Zimny prysznic nad zalewem. Urzędnicy kochają absurdy?
ZŁOTORYJA. Kończy się lato, ale nie kończy się spór między złotoryjskimi instytucjami dotyczący tego, czy prysznic przy plaży nad zalewem stał tam zgodnie z przepisami, czy jednak wbrew nim. Miasto zapowiada, że za rok ustawi natrysk ponownie, bo z urządzenia nie spływają ścieki bytowe; sanepid kontruje, że wtedy problemem będzie się musiała zająć inspekcja ochrony środowiska... Pracownicy hali „Tęcza”, która od tego roku administruje obiektem, zamontowali prysznice 10 sierpnia. Chcieli poprawić standard kąpieliska i zminimalizować ryzyko wystąpienia jakichkolwiek reakcji skórnych po kąpieli w zalewie, na które kilka dni wcześniej zaczęli się skarżyć niektórzy plażowicze. Doprowadzili do niego wodę z miejskiego wodociągu. Z natrysku skorzystać mógł każdy, kto zażył kąpieli w zalewie.
Dwa tygodnie później nad zalewem pojawiła się niespodziewanie kontrola sanepidu. I zrobiła „zimny prysznic” – tyle że administratorowi. Inspektor sanitarny wskazał, że natrysk funkcjonuje niezgodnie z przepisami.
– Takie urządzenia muszą mieć odpływ. Woda nie może spływać do niecki zalewu ani wsiąkać w ziemię – informowała w sierpniu na naszym portalu dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Złotoryi Elżbieta Burzyńska-Charytoniuk.
Administrator kurek w natrysku na wszelki wypadek zakręcił, ale jednocześnie wystąpił do sanepidu z pismem o wskazanie przepisów, które zabraniają ustawienia natrysku przy plaży. Odpowiedź otrzymał już po zakończeniu sezonu, na początku września. Czytamy w niej, że nie ma podstawy prawnej zakazującej używania natrysków w miejscu wykorzystywanym do kąpieli. Jak informuje dalej Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny, powołując się na art. 75 Prawa wodnego, zakazane jest jedynie wprowadzanie ścieków bytowych w obrębie kąpielisk, miejsc okazjonalnie wykorzystywanych do kąpieli i plaż publicznych nad wodami oraz w odległości mniejszej niż 1 km od ich granic.
– Nie ma więc przeszkód, by w przyszłym roku natryski ponownie stanęły na plaży, na cały sezon. Moim zdaniem woda, która z nich spływa, to nie są ścieki bytowe – uważa Jacek Zańko, kierownik hali „Tęcza”.
I powołuje się na definicję z art. 9 tej samej ustawy, czyli Prawa wodnego: ściekami bytowymi są ścieki z budynków mieszkalnych, zamieszkania zbiorowego oraz użyteczności publicznej, powstające w wyniku ludzkiego metabolizmu lub funkcjonowania gospodarstw domowych oraz ścieki o zbliżonym składzie pochodzące z tych budynków. – Przecież ludzie, którzy korzystają z prysznica, chwilę wcześniej kąpali się w zalewie, w jaki więc sposób woda z natrysku może zanieczyszczać zbiornik? – pyta retorycznie kierownik.
Czy mamy więc do czynienia z nadgorliwością ze strony sanepidu? Elżbieta Burzyńska-Charytoniuk widzi problem inaczej.
– Ściek to każda zużyta woda. Również taka, jak ta z natrysku przy plaży. Nie może ona spływać do wód powierzchniowych, które podlegają zaostrzonej ochronie. Prysznic może nad zalewem stać, ale musi być infrastruktura odprowadzająca wodę do kanalizacji – utrzymuje pani dyrektor, powołując się na przepisy Prawa wodnego oraz ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i odprowadzaniu ścieków. I stawia sprawę jasno: jeśli natrysk nie będzie podpięty do kanalizacji, będzie się musiała nim zainteresować inspekcja ochrony środowiska.
Dodajmy, że wielostanowiskowy prysznic, który przez 2 tygodnie funkcjonował przy plaży nad zalewem, to ten sam, pod którym wielokrotnie spłukiwali się na mecie zawodnicy startujący w Biegu Wulkanów. Woda, o wiele brudniejsza niż po kąpieli w zalewie, spływała wtedy wprost do Kaczawy…