Stadion studnią bez dna. Co na to radni?
ZŁOTORYJA. Burzliwie zapowiada się środowe posiedzenie Komisji Budżetu i Finansów Rady Miasta w Złotoryi. Burmistrz miasta Robert Pawłowski chce aby radni zgodzili się na przesunięcie w budżecie ok. 130 tysięcy na... doinwestowanie zmodernizowanego dopiero co stadionu miejskiego. Stadionu, który już pochłonął ponad 5 milionów złotych.
Te doinwestowanie to konieczność zakupienia i zainstalowania tablicy wyników z zegarem, a wcześniej prace budowlane związane z podestem pod tablicę. Do tego dochodzi zakup nowych boksów dla zawodników rezerwowych (podręcznik licencyjny Polskiego Związku Piłki Nożnej mówi o boksach z 13 miejscami do siedzenia - przyp.red.) oraz wybudowanie lub zakupienie garaży na magazynowanie sprzętu.
Stadion wart w tej chwili ponad 5 milionów staje się z jednej strony powodem do dumy dla lokalnych piłkarzy, którzy w końcu swoje mecze rozgrywać będą w normalnych warunkach ligowych, a z drugiej obiekt staje się studnią bez dna. W tle np. wciąż jest kosztowna opieka nad murawą.
Jesienią Ratusz dwukrotnie zlecił firmie Trawnik ze Szczecinka fachowe koszenie murawy i inne prace konserwacyjne. Za pierwszym razem kosztowało to 12 tysięcy, za drugim w listopadzie kiedy okres wegetacji trawy się skończył - 7 tysięcy. Tej klasy trawa z rolek zakupiona i rozłożona na stadionie w Złotoryi wymaga nieustannej fachowej opieki. Tymczasem firma Trawnik przeszła już do gospodarczej historii...
Złotoryjski Ratusz szybko, nawet bardzo szybko musi szukać nowego opiekuna murawy, a wiadomo, że o takich niesłychanie trudno. Już jesienią Pawłowski próbował nakłonić do współpracy firmę CSA z Wilkowa, ale ci grzecznie odmówili chociaż oferowano im pieniądze zupełnie przyzwoite. Wszystko bowiem skazuje iż CSA może zastąpić firmę Trawnik na stadionie miejskim w Legnicy. Właśnie OSiR legnicki rozpisał przetarg w tej sprawie.
Fachowa opieka nad murawą będzie kosztowna i może rocznie wynieść do 100 tysięcy złotych. A nie brak i opinii, że może to być kwota sięgając ponad 200 tysięcy złotych. A perspektywy, że stadion w Złotoryi zacznie na siebie zarabiać są "mniej niż zero". Zwłaszcza iż stadion tak naprawdę w niewielkim stopniu spełnia wymogi licencyjne dotyczące innego grania niż 4 liga lub klasa okręgowa.
Nie lepiej ma się sprawa z bieżnią. Na ostatniej Komisji Sportu radny Leszek Antonowicz podniósł kwestię iż za mało jest torów na stadionie co dyskwalifikuje obiekt. Radny nie do końca może miał rację, chociaż intencje dobre. Stadion w Złotoryi ma 4 tory biegowe wokół boiska i 6 torów na prostej sprinterskiej. W nomenklaturze Polskiego Związku Lekkiej Atletyki obiekt w Złotoryi kwalifikuje się do najniższej V kategorii obiektów. Złotoryjanie niech zapomną o europejskich mitingach czy zawodach rangi Mistrzostwa Polski. Ale na pewno na stadionie w Złotoryi można będzie organizować zawody juniorów na szczeblu województwa dolnośląskiego.
Jak widać ponad 5 milionów wydano i stadion w Złotoryi jest mocno przeinwestowany. Szkoda, że odstąpiono od pierwszego projektu, który zakładał wybudowanie boiska ze sztuczną nawierzchnią i oświetlonego. Natomiast szatnie i pomieszczenia klubowe miały być przeniesione pod główna trybunę. Miliony wydane, a piłkarze Górnika Złotoryja swoje zimowe mecze kontrolne nadal muszą grać na sztucznej nawierzchni w Legnicy. I nikt ich tam za darmo nie wpuszcza...
Znajac zycie radni z Komisji Budżetu i Finansów - zapewne nie wszyscy- poprą doinwestowania stadionu. Za miesiąc ,dwa znów pojawi się konieczność doinwestowania obiektu. To może okazać się najdroższy obiekt sportowy w regionie. Dlaczego?