Nie milkną echa po wizycie TVN: cynizm czy manipulacja?
ZŁOTORYJA. Prowokacja. Manipulacja. Cyrk. Skandal. Żenada… To określenia, które posypały się w Ratuszu pod adresem programu telewizyjnego „Uwaga” stacji TVN, w którym przedstawiony został budynek socjalny na ul. Łąkowej w Złotoryi i jego lokatorzy. Podczas sesji Rady Miasta burmistrz Robert Pawłowski odniósł się do programu, który został zrealizowany na Łąkowej w poniedziałek 25 marca – zrealizowany, zdaniem wielu, w sposób bardzo tendencyjny i bez chęci zgłębienia tematu. - Jestem zażenowany tym, co ekipa TVN tam urządziła. Powinni się zdecydować: albo robią reportaż, albo teatr. Bo to wszystko, co widzieliśmy, było zaaranżowane. Telewizja poszła w tym za daleko. Był taki moment, że naprawdę bardzo niewiele brakowało, aby emocje wymknęły się spod kontroli, a prowadzący dolewał jeszcze oliwy do ognia – podkreślał burmistrz. – Uderzył mnie cynizm ludzi, którzy przygotowali ten program. Zrobili go z góry założoną tezą. To godne potępienia, bo zrobili to ludzie wykształceni, którzy mówią, że są dziennikarzami, którzy są przecież obyci w świecie. Przyjechali z Warszawy, zakładając, że mogą zrobić u nas, co chcą. I zrobili niestety co chcieli – dodał.
Pawłowski zauważył, że w programie TVN-u pokazane zostały tylko i wyłącznie negatywne elementy. - Wyciągnęliśmy przecież z budynku socjalnego do mieszkania komunalnego rodzinę wielodzietną, to nasz ogromny sukces. Chociaż redaktor doskonale o tym wiedział, w żaden sposób nie pozwolił nam jednak powiedzieć, co udało się nam zrobić pozytywnego, bo to zburzyłoby narrację programu – irytował się burmistrz.
Robert Pawłowski mocno podkreślił też na sesji, że ludzie mieszkający w budynku socjalnym zostali w cyniczny sposób wykorzystani, żeby podnieść oglądalność stacji telewizyjnej i żeby ta mogła zarobić na reklamach. - Nieszczęście ludzkie fajnie się przecież sprzedaje. Co przyniósł program ludziom z Łąkowej? Same straty. Pogłębił się przede wszystkim stygmat ul. Łąkowej, redaktor z uporem mówił o mieszkańcach budynku socjalnego „patologia”. Natomiast społeczności złotoryjskiej program uświadomił, że mamy do czynienia z ludźmi roszczeniowymi, którzy nie pracują uczciwie, którzy nic nie wnieśli do społeczeństwa, a uważają, że wszystko im się należy. Przekaz, który poszedł w trakcie tego programu, jest fatalny: nie pomagać, zostawić ich samych sobie, a najlepiej to zaorać albo ogrodzić – skwitował burmistrz.
– Na nas jako ludziach, którzy decydują o losie tego miasta, ciąży też odpowiedzialność za jednostki słabe – przypomniał Pawłowski, zwracając się do radnych. – Nie możemy ich zostawić samych sobie, i nie zostawiamy. Będziemy próbowali ich stamtąd wyciągnąć. Ale też nie możemy się zgodzić na to, żeby nami manipulowali, żeby wywierali na reszcie społeczeństwa presję, że im się coś należy, i to w sposób bezgraniczny.
Ze słowami burmistrza zgodził się na sesji m.in. Waldemar Wilczyński. Przewodniczący rady miejskiej miał okazję wypowiedzieć się w „Uwadze”. W programie na żywo wspomniał o 70 pustostanach, które rzekomo posiada miasto i które mogłoby przeznaczyć dla rodzin z dziećmi z budynku socjalnego. Przez część widzów ta wypowiedź została uznana za bezpardonowy atak na burmistrza i Urząd Miejski. Pawłowski nie krył zresztą wczoraj żalu o to, bo – jak tłumaczył – członkowie władz miasta powinni ze sobą rozmawiać w ratuszu, a nie przed kamerami telewizji.
