddziały, które miały pięknie przemaszerować w jarze gniewomierskim musiały skrócić dystans, bo teren był podmokły, a dla koni to przeszkoda. Ani jeźdźcy, ani konie nie są w stanie pokazać całego swojego kunsztu - uchyla rąbka tajemnicy odtwórca roli Henryka Pobożnego.
{gallery}galeria/wydarzenia/08-05-17-bitwa-pod-legnica-fot-jagoda-balicka{/gallery}