Finał "parapet story" korzystny dla gminy
ZŁOTORYJA. Wczoraj zapadł wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu w sprawie „wojny parapetowej”. Rozstrzygnięcie jest korzystniejsze dla Złotoryi od tego w I instancji – miasto ma zapłacić mniejszą kwotę za wymianę okien niż zasądzono pół roku temu. Sędzia nie uznał pozostałych roszczeń firmy Galmont. Gmina miejska Złotoryja ma zapłacić Annie Galińskiej, właścicielce firmy Galmont, kwotę 147 496 zł plus odsetki za okres od kwietnia 2011 r. Przypomnijmy, że łódzkie przedsiębiorstwo wygrało w 2010 r. przetarg na wymianę okien w kamienicach komunalnych. Zasądzona kwota to zapłata za wykonaną usługę. Sąd oddalił inne roszczenia wykonawcy zlecenia, sięgające ponad 700 tys. zł.
W styczniu tego roku zapadł w tej sprawie wyrok w I instancji. Sąd Okręgowy w Legnicy zobowiązał wtedy gminę miejską do zapłacenia Galińskiej kwoty 168 671,97 zł (z odsetkami), oddalając jednocześnie inne roszczenie – odszkodowanie za utracone korzyści w wysokości 600 tys. zł, którego żądał Grzegorz Galiński(na zdjęciu), pełnomocnik właścicielki firmy. Roszczenia zgłaszane przez Galińskich sięgały 879 tys. zł. Obie strony, miasto i Galmont, złożyły od styczniowego wyroku apelację.
Przypomnijmy, że burmistrz Robert Pawłowski po objęciu urzędu proponował Galińskim ugodowe załatwienie sprawy.
– Moim zdaniem były przesłanki, aby część kwoty widniejącej na fakturze wypłacić wykonawcy. Były formalne błędy w tej sprawie po stronie Urzędu Miejskiego w Złotoryi oraz Rejonowego Przedsiębiorstwa Komunalnego. Zaproponowaliśmy Grzegorzowi Galińskiemu 130 tys. zł jako rozliczenie prac. Odpowiedział, że ta kwota mu ubliża. Dzisiejszy wyrok sądu potwierdza, że moja propozycja szła w dobrym kierunku, bo zasądzona kwota jest niewiele wyższa od tej, którą proponowaliśmy w ugodzie. Jednocześnie chcę zauważyć, że 147 tys. zł z odsetkami to kwota mniejsza od kwoty głównej należności wynikającej z faktury wystawionej przez Galmont, dzisiejszy wyrok jest więc korzystniejszy dla miasta niż poprzedni – podkreśla burmistrz Pawłowski.
Miasto jest gotowe zapłacić zasądzoną kwotę, jeśli wyrok się uprawomocni. – Mamy na to rezerwę, jest złożona w depozycie sądowym. Trzeba będzie jednak znaleźć część pieniędzy na zapłatę odsetek – dodaje burmistrz.
Początki głośnego konfliktu sięgają kwietnia 2010 r., gdy burmistrzem był Ireneusz Żurawski. Firma Galmont wygrała wówczas ogłoszone przez RPK przetargi na wymianę stolarki okiennej w budynkach komunalnych – jeden na montaż okien z PCV, drugi na okna drewniane. Wartość obu zleceń wynosiła 336 252 zł. Za wykonanie umowy na okna z PCV Galmont otrzymał zapłatę. Pojawiły się jednak zastrzeżenia co do prawidłowości realizacji drugiego z zamówień. Zdaniem przedstawicieli miasta, Galmont bez zgody zleceniodawcy wymontował z zabytkowych kamienic drewniane parapety i wstawił w ich miejsce parapety z płyt MDF, w dodatku zrobił to niechlujnie i z blisko dwumiesięcznym opóźnieniem. W związku z tym gmina miejska nie przystąpiła do odbioru prac i nie rozliczyła się z wykonawcą w terminie. Ostatecznie odmówiono zapłaty Annie Galińskiej, kwestionując rzetelność wykonania zlecenia. W wyniku tej decyzji Galińscy oraz ich firma mieli popaść w trwające do dziś kłopoty finansowe. Dlatego poza zapłatą 168 671,97 zł za wykonaną usługę oraz odsetek żądali odszkodowania za utracone korzyści w wysokości 600 tys. zł oraz zadośćuczynienia za straty moralne.