– Też uważam, że była to jedna wielka manipulacja. Zorientowałem się w tym w trakcie programu, po urwaniu mojej wypowiedzi. Nie znałem zamiarów dziennikarza, że w taki sposób to poprowadzi, że tak to zaaranżuje. Wyrwanie z kontekstu części mojej wypowiedzi, która była może jedną piątą tego, co chciałem powiedzieć, skończyło się niefortunnie – stwierdził podczas sesji przewodniczący Wilczyński.
Bus z wersalką podstawiony przez telewizję?
Zażenowania po programie „Uwaga” nie kryje też Barbara Zwierzyńska, radna miejska, a jednocześnie liderka społeczna i organizatorka szeregu debat i konsultacji w Złotoryi, która była w poniedziałek na Łąkowej. Zauważa, że już chociażby sama organizacja przestrzeni w trakcie programu, który – tak przynajmniej zapowiadali jego autorzy – miał pomóc ludziom z budynku socjalnego, absolutnie nie służyła dialogowi.
- Widziałam, jak mieszkańców celowo ustawiano naprzeciwko burmistrza, by dwie strony jeszcze bardziej zantagonizować. „Zły burmistrz” został zestawiony z „biednymi dziećmi”. Od agresji aż kipiało, nawet poza kamerami ludzie się przekrzykiwali, a to wszystko było podsycane przez prowadzącego program, który nie słuchał wypowiedzi, zabierał mikrofon i – co mnie bardzo zdziwiło – nie włączył do dyskusji przedstawicieli MOPS-u, którzy byli na miejscu. Nie miało to nic wspólnego z mediacją, bo nie było zachowanej równowagi. Przykro to mówić, ale cały program wyglądał jak klasyczna „ustawka” – podkreśla Barbara Zwierzyńska. – TVN zarejestrował kamerą skrajne zachowania przejawiane przez część mieszkańców Łąkowej, które zostały przypisane wszystkim osobom tam żyjącym. To wywołuje ostracyzm społeczny wobec tego miejsca, stygmatyzuje tych ludzi. Odbiór społeczny, chociażby w mediach społecznościowych, jest dla nich fatalny. Zgadzam się tym razem z burmistrzem, że program, zamiast pomóc tym ludziom, jeszcze bardziej im zaszkodził. Przegraliśmy zresztą wszyscy, bo jako miasto straciliśmy bardzo pod względem wizerunkowym – dodaje.
Radna zdradza też bulwersujące kulisy programu TVN-u, które miała okazję zaobserwować na miejscu. – Bus, którym przywieziono słynną już wersalkę, wcale nie należał do firmy zajmującej się przeprowadzkami. Był na obcych rejestracjach. Gdy tylko zgasły kamery, zaczęto z niego zdzierać naklejki i było widać, że należy do jakiejś agencji, najprawdopodobniej wynajętej przez TVN do pomocy przy programie. Po jego zakończeniu ekipa telewizyjna zaczęła pakować do tego samego busa swój sprzęt. Przyznam, że był to dla mnie szok. Podobnie jak zachowanie redaktora prowadzącego, który zaraz po programie, już bez mikrofonu, zaczął normalnie rozmawiać z ludźmi, którym chwilę wcześniej nie dał się wypowiedzieć przed kamerą. To pokazuje, jak żenująca była skala tego całego przedstawienia. Rozumiem, że telewizji zależy na oglądalności, ale jeśli TVN Uwaga ma ambicję być programem angażującym się w ważne społecznie sprawy, to nie może działać w ten sposób, że przyjeżdża na kilka godzin, robi błoto i odjeżdża, zostawiając ludzi z jeszcze większymi problemami – zaznacza Zwierzyńska.
Ratusz zapowiada zaostrzenie kursu wobec lokatorów z Łąkowej 19
W czwartek autorzy „Uwagi” przesłali do UM pytanie, czy po emisji programu władze miasta podjęły już jakieś decyzje związane z budynkiem socjalnym przy Łąkowej 19 lub jego lokatorami. Odpowiedź ratusza przytaczamy w całości poniżej.
W Złotoryi nadal nie ma zgody społecznej na to, żeby ludzie, którzy nie pracują zarobkowo, dla których jedynym źródłem utrzymania są świadczenia pomocy społecznej, zasiłki rodzinne i wychowawcze, którzy korzystają z dożywiania finansowanego ze środków publicznych, którzy w zdecydowanej większości notorycznie nie płacą czynszu za lokale, w których mieszkają, byli traktowani w sposób uprzywilejowany i na szczególnych zasadach. Rodzina z kilkorgiem dzieci, która uzyskuje wparcie finansowe ze strony gminy miejskiej i z programów rządowych w wysokości kilku tysięcy złotych, ma możliwości zamieszkania w innej części miasta, w lepszych warunkach lokalowych i wygodniejszej lokalizacji. Jeśli pozostaje w budynku socjalnym, jest to jej wybór. Dlaczego tak wybiera? Mamy nadzieję, że Państwa telewizja na to pytanie postara się tym razem rzetelnie odpowiedzieć.
Stereotypowe postrzeganie budynku socjalnego przy ul. Łąkowej 19 po emisji programu w Państwa telewizji jeszcze bardziej się pogłębiło. Urząd Miejski w Złotoryi oraz Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Złotoryi konsekwentnie nie używają wobec ludzi tam mieszkających określenia „patologia”, unikając niepotrzebnego naznaczania tego miejsca. Dla miejskich służb to osoby z problemami społecznymi, którym trzeba pomóc wyjść z kryzysu, w jakim się znaleźli, co jednak absolutnie nie oznacza, że otrzymają od miasta wszystko, czego zażądają. W Państwa programie określenie „patologia” pojawiało się niestety zdecydowanie zbyt często. Można było odnieść wrażenie, że wręcz epatowaliście Państwo tym słowem. Sposób, w jaki ukazaliście Państwo lokatorów z ul. Łąkowej, zwiększył do nich niechęć pozostałych mieszkańców Złotoryi. Z ogromnej liczby sygnałów, które docierają do Urzędu Miejskiego, także tych w formie komentarzy internetowych, jednoznacznie wynika, że zrealizowany przez Państwa telewizję program, a zwłaszcza sposób jego prowadzenia oraz narracja i zachowanie redaktora prowadzącego, został bardzo krytycznie odebrany, nie tylko przez mieszkańców Złotoryi, ale i osoby spoza miasta. Ci, którzy do tej pory chcieli w jakiś sposób pomóc ludziom mieszkającym przy ul. Łąkowej, w tej chwili otwarcie wyrażają opinię, że nie warto tego robić, a wręcz należy pozostawić ich samym sobie.
Urząd Miejski w Złotoryi i podległe mu instytucje skłaniają się obecnie do zaostrzenia polityki wobec tych mieszkańców miasta, którzy w sposób rażący naruszają zasady współżycia społecznego i którzy nie potrafią uszanować innych mieszkańców. W ostateczności brane jest pod uwagę również ich konsekwentne usuwanie z lokali socjalnych i komunalnych, nawet jeśli skutkiem tego będzie bezdomność. MOPS na podstawie nakręconego przez Państwa materiału przyjrzy się baczniej, czy rodzice posiadający dzieci zapewniają im prawidłowe warunki do życia i rozwoju, tzn. czy nie nadużywają alkoholu, sprawują nad nimi prawidłowy nadzór wychowawczy oraz nie przejawiają wobec nich zachowań rodzących konsekwencje prawne na gruncie kodeksu karnego. Wszelkie nieprawidłowości będą niezwłocznie zgłaszane do odpowiednich instytucji.